Radykalna terapia ~ Piotr Marcinów
Czyli o strategii radzenia sobie ze stresem i cierpieniem
Przedtem… jak również teraz, nauczam o cierpieniu (dukkha) i ustaniu cierpienia (dukkha). Sn.22.86 Buddha
Joga a psychoterapia
Żyjemy w szybko zmieniających się czasach. To powoduje dużo napięć i stresu. Ten opis szczególnie dotyczy naszej polskiej rzeczywistości. Razem z Grekami jesteśmy jednym z najbardziej zapracowanych narodów Europy. Wykańcza nas stres oraz wyścig szczurów. Co czwarty Polak cierpi z powodu zaburzeń psychicznych. Nie dziwi zatem, że aby radzić sobie z tym obciążeniem poszukujemy różnych strategii. Aby dać nam wytchnienie z pomocą przychodzi psychologia i psychoterapia, które dostarczają narzędzi i metod na przywrócenie jednostki społeczeństwu oraz utrzymanie w miarę dobrego zdrowia psychicznego, tak aby moglibyśmy być dobrymi pracownikami i szczęśliwymi konsumentami. Jednak mam dla was niezbyt dobrą wiadomość, wszystkie te działania choć pożądane i potrzebne ostatecznie nie rozwiązują problemu jakim jest stres i cierpienie.
Psychoterapia nie ma na celu całkowitego usunięcia cierpienia w a jedynie zredukowanie go do tego stopnia abyśmy mogli mniej lub bardziej sprawnie funkcjonować. Choć joga jest przeznaczona dla osób w miarę sprawnych i stabilnych to jednak takie rozwiązania współczesnej psychoterapii jest niewystarczające, jest jedynie półśrodkiem. Joginom marzy się pełna wolność.
Joga szuka radykalnego rozwiązania. Chce się pozbyć stresu, cierpienia raz na zawsze. Jednym z najważniejszych i najdosadniejszych wyrazicieli takiego podejścia do ludzkiej kondycji jest Buddha. Jest jeszcze jeden ważny powód na przywołanie tutaj postaci Buddhy. Jego nauka ma postać medycznego traktatu. Składa się z diagnozy, etiologii, prognozy, i terapii prowadzącej do pełnego zdrowia.
Buddha sam mówi o sobie, że jest niezrównanym lekarzem (it.100)
Dukkha – ból istnienia
Diagnoza
Buddha tak jak wielu joginów przed i po nim szukał odpowiedzi na pytanie jak osiągnąć wolność.
Według jego diagnozy tym co nas gnębi i ogranicza to dukkha. Słowo to zazwyczaj tłumaczy się jako cierpienie, nieszczęście, brak zadowolenia, stres, obawa, psychiczny dyskomfort. W pojęciu tym zawiera się zarówno fizyczne cierpienie, jak też cierpienie egzystencjalne.
“Narodziny są dukkha, starzenie się jest dukkha, śmierć jest dukkha; rozpacz, lament, ból i napięcie są dukkha; powiązanie z niechcianym jest dukkhą; rozłąka z upragnionym jest dukkha; nie osiągnięcie pożądanego jest dukkha…” Buddha Sn.56.11
Nie oznacza to jednak, że nasze życie jest tylko mizerną egzystencją naznaczoną niekończącym się cierpieniem. Takie, życie byłoby nie do zniesienia. Mamy swoje momenty radości, przyjemności i zadowolenia. Jednak nawet w tych pozytywnych chwilach trudno jest być całkowicie spełnionym. A to z powodu, że dobre chwile przemijają. Należy też pamiętać, że nawet w najbardziej pozytywny stan jest uwarunkowany różnymi czynnikami, które nie jesteśmy w stanie kontrolować.
Pamiętajmy, jogini pragną całkowitej wolności i spełnienia.
A to jest, mnisi, szlachetna prawda o przyczynie cierpienia – to jest pragnienie, które prowadzi do odrodzenia, związane z przyjemnościami, tu i tam znajdujące przyjemność, a mianowicie – pragnienie przyjemności zmysłowych, pragnienie istnienia, pragnienie posiadania. Buddha Sn.56.11
Przyczyna wszelkiego nieszczęścia
Etiologia
Buddha tak jak dobry terapeuta po rozpoznaniu dolegliwości znajduje przyczynę cierpienia.
Jaka jest Szlachetna Prawda o Przyczynie Cierpienia? Pragnienie tworzące dalsze stawanie się, któremu towarzyszy namiętność i pożądanie, znajdujące rozkosz to tu, to tam — innymi słowy pragnienie zmysłowej przyjemności, pragnienie stawania się, pragnienie niebytu. Buddha Sn.56.11
Zauważmy, że nie każde pragnienie jest problematyczne, a jedynie „pragnienie tworzące dalsze stawanie się”. Natomiast problematyczne jest pożądanie przyjemności zmysłowych; pragnienie aby kim się stać, trwać lub dominować; równie niebezpieczne jest nihilistyczne pragnienie aby nie isnieć.
Podobną koncepcję odnajdujemy w Jogasutrach gdzie jest mowa o kleśach (JS.2.3) jako przyczynie cierpienia.
Dobra nowina
Prognoza
A to jest, mnisi, szlachetna prawda o zniszczeniu cierpienia (dukkha) – to, co jest właśnie tego pragnienia całkowitym zanikiem i zniszczeniem, porzuceniem, odrzuceniem – wyzwolenie i wolność od przywiązania. Sn.56.11
Buddha, bazując na swoim doświadczeniu, jako pierwszy metodycznie opisał głębokie stany świadomości i praktykę medytacji nie w terminach metafizycznych a terminologi empirycznej i psychologicznej. Nasza kondycja nie zależy ani od przypadku, ani od przeznaczenia, natomiast jest głęboko związana ze stanem naszego umysłu i serca. To w nas jest klucz do wyzwolenia i wolności.
Celem praktyki jest zniszczenie (nirodha) cierpienia. Aby jednak to się stało dzięki praktyce należy rozwinąć zrozumienie cierpienia i jego przyczyny. Takie zrozumienie przyniesie nam zniszczenie cierpienia, które często jest utożsamiane z całkowitym wyzwoleniem i wolnością (nirwana).
Ośmioraka ścieżka (aṣṭāṅga-mārga)
Terapia
Wyzwolenie się z cierpienia to ambitny cel, aby go osiągnąć Buddha przedstawia ścieżkę składającą się z wzajemnie powiązanych elementów, obejmujących różne aspekty naszego życia.
A to jest, mnisi, szlachetna prawda o praktyce, która prowadzi do zniszczenia cierpienia – to jest właśnie szlachetna ośmioczęściowa ścieżka, jak następuje – właściwy pogląd, właściwe myślenie, właściwa mowa, właściwy czyn, właściwe zarobkowanie, właściwe dążenie, właściwa uważność (sati), właściwa medytacja (samadhi). Sn.56.11
Wszystkie części ścieżki wspierają się nawzajem i warunkują. Nie da się właściwie praktykować medytacji nie posiadając właściwego poglądu, właściwego myślenia, właściwej mowy … Po całym dniu pełnym negatywnych myśli, złych intencji i niewłaściwej mowy naprawdę trudno jest trudno właściwie medytować.
Poszczególne elementy ścieżki powodują, że praktykujący harmonijnie się rozwija we wszystkich aspektach swojego życia. Dlatego arbitralne wybieranie niektórych elementów praktyki i zaniedbywanie innych nie przynosi korzyści, których moglibyśmy się spodziewać praktykując wszystkie elementy ścieżki. Żaden z tych elementów nie jest zbyteczny czy mniej ważny.
Każda ze szkół jogi stara się odnaleźć ścieżkę prowadzącą do wolności. Jednak na początku drogi każdego jogina znajdziemy cierpienie i rozczarowanie, które stają się impulsem do pracy nad sobą. Każdy kto tego doświadczył ma potencjał aby się wyzwolić. Ty też go masz.
“Psychoterapia nie ma na celu całkowitego usunięcia cierpienia w a jedynie zredukowanie go do tego stopnia abyśmy mogli mniej lub bardziej sprawnie funkcjonować. ”
Bardzo zasmuciło mnie to krzywdzące, a nawet niebezpieczne uogólnienie, w którym jako praktykujący psychoterapeuta (a za razem osoba korzystająca z psychoterapii) nie widzę prawdy. Zastanawiam się, na czym powyższa teza została oparta?
Moim zdaniem joga i psychoterapia są narzędziami, które wspaniale uzupełniają się, a nie wykluczają.
Zachowanie pokory wobec tego, że każdy człowiek ma swoją własną drogę, wydaje mi się fundamentem nauczania innych. Bardzo cenię sobie treści na tym portalu, wzbogacają moją pracę oraz pracę nad sobą, jednak takie uogólnienia sprawiają, że nie mam ochotę udostępniać ich dalej.
Powyższa teza jest oparta na tym, że raczej nie słyszę aby celem terapii było osiągnięcie mokszy, zjednoczenie z absolutem, nirwany, albo alchemicznego boskiego ciała tylko, tutaj pozwolę sobie zacytować Wikipedię, że “[p]sychoterapia służy poprawie dobrostanu i zdrowia psychicznego, i może dotyczyć zmiany lub radzenia sobie z dokuczliwymi zachowaniami, przekonaniami, obsesjami, myślami lub emocjami, oraz rozwojowi relacji i umiejętności społecznych.”
Nigdzie nie pisałem, że joga i psychoterapia są sobie przeciwstawne albo że nie mogą się uzupełniać. Chodziło mi tylko i wyłącznie o podkreślenie, o czym się czasem zapomina, radykalnych celów jogi czy buddyzmu. Pozdrawiam
Może nie słyszysz, bo używasz uszu. Fajnie, że powołałeś się na wikipedię, to jednak o czymś świadczy.
Tak, póki co jeszcze muszę używać uszu aby słyszeć. Mam nadzieję, że kiedy osiągnę divya deha to będę mógł słuchać wzrokiem albo dotykiem. Wtedy wszystko się zmieni!
Kiedy osiągniesz divya deha, nie będziesz niczego potrzebował. Ale jeszcze długa droga przed Tobą. Życzę Ci wszystkiego dobrego.
“Psychoterapia nie ma na celu całkowitego usunięcia cierpienia w a jedynie zredukowanie go do tego stopnia abyśmy mogli mniej lub bardziej sprawnie funkcjonować” – ćóż muszę kompletnie nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, otóż, psychoterapia nie jest tylko plasterkiem, który ma załagodzić objawy jak lek przciwbólowy (chociaż oczywiście istnieją nurty psychoterapii, których celem jest rzeczywiście szybka poprawa – np. w poćzątkowej fazie leczenia depresji, terapeuta musi działac w taki sposób, aby osoba mogła zaczać funkcjonować. Potem natomiast nalezy dotrzeć do źródeł i umożliwić pracę konkretnie na problemie, na jego genezie, a nie tylko na “redukcji cierpienia” jak to zostało napisane. Zastanawiam się czy ta opinia jest spowodowana nieprzebyciem żadnej terapii, czy może przejściem przez tę niewłaściwą? Jeśli ta druga opcja, to warto zagłębić się w tentemat, aby dostrzeć, że psychoterapeucie pracują w różnych nurtach i różne istnieją terapię i idąc do psychoterapeuty należy być tego świadomym. Nie każdy nurt jest odpowiedni dla naszego problemu. To trochę tak jak z jogą – nalezy znaleźć tę odpowiednią dla siebie, a nie siebie dopasować do konkretnego stylu chociażby.
Joga natomiast jest wspaniałym uzupełnieniem terapii, ponieważ pozwala wejrzeć w siebie. A tak jako ciekawostka, ale i przestroga. Medytacja może być niebezpieczna przy schorzeniach typu depresja czy zespół stresu pourazowego, ponieważ może ona ułatwiać napływ negatywnych myśli.
Radykalizm jest jednak niebezpieczny, bez względu na to jaką ma formę, a więc nalezy ostrożnie przedstawiać tego typu tezy. Zwłaszcza, że tutaj w grę wchodzi zdrowie a nawet i życie.
“Zastanawiam się czy ta opinia jest spowodowana nieprzebyciem żadnej terapii, czy może przejściem przez tę niewłaściwą? ”
Przecież autor wskazał powyżej w komentarzu, na źródło swojej wiedzy na temat psychoterapii.
“Pamiętajmy, jogini pragną całkowitej wolności i spełnienia.”
“Chodziło mi tylko i wyłącznie o podkreślenie, o czym się czasem zapomina, radykalnych celów jogi czy buddyzmu. ”
Wybacz Piotrze, ale dla mnie radykalizm, jeszcze odgórnie narzucony, oznacza brak wolności wewnętrznej. Czyli jedno z drugim się kłóci. No chyba, że chodzi o swoje własne radykalne podejście. Budda samodzielnie osiągnął spełnienie.