Oddech ulgą w letnie upały – śitali i śitkari – Magda Repetowska
Od ładnych paru lat gościmy w Polsce letnie upały, temperatura czasem przewyższa tą w krajach śródziemnomorskich. Zdarza się, że wręcz nie ma czym oddychać, zwłaszcza w pomieszczeniach bez przewiewu powietrza i klimatyzacji.
Nie wszystkie osoby tak samo znoszą wysokie temperatury. Ja akurat jestem ciepłolubna i zawsze z utęsknieniem czekam na letnie dni, lecz znam osoby dla których upały są istną zmorą i nie czują się w nich najlepiej.
Na szczęście są jogiczne sposoby na ulżenie sobie podczas gorących dni, a mianowicie dwie praktyki śitali i śitkari. Obie techniki są uznawane za przygotowujące do pranajam, czyli medytacji, w których pracujemy z oddechem.
Aby wykonać oddech śitali zwijamy język w rurkę i robimy wdech przez usta, pozwalając żeby powietrze przepływało po języku schładzając się i nawilżając. Następnie chowamy język, kierując go daleko w stronę podniebienia, tak aby nie wysechł, robimy wydłużony wydech przez nos z krótkim zatrzymaniem oddechu po wydechu, dla podkreślenia chłodzącego efektu.
Dla osób, które nie potrafią zwinąć języka w rurkę powstał oddech śitkari. Wykonuje się go dokładnie w ten sam sposób ale zamiast zwijać język w rurkę wkłada się go między zęby lub układa tuż za zębami. Usta utrzymuje się lekko rozchylone podczas wdechu, tak żeby i w tym wariancie powietrze mogło przepływać po górnej i bocznej części języka. Zwykle towarzyszy temu charakterystyczny, świszczący dźwięk.
Istnieje jeszcze inna, bardziej rozbudowana wersja tych praktyk. Na początek opuszczamy w niej głowę do jalandhara bandhy, czyli zbliżamy brodę w stronę mostka zachowując jednocześnie wydłużoną szyję, nie zginamy jej, opuszczamy brodę tylko tyle ile jest to możliwe. Następnie zwijamy język w rurkę lub układamy go jak przy śitkari i robiąc wdech przez usta unosimy powoli głowę ku górze, synchronizując ten ruch z długością oddechu. Kiedy skończy się wdech chowamy język i dotykamy jego czubkiem górnego podniebienia, zamykamy usta. Zatrzymując oddech, powoli opuszczamy głowę ponownie do jalandhara bandhy. Gdy głowa się zatrzyma, robimy długi i powolny wydech przez nos wykonując oddech ujjayi* lub wypuszczając powietrze raz prawym, a raz lewym nozdrzem, zatykając odpowiednią dziurkę od nosa.
Oczywiście nie spodziewajcie się efektów chłodzących jak przy włączeniu klimatyzacji, będzie on trochę bardziej subtelny. Oddechy śitali i sitkari wprowadzają łagodne zimno do organizmu, odczuwane bardziej wewnątrz ciała. Mimo, że działanie jest dość delikatne to jednak, jak dla mnie, faktycznie odczuwalnie przynoszące pożądaną ulgę. Oddech na szczęście towarzyszy nam wszędzie i zawsze, dlatego ta metoda orzeźwienia jest generalnie łatwo dostępna (jeśli tylko nie jesteśmy narażeni na dziwne spojrzenia osób postronnych 😉 ).
* Oddech ujjayi to oddech, który odczuwalnie rezonuje w tyle gardła, nie w nozdrzach. Polega na delikatnym zamknięciu głośni, tak żeby czuć jak powietrze przepływa przez krtań.
Aby go wykonać można spróbować wyszeptać dźwięk „ha” z zamkniętymi ustami lub wyobrazić sobie, że chcemy chuchnąć na lusterko znajdujące się przed twarzą (tak by zaparowało), też z zamkniętymi ustami. Dźwięk oddechu powinien być na tyle głośny aby był słyszalny dla osoby która go wykonuje, ale nie na tyle, żeby być słyszalnym dla osoby stojącej kilka metrów od niej.
W filmie nasza redaktorka naczelna Ola Uruszczak prezentuje jak krok po kroku wykonać pranajamę śitali i śitkari.
Najnowsze komentarze