Czym jest joga? Relacja z seminarium i warsztatów z Maciejem Wielobobem. Karolina Tarkowska
Jeżdżę do Maćka na seminaria i na warsztaty co miesiąc od roku. Na każdy z nich zawsze wybierałam się ochoczo i z radością. Tym razem po raz pierwszy nie chciało mi się wstać rano, jechać pociągiem, by tam być. Jednak wszelkie rozważania i wyssane z palca argumenty nie pozostawiły mnie w domu, z książka pod kocem. Pojechałam i jak się okazało – BYŁO WARTO! – po raz kolejny.
Na sobotnim seminarium dla nauczycieli rozpoczęliśmy omawianie jednego z najważniejszych tekstów dotyczących jogi, jakim są „Jogasutry” przypisywane Patanjalemu. Od dawna próbowałam je czytać, ale tłumaczenie L. Cyborana, które jest uznawane za najlepsze polskie tłumaczenie „Jogasutr” nie pozwalało mi tego dokonać z sukcesem. Brakowało mi jasnego i zrozumiałego tłumaczenia. Otrzymałam to w dużej mierze na seminarium, gdyż o wszelkie niezrozumiałe treści każdy z nas mógł dopytać, po to by stały się jasne. Omówiliśmy fragment Samadhipady, która stanowi pierwszą z czterech części Jogasutr, skupiając się w dużej mierze na tym, czym jest joga dla Patańdżalego. Największą dyskusję wzbudził fragment mówiący o poruszeniach umysłu, a z nich najbardziej kontrowersyjnym okazały się dwa rodzaje poznania: Pramana– poznanie prawdziwe i Viparyaya– poznanie błędne.
W moim odczuciu dyskusja, która powstała wokół tych pojęć wniosła dla każdego z nas pewną wiedzę do praktyki, jak i do życia codziennego, w którym ta praktyka ma miejsce. To nowe spojrzenie wprowadziło pewnego rodzaju spokój w moim umyśle, gdyż wyjaśniło mi zaistnienie pewnych zdarzeń i procesów zachodzących w mojej praktyce jak i w życiu. Poruszyliśmy również kwestię 5 uciążliwości, które omówione są w Sadhanapadzie, drugiej części „Jogasutr”. Powodują one poruszenia umysłu, a przecież „Joga to zatrzymanie poruszeń umysłu”. Podczas ich omawiania Maciek podał nam bardzo cenną, a zarazem trudną praktykę opisaną przez Hazrata Inayata Khana w „Mental Purification”. Polega ona na tym, by nauczyć się widzieć dobre w złym a złe w dobrym, z naciskiem na zrównoważenie odnajdywania dobra jak i zła. Tak zakończyliśmy sobotnie seminarium. Teraz gdy zaglądam do „Jogasutr” w tł. L. Cyborana patrzę na omówione treści z dużo większym zrozumieniem.
Niedzielny warsztat był skupiony wokół odnajdywania uziemienia, osadzenia w praktyce. O pewnych wątkach praktyki związanej z 5 żywiołami można poczytać na blogu Maćka w tym wpisie. Szukaliśmy go zarówno w praktyce asan, jak i w medytacji. Maciek poprowadził nas w tak lubianej przeze mnie, jak i wielu innych uczestników, medytacji nad jakościami pięciu żywiołów. Tym razem pozostaliśmy w praktyce żywiołu ziemi. Poszukiwaliśmy w niej tego odczucia uziemienia. Niestety ponownie z racji odjazdów pociągu musiałam wyjść 30 minut przed końcem i nie wiem, jaki był finał warsztatu, ale mój był bardzo zadowalający.
Praktyka na niedzielnym warsztacie, praca z ciałem jak i medytacja, dały mi duże poczucie spokoju wewnętrznego i wyciszenia. W pociągu nawet miałam świetną okazję, by to zaobserwować, gdy okazało się że wykupiona przez mnie miejscówka jest zajęta przez innego człowieka. Owy człowiek niestety reagował na sytuację bardzo nerwowo. Pomyślałam wówczas „szkoda że ten pan nie był na warsztacie u Maćka”. Ja w tej sytuacji z ogromnym spokojem i uśmiechem nie tylko na twarzy, ale i w sercu spędziłam podróż do Warszawy z książką na korytarzu. I dobrze, że nie zostałam domu z tą książką pod kocem…
Jestem wdzięczna Maćku za kolejną dawkę spokoju i wiedzy i każdemu z uczestników za stworzenie cudownej atmosfery.
– –
Karolina Tarkowska jest nauczycielką jogi, prowadzi zajęcia w Ząbkach.
Najnowsze komentarze