Jogiczna (medytacyjna) koncepcja umysłu ~ Maciej Wielobób
Współcześnie często mówi się o jodze i medytacji z perspektywy różnego rodzaju korzyści psychologicznych, lecz w rzeczywistości możemy mówić tu o dwóch sferach: (1) sferze psychologicznej (tu możemy wyjaśnić jak medytacyjne narzędzia działają od strony technicznej: co, dlaczego i jak) oraz (2) sferze metafizycznej (do której niewątpliwie odnosi się każda tradycja medytacyjna, lecz którą trudno opisać, bo jak opisać sferę kontaktu ze sobą, pozostającą poza identyfikacją z ciałem, emocjami i myślami). Gdy pomyślimy ponadto o jodze jako praktyce asan – wówczas dochodzi nam jeszcze sfera fizyczna.
Oczywiście współczesna psychologia interesuje się przynajmniej ostatnimi czasy medytacyjnymi ideami, natomiast warto zaznaczyć, że tradycja medytacji też ma swoją naukę o umyśle, określaną przez niektórych jako psychologia kontemplacyjna, ew. psychologia jogi lub medytacji. Nie jest to jeden spójny system psychologiczny, ponieważ każda szkoła medytacyjna miała swoją psychologię. Jedną z istotnych idei na gruncie mistycznej nauki o umyśle jest medytacyjna koncepcja umysłu w jodze klasycznej Patańdżalego (o psychologii jogi klasycznej więcej piszę w mojej książce Psychologia jogi).
W koncepcji tej umysł jest nie tyle materialnym lub niematerialnym obiektem, co procesem czy aktywnością, którą się wykonuje. Z perspektywy jogi klasycznej mówimy o 2 rodzajach doświadczeń umysłowych: o poruszeniach umysłu (vritti lub cittavritti) czyli wszystkich wrażeniach umysłowych, których jesteśmy świadomi (myśli, emocje, wspomnienia itp.) oraz o samskarach – ukrytych wrażeniach, pewnego rodzaju zapisie, który w nas pozostaje (współcześnie powiedzielibyśmy, że w nieświadomości, Patańdżali użyłby określenia – w sferze dyspozycyjnej). Wyjaśnijmy to na przykładzie. Pojawia się obiekt pożądania i wywołuje w nas poruszenie umysłu w postaci pożądania właśnie. Być może radzimy sobie z tym doświadczeniem, pozwalając je sobie przeżyć, a może wypieramy je lub nadmiernie koncentrujemy się na nim. W każdym razie na skutek wystąpienia pożądania i przyjętego przez nas modelu radzenia sobie z nim, w określony sposób zapisuje się w nas samskara – ukryte wrażenie związane z tym doświadczeniem. Gdy następnym razem pojawia się ten sam lub inny obiekt pożądania, to konkretne poruszenie umysłu jest silniejsze, gdyż z jednej strony pochodzi z obiektu pożądania, a z drugiej z tego właśnie zapisanego w nas ukrytego wrażenia. Oczywiście ponownie w nas powstaje zapis w postaci samskary, tym razem silniejszy. Jak widać wpadamy w swego rodzaju błędne koło, zresztą w tradycji indyjskiej często przedstawia się właśnie tę ideę za pomocą tzw. vritti samskara ćakra (koło vritti i samskar), które przedstawiam poniżej.
Gdyby jedna myśl czy emocja była w ten sposób nakręcana to powstaje oczywiście stan uzależnienia lub obsesji. Czynnikiem, który może przełamać ten cykl jest wola (puruszakara prayatna – dosłownie specjalny wysiłek, by uświadomić sobie swoje prawdziwe Ja).
Gdy zastanowimy się jak przerwać ten cykl to okaże się, że powinniśmy w jakiś sposób usunąć zapisane w nas ukryte wrażenia, a by to zrobić musimy je zastąpić innym wrażeniem. Samskary można zlikwidować jedynie przez wytworzenie innych samskar, dlatego w procesie medytacji rozwijamy samskarę spokoju, które nie będzie nas warunkować w sposób niekorzystny. W Śrimad Bhagavatam porównuje ten proces do wyciągania ciernia ze stopy przez podważanie go drugim cierniem. By wytworzyć samskarę spokoju (wrażenie spokoju umysłu), musimy skoncentrować umysł, skupić go na jednym obiekcie.
Jakie z tego wnioski praktyczne dla medytacji?
Po pierwsze koncepcja ta uczy nas dlaczego tak ważne jest kształtowanie koncentracji, umiejętności zogniskowania naszej uwagi. Po drugie uczy nas o istotności doświadczenia relaksu i uważności. Gdy skoncentrujemy się na jakimś obiekcie i pojawi się doświadczenie spokoju umysłu, będą się uwalniać ukryte wrażenia. Niezależnie od tego czy są one przyjemne czy nieprzyjemne, traktujemy je właśnie tak jak uczy nas tego doświadczenie relaksu i uważności, a więc pozwalając sobie przeżyć te wrażenia, nie wypierając ich, nie identyfikując się z nimi, nie oceniając ani nie nazywając.
Najnowsze komentarze