Chaturanga Dandasana
W Pierwszej Serii Ashtangi jest 60 niskich pompek. SZEŚĆDZIESTĄT!
Najbliższym rywalem mogłyby być zajęcia typowej power jogi, gdzie wykonuje się ich około trzydziestu, co my bez wahania podwajamy. Po prostu szaleństwo.
A najbardziej zwariowane jest, że według niemal wszystkich instrukcji czy blogów o prawidłowym ustawieniu w pozycjach jogi, wszyscy wykonujemy tą pozycję źle. ŹLE! Opadamy zbyt nisko, a nasze łokcie wystają nieco ZA nadgarstki.
Nawet Ashtangowcy, którzy NAUCZAJĄ o konieczności zachowania kąta 90° między łokciem nad nadgarstkiem – kiedy oglądam filmy, na których praktykują i włączę pauzę w czasie chatwari… no, nie za bardzo. Albo tylko ja uczyłam się geometrii, albo nasze ciała są mądrzejsze i ignorują zalecenia zapatrzonego w matematykę umysłu.
Nie, nie zamierzam demonstrować konkretnych dowodów, ale, jeśli nie wierzycie, poszukajcie na YouTube filmiki z praktykującymi Ashtangę, przekonacie się sami.
Dwa powody do narzekań, które słyszę od uczniów, dotyczą bólu w nadgarstkach i bolesnych blokad. Jedno spojrzenie na ich chaturangę wystarczy… przesuwają się do przodu tak daleko, że ich biedne nadgarstki są przeciążone, ponieważ muszą utrzymać sporą ilość masy w obrębie ramion, która często jest najsilniejsza , jak również MOCNO przepracowane.
Na dodatek, z tej pozycji przechodzimy do nędznie wyglądającego psa z głową w górze z kłuciem w dolnych plecach, nabrzmiałymi żyłami na szyi i brakiem miejsca na oddech. Oj!
Spójrzcie, jak pięknie demonstruję tą porażkę:
Ale… odłóżcie kątomierz, pozwólcie mi na nieco większą odległość miedzy dłońmi a stopami i może nawet mogłabym to pokochać. A to dobrze by się składało, bo jak wspominałam – wszystko x 60!
A teraz chwila prawdy… Moje wygięcia w tył nie należą do najpiękniejszych. Gdyby jednak należały, kąt prawdopodobnie nie miałby dużego znaczenia. Jednak – nie należą – takie są fakty. Ale, jak już wiemy: rozmiar ma znaczenie!
Zrobiło się trochę nieprzyjemnie i wiem, że nie wszyscy się zgadzają, więc PROSZĘ, wysłuchajcie mnie teraz…
Nie uważam, że dążenie w pozycji do kąta 90° jest złe w innych stylach jogi czy w innych zastosowaniach.
Jestem przekonana, że pomaga to wypracować dużą siłę, a gdybym miała utrzymać tę pozycję przez dłuższy czas, z pewnością chciałabym, aby najsilniejsza (czytaj: najbardziej niezawodna) część ramion przejęła główny ciężar.
Ale praktykuję Ashtanga Vinyasę. Praktyczność ponad formą. Do licha, pewnego dnia uaktywnię swoje bandhy i nie będę już musiała kłopotać się żadnymi pułapkami, niedoróbkami, czy kątami 90°, ponieważ będę PŁYNĄĆ.
Jednak to nie mnie macie słuchać. Oto, co David Keil mówi na temat Chaturangi. To jego powinniście posłuchać.
Tłum. Monika Kowalska
Najnowsze komentarze