Praktyka mantr i modlitwy z punktu widzenia programisty. Tomasz Barczak
Zainspirowany rozmową o medytacji z koleżanką, która przed chwilą się zakończyła, postanowiłem napisać krótki artykuł o tym, czym w moim odczuciu są praktyki mantrowe czy modlitewne z punktu widzenia programisty. 😉
Funkcjonowanie człowieka można porównać do działania komputera – patrząc na to z perspektywy reinkarnacji – nasza dusza wybiera sobie ciało, w którym chce się narodzić i odpowiednich rodziców – przez analogię – na taśmie produkcyjnej powstaje komputer. Komputer sam w sobie wyposażony jest w odpowiednie organy „zewnętrzne” i „wewnętrzne”: obudowę – ciało , ekran – twarz, gesty, twardy dysk – pamięć, pamięć operacyjną – inteligencję, procesor – umysł .
Na początku nie mamy oprogramowania tak jak komputer – za to, w przeciwieństwie do czystego dysku komputera, mamy pewne zapisy w naszej migrującej w samsarze świadomości, zwane karmą.
Rodzice są pierwszymi programistami. Twardy dysk zostaje zapełniony nowym oprogramowaniem, co nieco zakrywa stare zapisy z poprzednich wcieleń. Rodzice wgrywają nam pierwsze programy zachowania oparte na ich systemie wartości i przekonaniach.
Kolejną porcję programowania funduje nam system edukacyjny – poczynając od przedszkola, a kończąc na studiach.
W międzyczasie uczymy się wchodzić w relacje i wszyscy wszystkich w ten sposób po drodze, świadomie lub nie, programują – wyrażając swoje opinie, poglądy, przekonania itd.
Politycy poprzez mass media , specjaliści od marketingu poprzez reklamę, ksiądz z ambony, rodzice przy obiedzie, nauczyciele w szkole – wszyscy są chcąc nie chcąc programistami naszego umysłu.
Jeśli mamy szczęście i dobrą „karmę”, zostajemy wyposażeni w dobre programy, które działają w harmonijny sposób, wykorzystując pełen potencjał naszego procesora i pamięci operacyjnej. Można by to porównać do Windowsa 7 , który w moim odczuciu jest już naprawdę bliski harmonii, porównując z poprzednimi wersjami (i tu się teraz mogą posypać gromy ze strony fanów Macintosha lub Linuxa – jestem na to gotowy 😛 ).
Gorzej, gdy natrafimy na negatywne programy, gdyż w naszej zbiorowej społecznej ignorancji jako istoty nieoświecone mamy tendencję to propagowania trzech trucizn umysłu – a zatem ignorancji, nienawiści i przywiązania, a w ich konsekwencji również dumy i zazdrości.
Jeśli trafimy na tego typu „oprogramowanie”, z takimi jakościami , wówczas nasz procesor (umysł) i pamięć operacyjna (inteligencja) nie funkcjonują poprawnie. Zwyczajnie łapiemy wirusa i system operacyjny zaczyna wariować.
W takim wypadku należy niezwłocznie zaopatrzyć się w program antywirusowy.
Jak rynek szeroki, tak oferta bogata.
Takimi programami antywirusowymi mogą być bardzo zróżnicowane formy pracy ze sobą. Dla jednych będzie to trening rozwoju osobistego- np. NLP, coaching, psychoterapia. Dla innych praktyka medytacyjna/religijna. Rynek rozwoju osobistego jest szeroki i bogaty w różne oferty przeprogramowywania i zaprogramowywania umysłu.
Zanim jeszcze przejdę do części głównej mojego wywodu, chciałbym poczynić pewną dygresję.
Przy wyborze ścieżki rozwoju jest mały haczyk, którego świadomość warto mieć. Haczykiem tym jest to, co tkwi u podstawy chęci sprzedaży nam danego oprogramowania antywirusowego – jakie są jego główne założenia? Czy tą podstawą jest współczucie, pojmowane jako zrozumienie i bezwarunkowa akceptacja ludzkiej ułomności, wynikającej z naszego uwarunkowania, będącego właśnie naszym przeszłym karmicznym/rodzinnym/społeczno- kulturowym uwarunkowaniem – i w związku z tym chęć pomocy istotom ludzkim w przetransformowaniu tego uwarunkowania, aby się wyzwolić z wszelkich „wirusów” którymi się zaraziliśmy po drodze – czy może bardziej chęć manipulacji i dominacji nad ludźmi mniej świadomymi, którymi łatwo jest sterować , karmiąc ich różnymi łatwo sprzedającymi się sloganami?
Chcąc żyć świadomie, sami musimy zweryfikować poprzez baczną i krytyczną (w zdrowym rozumieniu) obserwację tego, co kto nam sprzedaje jako swój „program” antywirusowy. Więc jeśli trafimy na nauczyciela rozwoju osobistego/medytacji/duchownego – to ja jestem zdania, że nie można bezkrytycznie ulegać charyzmie tej osoby, jakkolwiek znana, szanowana i ceniona by nie była. Budda Sakjamuni kiedyś powiedział: „Nie wierzcie w żadne moje słowo. Cokolwiek powiem – sprawdzajcie, czy działa w rzeczywistości i czy się z tym zgadzacie” (cytat nie jest dosłowny, ale przekaz znaczenia jest zachowany).
To samo dotyczy strefy marketingu czy tego, co na co dzień oferuje nam życie. Jesteśmy non stop zalewani ogromem ofert i możliwości wyboru. Jedynie świadomie selekcjonując nasze wybory jesteśmy w moim odczuciu w stanie dokonywać rozwoju w takim kierunku, w którym dokonywać chcemy go MY – i umieć rozpoznać ten kierunek. Oczywiście jest to długotrwały proces, aby odsiać ziarno od plew, ale sądzę, że jest to cel naszego życia – jako istot ludzkich, jeśli na łożu śmierci rzeczywiście chcemy powiedzieć sami sobie szczerze, że przeżyliśmy to życie tak, jak chcieliśmy, doświadczając wszystkiego czego głęboko pragnęliśmy, jednocześnie podążając obraną przez nas ścieżką rozwoju czy to dążąc do oświecenia, czy wniebowstąpienia, czy innego celu, jaki sobie obraliśmy na własnej ścieżce.
Wracając do tematu tego artykułu – czyli praktyki mantrowej/modlitewnej z punktu widzenia programisty.
W moim odczuciu, jako osoby praktykującej medytację, praktyka mantrowa czy medytacyjna w pewien sposób jest takim bardzo korzystnie wpływającym na nasz system operacyjny (umysł) programem „antywirusowym” . Każda mantra sama w sobie ma odpowiednią jakość , którą reprezentuje – np. mantra długiego życia, mantra uzdrawiająca czy mantra w połączeniu z wizualizacją, mająca np. na celu rozwój elementu przestrzeni czy otwartości .
Mantra powtarzana regularnie i wielokrotnie po pewnym czasie tworzy stały zapis neuronowy w naszym mózgu/twardym dysku. Naukowcy dowiedli, że powtarzając jakąkolwiek czynność przez 49 dni codziennie, tworzymy stały zapis neuronowy w mózgu i dany nawyk/czynność/mantra stają się w pewien sposób mechanicznie wpisane w nasze funkcjonowanie (nie podam tutaj odnośnika do konkretnego artykułu, ale zainteresowanych odsyłam do publikacji na temat kognitywistyki, nauki zajmującej się badaniem i modelowaniem umysłu, szeroko dostępnych w sieci – mam akurat koleżankę na tych studiach w Toruniu, więc jest to dla mnie cenne źródło informacji).
Z tego punktu widzenia mantra zarówno jak jakiś nawyk powtarzany przez okres 49 dni staje się naszym zwyczajem (w tym przypadku chodzi o nastawienie umysłu, a nie jakieś zachowanie czy manierę).
Podobnie rzecz się ma w moim odczuciu w stosunku do modlitwy, abstrahując od tego, kto lub co jest jej obiektem (czy odwołujemy się się do Boga osobowego, Absolutu, Buddy, Kriszny, naszego wyższego Ja ), sam fakt proszenia w modlitwie np. o uzdrowienie, wsparcie, programuje nasz umysł na pewną jakość, której poszukujemy np. miłość, radość , otwartość itd.).
Wszelkie uzdrowienia uznane za cuda w moim odczuciu sprowadzały się właśnie do głębokiej wiary i prośby/modlitwy, aby uzdrowienie nastąpiło. Według mnie ukazują one potęgę naszego umysłu jako narzędzia przekształcającego świadomość.
Więc w pewien sposób możemy tak właśnie spojrzeć na moc mantry/modlitwy, wcale niekoniecznie będąc osobami religijnymi/głęboko uduchowionymi,utożsamiającymi się z jakąś np. grupą religijną czy wyznaniową, jeśliby spojrzeć na to z perspektywy informatyka – programisty/kognitywistyka, zajmującego się inżynierią umysłu.
Jak rynek szeroki tak oferta bogata. Można tak powiedzieć, ale dla praktyki oduczania, a teraz czas na decyzję, czy wybierasz perspektywę ofiary, zależność od….. lub ofiarujesz siebie w dowolnej praktyce i włączysz całość. Programy i taki kontekst, aby zastąpić gorszy program lepszym, nie opisują w pełni prawdy o działaniu. Prawda wyższego rzędu wygasza prawdę niższego rzędu, to jest prawda o działaniu. Powtórzenia nie służą dla programowania, ale dla przejrzenia na oczy, z czym mamy do czynienia. Uważam, że poszukiwacz prawdy o działaniu nie szuka iluzji pozytywnego nastawienia, ale puszczenia iluzji i autentycznego poznania siebie, co jest możliwe. Ja za bardzo nie wierzę w przekształcanie świadomości, ale wierzę w poznanie siebie. Mój komentarz nie jest krytyczny, mówię coś na próbę.
Z perspektywy jogina, mantry mają wyciszać umysł. Jak bardzo? to już zależy od zdolności i zaangażowania w praktykę. Komputer to tylko narzędzie stworzone przez umysł do określonych celów. Joga to zestaw narzędzi do osiągnięcia określonych celów. Te cele nie są takie same.
jasne 🙂 to co napisałem , to tylko takie spojrzenie porównawcze / pewna przenośnia – komputer zawiera wiele użytecznych narzędzi – jak joga. i tylko tyle 🙂
Jeżeli celem jest prawda o działaniu, to każdy cel jest taki sam.
Czy to zdanie objawia działanie prawa?
Nie bardzo rozumiem…trochę za bardzo filozoficzny jest twój wywód dla mnie… możesz to tak bardziej na życiowych przykładach zobrazować ? może było by mi łatwiej 😛
Ja też nie rozumiem. Można się temu przyglądać z zewnątrz, ale też od środka.
Metod pracy z naszym dyskiem twardym jest sporo choć praktyki koncentracyjno-medytacyjne oddzieliłbym od psychoterapii, ale jest to moje zdanie. Zastanawiam się nad praktyką z mantrami czy nie wywołuje jeszcze większego dialogu w naszym umyśle? Przynajmniej w tradycji, w której praktykuję stosujemy przede wszystkim medytację siamatha. Kiedyś spytałem mojego nauczyciela o mantry, ale odpowiedział, że powodują jeszcze większe pomieszanie.
W moim doświadczeniu widzę, że wprowadzam do umysłu pewną jakość poprzez mantrę. Dla mnie mantra czy modlitwa pełni funkcję programu antywirusowego mającego oczyścić te przeszłe zanieczyszczenia / blokady
Przyjęta konwencja opiera się na twierdzeniu, to jest takie jak to, czyli na metaforze. Na przykład wędrówka dusz, nie jest poglądem opisującym rzeczywistość , a tylko metaforą. Rzeczywiste działanie polega na manifestowania się jakości, dla określonego celu sprawczego, wygaszenia cierpienia. Dusza w najgłębszym znaczeniu może być rozumiana(y) jako indywidualny purusza i osobiste postrzeganie – osoba. Jego indywidualizm nie może być zweryfikowany i nie został nigdy zweryfikowany, ponieważ nie posiada jakości. Można powiedzieć , że dusza nie istnieje, bo nie jest rzeczą, tylko podmiotem. Wędrująca świadomość, jest rzeczą , ale to już inny poziom. Jeżeli uznamy, wędrującą świadomość-rzeczy za duszę, wtedy działa Ja – jakość włączająca całość. Nie jest też czymś innym niż uznanie całej rzeczywistości za duchowy byt, a wtedy nie ma wędrówki, a tylko podmiot. Metody z użyciem mantry, czy inne metody oparte na wyciszeniu i koncentracji, oraz wszelakie zręczne środki, trzeba sprawdzić, co daje lepszy efekt dla indywidualnie rozumianej praktyki i jakości porządku wprowadzanego do codziennego życia. Taką efektywność uzyskuje się pod przewodnictwem nauczyciela, lub bezpośrednio z duchowego postrzegania, po realizacji wglądu na określonym poziomie.
Mantra Joga znaczy pojazd, nie antywirus. Pojazd znaczy wyjście poza myślenie, gdzie samo myślenie( komputery, cywilizacja,problemy)staje się czymś co przychodzi i odchodzi. Oddech.
Robert, zauważyłem, że mantra jest jakością, poprzez symbol, działanie i odczuwanie. Jest myśleniem 😉
Leszku. Prawidłowo – mantra powinna odcinać myślenie pozostawiając nas w niewymyślonym stanie. Np.OM. Jeśli myśli się podczas recytacji o tym lub o tamtym a umysł wędruje, wyobraża sobie – nie jest to doskonała praktyka. Ale nauka doskonałej praktyki może trwać latami.Potem jest ona jak bardzo szybki pojazd lub rumak którym szybko dociera się do celu. Pozdrawiam wszystkich. Dziękuję.