Posłuchaj swojego ciała – Ola Ziarnik
Według starożytnych wierzeń, choroba to stan w którym bogowie składają nam wizytę. Po co? Aby zwróć nam uwagę na jakość naszego życia, niekoniecznie mierzonego metrażem mieszkania, czy zerami na koncie. Lepszym miernikiem zadowolenia, jak wskazują badania nad psychosomatyką, jest kompatybilność tego kim jesteśmy z tym jak żyjemy. Tyczy się to każdej dziedziny naszego życia. I tu pojawia się podstawowe pytanie. Kim jestem? Co mówi mi konkretna niedyspozycja?
Proces uzdrawiania staje się uzależnieniem, jeśli nie dotrzemy do przyczyny objawu. Skąd się biorą problemy psychosomatyczne? Pozytywne, pełne troski myśli tworzą zdrową biochemię i zdrowe komórki, natomiast myśli destrukcyjne których adresatem jest ktoś z zewnątrz albo my sami, działają odwrotnie. Rodzimy się pełni miłości i akceptacji dla ciała, którego stan zdrowia z czasem zmienia się pod wpływem nawykowych myśli i przekonań, które kierują naszym zachowaniem i wyborami. Aby dokonać zmian, uwolnić się z błędnego koła, poprawić jakość życia, musimy uznać niezaprzeczalną jedność pomiędzy ciałem fizycznym a naszym zachowaniem i myślami.
Przekonania to nie tylko my sami. To nasi przodkowie i kultura, w której dorastaliśmy. Nie doceniamy geniuszu intuicji, w jej miejsce oczekujemy gotowych, uniwersalnych odpowiedzi. Poradnictwo zajęło miejsce introspekcji, trendy i moda wpływają na decyzje. Niestety odczucie niepokoju znane jest większości osób. Nie wiemy jak nazwać swój obecny stan, uciekamy w pracę, uzależnienia, nadopiekuńczość. Zaczynamy chorować, szukamy pomocy w lekarstwach, działamy na objawy, a nie na ich źródło, którym są myśli i przekonania. „Rozszczepienie między ciałem a duszą” – tak można by nazwać podstawową przyczynę chorób psychosomatycznych. Gdzie szukać pomocy? Odpowiedź jest prosta: w kontakcie z Sobą, w kontakcie z naszymi uczuciami, świadomością ciała. Nasi przodkowie to po prostu mieli, my musimy się nauczyć.
Nowe spojrzenie na dany temat jest w stanie zmienić każdą komórkę w ciele!
Nazwanie tego co ma na nas negatywny wpływ, to część procesu uwalniania się od tego. Ale jak rozpoznać co ma na nas zły wpływ? Ćwiczenie uważności, praktyki pogłębiające świadomość ciała jak joga, czy praktyka medytacji to sposoby na pobudzenie naszego „wewnętrznego policjanta”. W momencie, gdy poznamy Siebie oraz własne reakcje, bez problemu odczytamy co podpowiada nasza najbardziej pierwotna identyfikacja. Tak jak setki lat temu, gdy trzeba było uciekać przed zwierzyną, mózg wysyłał impulsy nerwowe do kończyn, przygotowując do biegu, tak dziś ciało napina się jakby chciało uciec przez daną sytuacją. Emocje i myśli mają na nas tak ogromny wpływ, ponieważ są fizycznie połączone z ciałem poprzez układ odpornościowy, dokrewny i centralny układ nerwowy. Wszystkie emocje nawet te stłumione i niewyrażone, mają fizyczne następstwa. Myśli i emocje to biochemiczne zjawiska. Niewyrażone zwykle pozostają w ciele jak małe tykające bomby zegarowe. Są chorobą w inkubacji. Przecież rzadko na niewygodną sytuację reagujemy krzykiem i wyskakując przez okno. Raczej podporządkowujemy się, staramy się działać racjonalnie. Jeśli nauczymy się dostrajać do języka naszych ciał będziemy w stanie podejmować bardziej świadome decyzje. Nasze ciała nigdy nie kłamią. Są niezawodnymi miernikami tego, jak w danej chwili żyjemy i jak o siebie dbamy. Współczesna nauka potwierdza to, co w starożytności było oczywiste, mianowicie ciało i umysł stanowią jedno. Nie ma choroby emocjonalnej, która jednocześnie nie była by somatyczna.
Każda myśl wywołuje w ciele reakcję biochemiczną. Myśli i przekonania tworzą nas zatem na poziomie charakterologicznym, ale i biochemicznym. Każdej myśli towarzyszy uczucie, myśli wzmacniane stają się przekonaniami i sterują naszym zachowaniem. Tak więc przekonanie o własnej wartości, nadzieje, możliwości mają największy wpływ na nasze zdrowie. Zdolność do miłości, znane z filozofii jogi jamy oraz niyamy, ahimsa, empatia mogą warunkować zdrową osobowość. Kogo to dotyczy? W zasadzie każdego z nas. Jesteśmy warunkowani od najmłodszych lat. Dlatego też we wszystkich systemach filozoficznych dalekiego wschodu, tak ważna jest łączność ciała z naszym wewnętrznym przewodnikiem. Umysł znajduje się w każdej komórce ciała, często proces przemiany jest bardzo długi i nie łatwy, czasami musimy poczuć się naprawdę źle aby do Nas dotarło, co ciało chce przekazać.
Nieustannie powtarzana myśl staje się przekonaniem, które tkwiąc w komórkach kierują naszymi zachowaniami. Tak więc pierwszym krokiem do zmiany, oraz lepszego zdrowia jest wiara we własne możliwości , to proces wymagający dyscypliny i wytrwałości.
Od czego zacząć? Od wsłuchania się we własne potrzeby, intuicję. Obserwacje zachowań, myśli, emocji które płyną z ciała. Wiedza na swój temat jest pierwszym krokiem do świadomych zgodnych z nami celów, oraz decyzji. Kultura bardzo piętnuje emocje, które jednak są naszym najlepszym drogowskazem. Każda wyparta emocja, zmusza ciało do coraz głośniejszych komunikatów. Ciało wciąż chce lepszej jakości życia, niekoniecznie rozumianego w kategoriach standardów ekonomicznych. Dobre życie to zgoda z naturalnymi potrzebami, zmieniającymi się procesami takimi jak przemijanie czy poglądy. Kiedy zabraniamy emocjom wypłynąć w danym czasie, hamujemy ekspresje (ciało) oraz hormony (narządy wewnętrzne). Każdy ma wrodzoną zdolność uwalniania emocji. Niestety, dzieci są piętnowane, gdy pozwalają, by emocje z nich uchodziły. Paradoksem współczesnych czasów – jest to, ze dzieciom zabraniamy podążać za emocjami, a dorośli szukają warsztatów pomagających takowe uwolnić.
Proces rozwoju to sięganie po spełnienie, rozwój osobisty i wolność. A aby się spełniać trzeba czuć się w miarę dobrze, czego sobie i Wam z całego serca życzę.
Oleńko super 🙂