Ajurwedyjskie remedia na trądzik. Marta Lebre
Trądzik. Brzydki temat. A fuj! Jakby to było dobrze gdyby mnie nie dotyczył! Ale dotyczy, dotyczył i prawdopodobnie nadal w jakimś tam stopniu dotyczyć będzie. I skoro tak jest to czemu by nie podzielić się moim doświadczeniem a dokładniej tym jak ajurweda pomogła mi jeśli nie wygasić, to chociaż ukoić ten problem i co najważniejsze zrozumieć o co w nim tak naprawdę chodzi.
Moje podejście do tematu opiera się na paru istotnych założeniach. Po pierwsze i najważniejsze, istnieją na tym świecie osoby, które mają większe niż reszta tendencje do trądziku. Kosmetologia określa ich per “osoby z cerą trądzikową” a ajurweda większe predyspozycje do zmian trądzikowych przypisuje osobom, które mają w swojej konstytucji (prakriti) doszę pitta lub doszę kapha. Trądzik typu pitta wiąże się bezpośrednio z przewagą elementu ognia (tejas), która objawia się wzmożoną tendencją do podrażnień skóry i stanów zapalnych. Cerę osób pitta określa się jako szczególnie wrażliwą na warunki zewnętrzne i nieodpowiednią, nadmiernie wysuszającą bądź podrażniającą pielęgnację. Co więcej, cokolwiek dzieje się w głowie pitty, odbija się na jej twarzy. Stresy, frustracje, skumulowany gniew dosłownie i w przenośni zaogniają problem. Zmiany trądzikowe typu pitta przeważają w środkowej części twarzy, są suchsze, czerwonawe lub żółtawe, mogą swędzieć lub piec, łatwo się rozprzestrzeniają. U kaphy zaś zmiany trądzikowe wiążą się z nadmierną oleistością (element wody, jalla), powiększonymi porami, które łatwo się zapychają. Wypryski są większe, wodniste lub ropne. Często pojawiają się w dolnej części twarzy. Im więcej stresu przeżywa kapha, im mniej sensu widzi w swoim życiu, im trudniej jest jej odpuścić, tym bardziej uciążliwy i nawracający jej trądzik.
Kolejnym istotnym założeniem jest spojrzenie na trądzik jako na metodę oczyszczania, do której nasz organizm zostaje niejako zmuszony. Zdrowy organizm oczyszcza się sam na różne sposoby. Produktami ubocznymi codziennego oczyszczania są tzw. malas: kał (purisha), mocz (mutra) i pot (sweda). Jeśli ten naturalny proces oczyszczania zostanie w jakiś sposób zaburzony np. poprzez nieodpowiednią dietę, która osłabia nasz ogień trawienny (agni), doprowadzając dajmy na to do chronicznych zaparć, skóra jako potężny i rozległy organ oczyszczania ciała, przejmie część tej pracy. Podobnie rzecz się będzie miała gdy antyperspirantami zablokujemy organizmowi możliwość oczyszczania się poprzez pot. Widać to szczególnie wyraźnie u kobiet w fazie przed okresem kiedy to wyprysków i wągrów jest najwięcej. Zazwyczaj po miesiączce, która też jest formą oczyszczania się organizmu, skóra wraca do normy, jej wygląd znacznie się poprawia.
Trzecim już elementem całej koncepcji jest zaczerpnięte oczywiście z ajurwedy przekonanie o nierozerwalnym połączeniu ciała, ducha i umysłu. To jak myślimy i co czujemy odbija się na tym jak wyglądamy. Według Pratimy Raichur, autorki “Absolute beauty” blisko 70% wszelkich problemów ze skórą ma swoje źródło w stresie. Tak jak pisałam wyżej trądzik jest fizycznym odbiciem naszych nieprzeżytych frustracji, napięć i gniewu (zwłaszcza u osób o przewadze pitta) tudzież rozczarowania, inercji, nadmiernego przywiązania (przede wszystkim u kaphy). Ponadto, u osób o cerze trądzikowej widać na twarzy wszelkie “złe” decyzje żywieniowe. Widać zwłaszcza nadmiar przetworzonego jedzenia, smażonek, cukru, czerwonego mięsa, owoców morza a także wszelkich używek, pokarmów ostrych, fermentowanych i rozgrzewających. Dodatkowo każdy z nas ma swoje indywidualne słabostki, które dzięki wzmożonej uważności może zidentyfikować. Na przykład mój organizm nie radzi sobie z trawieniem czekolady, żółtego sera, mięsa. Unikam więc tych produktów a jeśli zdarzy mi się je zjeść, to daję sobie przestrzeń na przejściowe problemy z cerą. Taka bijąca po oczach nadwrażliwość może nam spędzać sen z powiek a możemy też spojrzeć na nią jako na pewnego rodzaju błogosławieństwo, które na dłuższą metę chroni nas przed rozwojem poważniejszych chorób. Podobnie jest z emocjami. To każdy z nas indywidualnie decyduje czy odbierze wysyłany przez skórę sygnał i czy to, co pozornie wydaje się słabością, przekuje na swoją siłę i na rozwój duchowy.
Śodhana versus Śamana
Wszelkie podejmowane w ajurwedzie terapie dzieli się na dwie grupy: śamana i śodhana (Joshi 2014). Do pierwszej grupy należą głównie zabiegi doraźne i wszystkie te działania, które mają na celu złagodzenie uciążliwych objawów. Terapie śamana chociaż przynoszą wyczekiwaną ulgę w dolegliwościach – w przeciwieństwie do terapii śodhana – nie usuwają przyczyn choroby. Przykładem terapii śodhana jest basti czyli lecznicza lewatywa, będącą częścią terapii panchakarma. Lekarz ajurwedyjski przeprowadzający basti wybiera jaki typ lewatywy będzie najbardziej odpowiedni (np. oczyszczająca niruha albo bardziej odżywcza anuvasana), a więc dobiera nośnik (anupana) i zioła do aktualnego stanu (vikriti) i wrodzonej konstytucji (prakriti) pacjenta. Basti ma na celu oczyszczenie złogów, nazywanych w ajurwedzie ama, nagromadzonych głównie w dolnej części jelita grubego i okrężnicy wskutek przeróżnych problemów trawiennych. Przywrócenie prawidłowych funkcji trawiennych i wydalniczych w tym obszarze sprawia, że nasz organizm nie musi już dłużej uciekać się do alternatywnych form oczyszczania poprzez skórę czyli np. do trądziku.
Większość zabiegów kosmetycznych, o których będę tu wspominać ma jednak naturę śamana. Tym samym nie ma co oczekiwać, że same w sobie uchronią nas one przed trądzikiem. Należałoby się raczej spodziewać, że w zależności od zastosowanej metody złagodzą świąd lub stan zapalny, zasuszą powstałe zmiany albo przyspieszą ich gojenie. Optymalnych efektów możemy się spodziewać wtedy, gdy dotrzemy do źródła naszego problemu, co często sprowadza się do wprowadzenia daleko idących modyfikacji w naszej diecie i w rutynie dnia codziennego (dinacharya) tak aby zbliżyć się do stanu naszej pierwotnej równowagi (prakriti). Mówiąc bardziej obrazowo, jeśli długotrwały stres ze wszystkimi jego konsekwencjami i dieta oparta na mocno przetworzonych, ciężkich i tłustych posiłkach leżą u źródła naszych dolegliwości, to na nich najpierw powinniśmy skupić naszą uwagę.Tego typu diagnozy i późniejsze modyfikacje mają charakter wysoce indywidualny, gdyż każdy z nas jest jedyną w swoim rodzaju konfiguracją pięciu żywiołów (eteru, powietrza, ognia, wody i ziemi). To co jednym szkodzi, dla innych jest lekarstwem. Dla przykładu smak słodki (nie mam na myśli cukru!) będzie równoważył doszę pitta ale już dla doszy kapha w dużych ilościach może się okazać niewskazany. Zupełnie odwrotnie jest ze smakiem ostrym, wskazanym dla kapha a w nadmiarze zaburzającym pitta. Wychładzające oddychanie lewym nozdrzem może przynieść ulgę głównie osobom cierpiącym na trądzik natury pitta a wszelkie zabiegi parowe oczyszczające pory będą bardziej wskazane dla kaphy. Pitta, często posiadająca cerę naczynkową i jednocześnie mająca predyspozycje do krwawień z nosa, bardziej skorzysta z delikatniejszych ziołowych kompresów np. na bazie kolendry, płatków róży, mięty czy drzewa sandałowego.
Pielęgnacja cery trądzikowej
Dla cery trądzikowej, zarówno typu pitta jak i typu kapha, szczególnie ważne jest codzienne oczyszczanie cery, które może być wykonywane jako osobny zabieg lub stanowić część siedmiostopniowego rytuału piękna (Raichur, Cohn 1997; Sachs 2014). Niezwykle ważne jest unikanie wszelkich substancji komedogennych czyli np. masła kakaowego, lanoliny, oleju kokosowego. Im prostsza i bardziej jadalna będzie nasza pielęgnacja, tym większe korzyści dla skóry. Osoby o przewadze doszy pitta (cera mieszana, wrażliwa) powinny oczyszczać cerę delikatną pastą na bazie mąki owsianej lub mąki besan (mąka z ciecierzycy) zmieszanej z wodą różaną albo z sokiem z cytryny. Dla osób o cerze tłustej (przewaga doszy kapha) pastę oczyszczającą sporządzamy z mąki besan lub mąki jęczmiennej zmieszanej z sokiem z cytryny lub jogurtem. Inną, niezwykle skuteczną alternatywą jest delikatny i prosty peeling na bazie mąki pszennej zmieszanej w równych proporcjach z mąką jęczmienną (może być młody jęczmień) z dodatkiem świeżo zmielonych przypraw: kurkumy, kuminu i gałki muszkatołowej. Taką pastą delikatnie myjemy twarz, po czym zmywamy ją letnią wodą.
Innym sposobem na dogłębne oczyszczanie twarzy, polecanym dwa, trzy razy w tygodniu jest naturalna maseczka oczyszczająca na bazie glinki. Glinkę białą (cera wrażliwa), zieloną lub często zalecaną w ajurwedzie multani mitti (tzw. ziemię fulerską) łączymy z żelem z aloesu i rozrabiamy wodą różaną, jogurtem lub sokiem z cytryny. Przy trądziku typu pitta możemy dodać odrobinę sproszkowanego białego drzewa sandałowego, mięty lub kolendry a przy trądziku z wysiękami (cera typu kapha) kopru włoskiego, mięty pieprzowej bądź kozieradki. Maseczkę tego typu albo zmywamy z twarzy przed zaschnięciem, albo – gdy chcemy zostawić na dłużej – w trakcie zabiegu delikatnie spryskujemy twarz ziołowym hydrolatem odpowiednim dla cery bądź po prostu wodą różaną.
Kolejnym zabiegiem wspomagającym i jednocześnie prewencyjnym, szczególnie przy tłustej cerze trądzikowej jest parówka (łaźnia parowa). Podgrzewamy w garnku około jednego, dwóch litrów wody i po zagotowaniu zalewamy nią wcześniej przygotowaną mieszankę ziołową. Bazę w postaci mieszanki dziesięciu liści laurowych (sprawiają, że krew krąży bliżej skóry) i korzenia lukrecji (ma właściwości odtruwające) łączymy z drzewem sandałowym i nasionami kolendry (przy przewadze pitty) lub z rozmarynem i skórką z cytryny (dla kaphy). Możemy przyjąć, że każdego z wyżej wymienionych ziół używamy około półtorej łyżeczki. Po dwóch minutach od zalania ziół nachylamy się na garnkiem lub miską w odległości około 50 cm i nakrywamy głowę ręcznikiem, tworząc coś w rodzaju łaźni parowej (Chauhan 2017). Nasz zabieg możemy wzbogacić dodatkiem paru kropel naturalnych olejków eterycznych, np. kamforowego, eukaliptusowego, miętowego lub z drzewa herbacianego, dzięki czemu będzie on wówczas dodatkowo oczyszczał nasze zatoki. Przez około pięć do dziesięciu minut wdychamy parę, pozwalając porom się oczyścić. Jeśli mamy cerę naczynkową, możemy – jak już wspominałam wyżej – zastąpić łaźnię parową kompresem na bazie wychładzających ziół dobrych dla pitta.
A co gdy już nam coś wyskoczyło? Maseczka ze zmielonego drzewa sandałowego i kurkumy w jogurcie z mleka koziego pozostawiona na około 10 minut na twarzy doskonale wycisza już powstałe zmiany (Lad 2014). Rewelacyjnie sprawdza się tonizowanie cery czystym, najlepiej świeżym sokiem z aloesu. Gdy borykamy się z wodnistymi bądź ropiejącymi zmianami możemy posmarować je punktowo zmieloną kurkumą (uwaga! przejściowo barwi na żółto) albo domowym, żywym octem, np. z przeciwzapalnego i antybakteryjnego wrotyczu. Na wągry dobrze działa przemywanie twarzy wodnym roztworem gorzkiej soli Epsom (Raichur, Cohn 1997). Proporcje takiego roztworu dobieramy w zależności od cery gdyż, podobnie jak punktowe stosowanie octu, jest to zabieg mocno wysuszający, zalecany jedynie do krótkotrwałego stosowania.
Jak się wspomóc od wewnątrz i od czego zacząć?
Zgodnie z ajurwedą unormowanie trawienia jest kluczem do zdrowia a w przypadku trądziku również do urody. Warto zadbać o zdrowe jelita zwiększając podaż błonnika w diecie, przyjmując triphala lub pijąc od rana na czczo czysty sok z aloesu w ilości pół szklanki na dzień. Zbawienne może się również okazać regularne popijanie herbatek trawiennych na bazie nasion kolendry, kuminu i kopru włoskiego oraz soków z marchwi i buraka (Raichur 1997). Wspomagająco będą działały zioła oczyszczające krew jak łopian, neem czy kurkuma.
Uspokojenie cery trądzikowej jest długotrwałym procesem, nie ma co spodziewać się efektów z dnia na dzień. Warto zacząć od uświadomienia sobie problemu i stopniowego budowania uważności. Można na początek zadać sobie parę następujących pytań:
1. Jak się odżywiam? Jakich pokarmów jest najwięcej w mojej diecie i jak się czuję po ich spożyciu?
2. Jak trawię pożywienie, a w szczególności: czy mam tendencję do zaparć, wzdęć, gazów lub biegunek? Po spożyciu których pokarmów te dolegliwości się nasilają?
3. Jak “trawię” emocje i przeżycia? Jak reaguję na stres? Czy dopuszczam do siebie trudne emocje i pozwalam im wybrzmieć?
4. Jak dbam o skórę? Jakich kosmetyków używam do pielęgnacji? Czy na pewno działają one dobroczynnie na moją cerę? Czy nie ma w ich składzie substancji komedogennych?
5. Czy regularnie i delikatnie oczyszczam cerę (delikatne, dostosowane do cery pasty ziarenkowe lub maseczki na bazie glinki), tonizuję ją i nawilżam?
6. Czy pozwalam swojemu ciału oczyszczać się poprzez pot? Czy nie blokuję usuwania toksyn antyperspirantem?
Bibliografia
Partap, Chauhan. Ajurweda i piękno. Virgo: Warszawa, 2017.
Joshi, Sunil. Ayurveda y panchakarma. Stany Zjednoczone, 2014
Lad, Vasant. Ayurveda. Księga domowych środków leczniczych. Wydawnictwo Kos: Katowice, 2014.
Raichur, Pratima, Cohn, Marian. Absolute beauty. HarperCollins Publishers: Nowy Jork, 1997.
Sachs, Melanie. Ajurweda a uroda. A-ti Sp.z o. o.: Kraków, 2014.
Najnowsze komentarze