Wrześniowy edytorial o odkrywaniu żywiołów. Agata Mrowińska
Praktyka uwrażliwia nas na odczuwanie różnorodnych jakości, które pojawiają się w nas i wokół nas w procesie doświadczania, czyli po prostu – życia. Już sama ta obserwacja wydaje się ciekawa, bo wyznacza nowe podejście, trochę zdystansowane, do wszystkiego, co nam się przydarza. Jakości te same w sobie – o ile nie próbujemy ich analizować, porządkować – pozostają nieco niejasne, niedookreślone, jakby ich struktura podlegała wewnętrznej dynamice. To daje im pełnię, aktualność. Pełnię doświadczenia.
Istnieją jednak praktyki, które wprowadzają odrobinę uporządkowania w świat tych jakości – tak by zapewnić nam możliwość przeprowadzenia odpowiedniej pracy. Jedną z nich jest praktyka pięciu żywiołów, którą pięknie przedstawiła nam Anna Haracz w artykule Taniec jako praktyka duchowa. Obserwacje z nią związane powoli zaczynają przenikać z obszaru medytacji, tańca, wyrażania jakości w przestrzeń naszej codzienności.
Bowiem jakości każdego z żywiołów uczestniczą w procesie jej tworzenia. Z przepływem wody przemijają dni, nadając jej ciągłość, łącząc wszystkie przejścia w jednolity przebieg życia. Ziemia z kolei ugruntowuje nas w przeżywaniu pojedynczej chwili, zakorzenia w teraźniejszości, daje fundament dla doświadczania i konieczną siłę, by stawić mu czoła. Naelektryzowane potencjałem działania powietrze wprowadza możliwość zwrotów i zmian, przeskoków w miejscach, w których – wydawało by się – nic nie płynie, a my lekko i trafnie podejmujemy codzienne decyzje.
Lato to jednak czas dominacji ognia. Oczywiście, niekoniecznie każde i każdego. Przejawić się także może w nieoczywisty sposób. Jakość ognia to siła, która niszczy zastane porządki i każe nam konfrontować się z przyzwyczajeniami. Poddaje w wątpliwość to, co sobie wybraliśmy, a jej energia rozsadza wszystkie niespójności, na które przymykaliśmy oko. To siła charakterystyczna dla gniewu, wybuchów – i w takiej postaci grozi nam zniszczeniem.
Jednak rozwój w praktyce pozwala nam ujarzmić tę jakość, tak byśmy nie pozostawali jej biernym poddanym w spalaniu się, lecz mogli wykorzystać ją jako narzędzie. Bo odpowiednio ukierunkowana energia nie tylko pomoże nam pozbyć się balastu czy nieaktualnych, niedobrych przekonań i sytuacji (i tylko tego), lecz obdarzy nas mocą do wybierania nowego, budowania od spalonych podstaw. Daje siłę, by zacząć budować po swojemu.
W taki sposób jakość ognia sprowadza nas do poziomu ziemi… To, co stare, zbędne, odrzucone, opada jak jesienne liście do naszych stóp. Zrzucamy skórę i stajemy przed koniecznością stworzenia sobie nowej niszy. Spokojna, ciepła jeszcze i tak barwna jesień jest dla tego idealnym środowiskiem. Pozwala konsekwentnie kontynuować nasze tworzenie codzienności, które składa się z tak wielu drobnych spraw, że jest ulgą i odpoczynkiem po gwałtownej, letniej rewolucji.
W tym spokoju konsekwentnej pracy pojawia się jakość eteru. Gdy pozwolimy mu wypełnić naszą przestrzeń, on w zamian zjednoczy inne żywioły, które staną się dla nas podręcznymi narzędziami. I każdej ich siły będziemy doświadczać jako coś koniecznego, lecz przejściowego, zmiennego, podlegającego dobremu porządkowi.
Wielu zdobyczy w poszukiwaniu jakości eteru i odwagi w wykorzystywaniu potencjału innych żywiołów początkiem pięknej jesieni, życzy Wam, drodzy Czytelnicy, w imieniu redakcji naszego portalu,
Agata Mrowińska
Najnowsze komentarze