Po co chodzę „wyginać się” na jodze?
W słoneczne poniedziałkowe popołudnie, pracując nad kolejnymi sekwencjami, naszła mnie myśl, po co ja właściwie staję na macie? Jako osoba szczupła od urodzenia, mogąca jeść „co i ile mi się podoba”, jestem postrzegana przez większość społeczeństwa jako osoba wygimnastykowana i elastyczna, no i ogólnie zdrowa, oczywiście. Więc, skoro jestem taka wygimnastykowana, po co chodzę „wyginać się” na jodze?
Tak się składa, że gdzieś w okolicach podstawówki zatraciłam cechy, jakie są z reguły przypisywane osobom szczupłym. A może wcześniej też ich nie miałam? Tak czy siak, oderwanie rąk i nóg od ziemi podczas wykonywania świerszcza, który gościł często w programie zajęć wychowania fizycznego, było dla mnie ogromnym wysiłkiem. Nawet sięgnięcie palcami podłogi podczas wykonywania skłonu w przód ze stania, długo w moim wykonaniu istniało jedynie w strefie marzeń, a wszelkie próby kończyły się bólem mięśni pleców. Każdego, kto się o tym dowiadywał, ogarniało mniejsze lub większe zdziwienie. Staję więc na macie, by uelastycznić ciało.
Jednocześnie wraz ze „sztywnością” mięśni, odczuwałam brak elastyczności umysłu. Przypuszczałam, że jedno z drugim ma jakiś związek. Zaczęłam szukać i… odkryłam, że moje przeczucia są prawdziwe. Okazało się, że cechy fizyczne rodzą się w umyśle – przykładowo brak elastyczności ciała wynika najczęściej z braku elastyczności umysłu. Im więcej takich blokad zostaje wytworzonych w ciele tym bardziej pogłębia się stagnacja umysłu. Z tego powodu tak trudno jest zmienić sposób myślenia i postępowania, tylko o tym myśląc, a nie pozbywając się nagromadzonych w ciele ograniczeń. Staję więc na macie, by uelastycznić umysł.
Każda praktyka, zarówno w grupie, jak i własna ma moim zdaniem swój cel, który większość z praktykujących, mniej lub bardziej świadomie, wyznacza sobie przed zajęciami. Nie zawsze jest on dokładnie wyartykułowany, jednak myślę, że można założyć, że każdy dotyczy chęci zrealizowania, mniej lub bardziej ukrytych, pragnień. Czasem wypływają one prosto ze źródła, stanowią pragnienia zrodzone u podstaw, innym razem są stosunkowo prozaicznymi dążeniami. Dążenia te zapewne zmieniają się wraz z każdym kolejnym postawieniem nóg na macie. Zatem pytając po co – odpowiadam – by zrealizować pragnienie.
Dziś staję na macie, by niejako utorować sobie drogę do elastycznego umysłu, by umożliwić sobie swobodną pracę nad umysłem poprzez pozbycie się ograniczeń cielesnych.
A Ty? Jakie masz pragnienie?
Trackbacki/Pingbacki