Budowanie mostów. Joga pełno- i niepełnosprawnych psychoruchowo. Magdalena Karciarz
Kiedy zaproszono mnie do prowadzenia zajęć jogi dla uczestników integracyjnych, międzynarodowych warsztatów – mających na celu współpracę osób pełno- i niepełnosprawnych – pod hasłem budowanie mostów, poczułam radość pomieszaną z niepokojem. W głowie pojawiło się sporo pytań. Jak pracować z osobami niepełnosprawnymi psychoruchowo w kontekście praktyki jogi? Z których elementów zbudować zajęcia? Czy i w jakim wymiarze możliwe jest wykorzystanie technik koncentracyjno-medytacyjnych? Jak wytłumaczyć znaczenie asan? Jak precyzyjne potrzebne są instrukcje? Czy uda się zbudować most pomiędzy nami?
Wstępem do przygotowania zajęć było nastawienie się na prostotę przekazu, tak słowa, jak i asan. Przewodni temat budowanie mostów nadał kierunek dobierania asan oraz tworzenia połączeń między słowem, działaniem i efektem. Przygotowanie wymagało również pracy nad wewnętrzną odwagą do zmierzenia się z wyobrażeniem działania asan w praktyce innej, dotąd nieznanej, przestrzeni społecznej.
Kiedy stanęłam przed międzynarodową grupą młodzieży, w wieku 15-25 lat z Polski, Niemiec, Słowacji oraz Danii, zdałam sobie sprawę, że najważniejsze, co zadzieje się na sali, to zbudowanie relacji opartej na cierpliwości i otwartości.
Spotkanie odbyło się w sali sportowej Fundacji Krzyżowa. Było częścią programu opierającego się na pracy ze zmysłami, naturą oraz twórczością manualną. W zajęciach wzięły udział osoby pełnosprawne, z niepełnosprawnością ruchową oraz lekkim upośledzeniem umysłowym (m.in. z Zespołem Downa) wraz z opiekunami, którzy również tłumaczyli polecenia na język obcy.
Warsztat zasadzał się na praktyce asan w nurcie vinyasa krama joga. Jednak, jak się okazało, to nie oddech był istotą pracy (acz wspomagał koncentrację), ale radość wykonywania ruchu oraz jego powtarzalność. Zestaw asan przygotowany został w oparciu o proste, możliwe do wykonania przez wszystkich uczestników, ruchy. Rozpoczęliśmy od leżenia na plecach, ułożeniu dłoni na brzuchu i krótkiej koncentracji na oddechu, polegającej na liczeniu kolejnych wdechów i wydechów. Następnie przeszliśmy do sekwencji pozycji stojących (sekwencja tadasany), w których ruch unoszenia rąk, skłony do boku, do przodu, proste wygięcia czy skręty pomogły poruszyć barki, plecy, wzmocnić nogi. Wyzwanie łączenia dłoni na plecach spowodowało salwę śmiechu. Najlepiej zostały odebrane asany w pozycji leżącej, tak na plecach, jak i na brzuchu. Szczególnie możliwość przetaczania się w pozycji łuku (dharunasana) na boki, wyciągania się w świerszczu (śalabhasana) czy wzmacniania przy podnoszeniu się do uproszczonej wersji mostu (urdhva dhanurasana) spotkało się z zaangażowaniem i radością w wykonaniu. Cała sekwencja budowana była pod kątem zbudowania mostu. Tak w wykonaniu asan, jak i znaczeniu interpersonalnym pomiędzy uczestnikami.
Instrukcje wymagały prostego, jednoznacznego języka oraz odwoływania się do skojarzeń, np. rozluźnienie głowy w skłonie do przodu (uttanasana) powiązane zostało z dojrzałym owocem zwisającym na gałęzi drzewa. Gdy w pozycji stojącej (tadasana samasthiti) uniesiona ręka wykonywała ruch do skrętu, było do śmigło samolotu, a w pozycji łuku odniesienie się do kołysania w kołysce umożliwiło eksperymentowanie i przetaczania się na boki.
Obserwując uczestników, zdałam sobie sprawę, że nie sposób przewidzieć, jak zareaguje tak zróżnicowana grupa na proponowane asany (np. jeden z uczestników z lekkim upośledzeniem umysłowym ściągnął koszulkę w euforii wykonywania kolejnych powtórzeń lub efektem wykonania asany były salwy śmiechu czy inne odgłosy radości). Modyfikacja planu następowała stopniowo, gdy poznawałam możliwości zakresów ruchowych, upewniałam się w rozumieniu instrukcji czy potrzeb czasowych do wykonania niektórych pozycji. Kończąca cały cykl relaksacja (śavasana) była wędrówką po ciele, w której poszukiwaliśmy konkretnego odczucia, fizycznego kontaktu ciała z podłogą (nóg, bioder, pleców, rąk oraz głowy). Powtórzenie kilku oddechów brzusznych z liczeniem miało na celu koncentrację, wyciszenie i zamknięcie procesu.
To cenne doświadczenie pomogło mi otworzyć się na pracę, opartą na jodze, z osobami o różnych możliwościach psychoruchowych (np. w pracy z osobami po chorobach onkologicznych). Radość, która towarzyszyła zajęciom, długo brzmiała w moim sercu. Cieszę się, że mogłam wziąć udział w projekcie. A odpowiedzią na pytanie: czy udało się zbudować most? było zaproszenie do prowadzenia zajęć jogi w kolejnej edycji międzynarodowych spotkań młodzieży w Krzyżowej.
Dziękuję Dominikowi za znakomitą organizację oraz tłumaczenie warsztatów.
Organizatorom Warsztatów dziękujemy za możliwość opublikowania zdjęć.
Najnowsze komentarze