Mity o jodze – Ala Jędras
Podczas moich rozmów z osobami, które nie praktykują jogi często słyszę słowa: „joga? – nie, to nie dla mnie”, a następnie szereg mniej lub bardziej trafnych powodów, dla których joga wydaje się być nieodpowiednim rodzajem aktywności dla mojego rozmówcy. W związku z tym, dzisiaj chciałabym się rozprawić z „wielką trójką” – podium mitów na temat jogi, z którymi spotykam się na co dzień w swojej pracy.
MIT 1.: „Jestem za mało rozciągnięty”
Kiedyś przeczytałam bardzo trafne zdanie, które jest doskonałą odpowiedzią, a zarazem podsumowaniem tej kwestii, a brzmiało ono, parafrazując: „mówić, że jest się za mało rozciągniętym na jogę, to jakby powiedzieć, że jest się za brudnym na prysznic.” Nic dodać, nic ująć.
MIT 2.: Na jodze się tylko oddycha, stoi i nie rusza.
Tu muszę znów, tak jak w poprzednich postach, odnieść się do mnogości stylów współczesnej jogi, jest to bowiem prawdziwy dar dla współczesnego człowieka, który może wybierać i przebierać spośród kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu sposobów prowadzenia zajęć. Dla osób szukających prawdziwej dawki ruchu i wysiłku polecam Vinyasa Jogę, Jogę Bikram czy Ashtanga Jogę. Ważne też, aby znaleźć odpowiedniego nauczyciela, bo tak naprawdę to on jest odpowiedzialny za to, jak prowadzona jest lekcja.
MIT 3.: Na jodze robi się szpagaty, zakłada nogę za głowę i stoi na rękach.
Wiele osób właśnie tak wyobraża sobie zajęcia jogi. Automatycznie w raz z tą wizją pojawia się lęk, obawa, że nie podołamy wyzwaniom, przed którymi postawi nas nauczyciel, że będziemy najgorsi w grupie, a wszyscy dookoła zawinięci w precel będą posyłać sobie znaczące uśmieszki, zerkając z góry na naszą nieporadność. W tym miejscu chciałabym przekazać wspaniałą wiadomość – jest to bzdura. Po części rozumiem skąd bierze się to przekonanie – winą możemy obarczyć media społecznościowe i kolorowe magazyny, które karmią nas zdjęciami pięknych, szczupłych i wysportowanych kobiet uchwyconych w najróżniejszych akrobatycznych pozach z podpisami czy hasztagami #yoga. Prawdziwe lekcje jogi jednak nie mają zbyt wiele wspólnego ze sztuczną otoczką rodem z Wyższej Szkoły Lansu i Bansu.) Poziom zajęć dostosowany jest do poziomu grupy, a nauczyciel dokłada wszelkich starań, aby każdy uczeń wyniósł z lekcji maksimum korzyści. Bardziej zaawansowane pozycje poprzedzone są masą przygotowań i wprowadzane stopniowo, a niektóre z nich praktykuje się wyłącznie w grupach oznaczonych jako „zaawansowane”, do których dołączyć można po miesiącach czy nawet latach praktyki. Osoby z problemami zdrowotnymi, potrzebujące szczególnej uwagi i specjalnych modyfikacji asan również znajdą grupy przeznaczone specjalnie dla nich, a często też (w zależności od rodzaju i stopnia dysfunkcji) mogą praktykować w grupach ogólnych.
Oto moje TOP 3. Brzmi znajomo? A może spotykasz się z jeszcze innymi intrygującymi poglądami na temat jogi? Napisz! Chętnie się dowiem, a może nawet wrócę do tematu często powtarzanych mitów w kolejnych postach.
Jestem od kilku lat nauczycielem ASHTANGA vinjasa JOGI. Z mitami na temat jogi mam do czynienia nie maml codziennie. Jestem z małego miasteczka i to że liczba uczniów z roku na rok mi rośnie a nie małej to oznacza że walczę po mału z tymi mitami i staram się je zmieniać. Nie jest to łatwy kawałek chleba, ja jednak staram się obalać je swoją postawą i tym co robię dla moich joginów. Przekaz pantoflowy jest najlepszy. Ludzie w moim kręgu pomalutku zaczynają zauważać że większość mitów to kity. Mit to kit. ?NAMASTE ?