Joga a terapia. Piotr Marcinów
Joga i terapia często są wymieniane jednym tchem. Jednak, choć mają wiele wspólnego, nie są tym samym. Artykuł przybliży różnice między nimi oraz wskaże dziedziny, w których mądrość Wschodu znajduje zastosowanie w zachodniej terapii.
Wszystko to jest cierpieniem (sarvam idam duhkham)
20% Polaków ma zaburzenia psychiczne. W Polsce 46% procent kobiet i 63% procent mężczyzn ma nadwagę. Ponad połowa społeczeństwa cierpi z powodu bólów kręgosłupa. Praktycznie każdy z nas boryka się z większymi lub mniejszymi problemami zdrowotnymi. Na Zachodzie od dłuższego czasu, z pozytywnym skutkiem, prowadzone są badania nad terapeutyczną skutecznością jogi i medytacji. Nikogo już nie dziwą terapie jogą czy medytacją.
Dla zachodniej terapii szczególnie obiecujące są dwa elementy jogi: medytacja i praktyka asan. Medytację głównie kojarzy się z nauką Buddhy, a praktykę asan – z Hatha Jogą.
Cierpienie w tekstach jogi i buddyzmu oddaje się terminem duhkha, który w tym kontekście ma bardzo szerokie znaczenie. Oznacza też stres, przykrość, i niezadowolenie. Pierwotnie duhkha oznaczała „zły otwór na oś koła”. Dla starożytnych Hindusów, którzy byli wielkimi fanami rydwanów, dobrze wykonane koło było podstawą bezpiecznej i szybkiej jazdy. Wyobraź sobie szybką jazdę autostradą ze źle wyważonymi kołami. Jechać można, ale nie jest to komfortowe, a na dodatek może być niebezpieczne.
Wielki lekarz
Choć podobno powiedzenie „dzielić włos na czworo” pochodzi z Indii, to jednak działalność wielu mędrców i joginów miała nad wyraz praktyczny charakter. Ich głównym celem było wyzwolenie z cierpienia. Aby osiągnąć ten ambitny plan, różne szkoły jogi dokonują dogłębnej analizy rzeczywistości. Jednym z pierwszych i największych spośród joginów był Buddha.
Buddha jako pierwszy źródła cierpienia doszukiwał się w niekorzystnych cechach naszego umysłu, jako pierwszy też w języku psychologicznym opisał głębokie stany świadomości. Co więcej, swoją naukę przedstawił, przyjmując terapeutyczną formułę:
- Prawda o cierpieniu (duhkha). Identyfikuje chorobę i jej naturę. (Diagnoza)
- Prawda o źródle. Dzięki praktyce odkrył źródło cierpienia. (Etiologia)
- Prawda o ustaniu cierpienia. To optymistyczna wiadomość, że usunięcie przyczyn cierpienia jest możliwe. Raz na zawsze. (Prognoza).
- Prawda o ścieżce prowadzącej do ustania cierpienia. Po swoim przebudzeniu Buddha poświęcił ponad 40 lat na pokazywanie innym ścieżki, która prowadzi do wolności. (Terapia).
Nie dziwi zatem, że niedługo po oddzieleniu się psychologii jako samodzielnej dyscypliny nastąpiły pierwsze interakcje pomiędzy psychologią i buddyzmem. Za początek możemy przyjąć wydanie w 1900 roku książki indolożki Caroline Rhys Davids pt. „Buddyjski podręcznik psychologicznej etyki”.
Buddha i psychoanaliza
W połowie XX wieku wielu znanych nauczycieli, terapeutów i pisarzy takich jak: D.T. Suzuki, Carl Jung, Erich Fromm, Alan Watts, Jack Kornfield, Joseph Goldstein czy Sharon Salzberg, podjęło się trudu znalezienia wspólnego gruntu oraz integracji psychoanalizy i nauk Buddhy.
Uważny umysł
Obecnie część z praktyk buddyjskich zostało włączonych do repertuaru technik psychoterapeutycznych. Szczególnie należy tutaj zwrócić uwagę na praktykę uważności (mindfulness), która została włączona w praktyki psychologiczne. Do najpopularniejszych należą redukcja stresu oparta na uważności (Mindfulness-Based Stress Reduction – MBSR), której autorem jest Jon Kabat-Zinn, oraz dialektyczna terapia behawioralna (Dialectical Behavioral Therapy – DBT) Marshali Linehan.
Boskie ciało – divya-deha
Nasze ciało jest nie tylko plątaniną żył i mięśni. Ciało ma niezwykłe, wręcz cudowne możliwości oraz umożliwia doświadczenie nieskończonej błogości. Tak przynajmniej uważali średniowieczni siddhowie. Poprzez radykalnie pozytywne podejście do ciała postawili na głowie mocno ascetyczną tradycję duchową Indii. Ciało nie tylko nie było przeszkodą w rozwoju, ale stało się ośrodkiem praktyki i siedzibą boskich mocy. Z takiego fermentu powstała Hatha Joga, Kundalini Joga i wiele innych tantrycznych ścieżek.
Na początku XX wieku pod wpływem m.in. tradycyjnej Hatha Jogi oraz wpływów zachodniej kultury fizycznej powstała Hatha Joga, którą ćwiczymy na Zachodzie. Jej największymi przedstawicielami są Tirumalai Krishnamacharya, Swami Shivananda oraz Swami Kuvalayananda. To właśnie uczniowie Krishnamacharyi, niedawno zmarły B.K.S. Iyengar oraz zmarły w 2009 roku Pattabhi Jois rozsławili na świecie jogę.
Nowe wcielenie Hatha Jogi
Wielka popularność Hatha Jogi rozpoczęła się w latach 80. ubiegłego wieku, kiedy to Dean Ornish, lekarz, badacz oraz uczeń Swamiego Satchidanandy, powiązał jej praktykę z efektami poprawiającymi kondycję serca. Przedstawił praktykę Hatha Jogi jako neutralny religijnie, czysto fizyczny, prozdrowotny zestaw ćwiczeń, całkowicie pozbawiony ezoterycznego znaczenia. Od tego czasu Hatha Joga była wykorzystywana jako uzupełniająca terapia w leczeniu AIDS, raka, cukrzycy, astmy i wielu innych dolegliwości.
Badania nad Hatha Jogą, choć obiecujące, mają też swoje mankamenty. Do tej pory sporo badań miało jedynie charakter wstępny, część z nich nie była najlepiej zaprojektowana. Największym problemem w badaniach nad współczesną Hatha Jogą jest brak standaryzacji i niejednoznaczność praktyk, które mogą różnić się w zależności od stylu jogi.
Światło ze Wschodu (ex oriente lux)
„Wiedz, że to, co jest nazywane jogą, jest rozłączeniem wszelkich więzów z cierpieniem (duhkha-samyoga-viyoga).” Bhagawadgita 6.23
Choć terapia i joga często wymieniane są jednym tchem, nie są tożsame. Terapia najczęściej ma na celu zdrowe i w miarę bezproblemowe funkcjonowanie osób w wymiarze zarówno indywidualnym, jak i społecznym. Dzięki temu mamy być sprawną i produktywną jednostką.
Joga natomiast, choć ma wiele walorów terapeutycznych, idzie o krok dalej. W jodze chodzi nie tyle o to, aby sprawnie dawać sobie radę z traumą czy urazami, ale o to, aby usunąć źródło cierpienia. Dlatego nie można zredukować jogi tylko do ćwiczeń fizycznych, a celu medytacji – do poprawienia nastroju.
Najnowsze komentarze