Joga w pierwszej połowie XX w. Wanda Dynowska
Od Wydawcy: Na poniższy tekst natknąłem się, czytając Bhagawadgitę w przekładzie Wandy Dynowskiej (Umadevi). Jest on na tyle ciekawy, że warto się z nim zapoznać. To przekaz z pierwszej ręki o tym, jak joga była postrzegana w Indiach i na zachodzie w pierwszej połowie XX w. przed pojawieniem się fascynacji jogą Iyengara, Ashtanga Vinyasa Yogą czy Vinyasa Kramą. Szczególnie ciekawy jest opis hatha-jogi i praktyki asan. Pierwsze wydanie tego przekładu miało miejsce w 1947 r.
Piotr Marcinów
Joga Hinduizm podchodzi z nieco innego punktu do zagadnień metafizycznych aniżeli inne religie. Kosmogonia i hierarchia duchów, pojęcie Stwórcy i stworzenia, Władcy i rządzonych przezeń światów lub Ojca i dzieci są o wiele wyraźniejsze i silniej podkreślone w innych religiach, nie wyłączając chrześcijańskiej, opierającej się na Starym Testamencie i greckiej filozofii, aniżeli w Hinduizmie. Metafizyka hinduska mniej się troszczy o pochodzenie i stworzenie świata, aniżeli o zagadnienia samej świadomości; na niezbitym fakcie jej istnienia buduje swe dociekania.
Drugą charakterystyczną i od wszystkich innych religii prócz Buddyzmu wyróżniającą się cechą Hinduizmu jest jego eksperymentalność. Hinduizm nie ma dogmatów; żeby doń należeć, nie potrzebne jest przyjęcie żadnego wyznania wiary, natomiast konieczne jest zobowiązanie się od życia wedle pewnych reguł postępowania. Szukanie prawdy pozostawia się wysiłkowi jednostki, jako temat do rozmyślań, badań i doświadczeń; a Księgi święte są uważane za bezcenne zapiski tych, którzy własnym doświadczeniem Prawdę poznali, lub na drodze do niej tak daleko zaszli, że wiedza jaką zdobyli może być użytecznym drogowskazem dla innych. Nie znaczy to by w Księgach świętych nie było rozdziałów dotyczących kosmogonii, rytuałów i obrzędów, lecz mniej przywiązuje się do nich wagi, za mniej żywotne uważa, aniżeli te, które mówią o szukaniu Prawdy w drodze eksperymentalnej.
Droga ta wedle Hinduizmu zacząć się musi od oczyszczenia całej natury, od wyrobienia charakteru i przygotowania fizycznego ciała do żmudnego i niebezpiecznego wysiłku, który jest konieczny by móc przygotować się do bezpośredniego postrzegania metafizycznych i mistycznych prawd (tj. prawd dotyczących świata w nas i świata poza nami). Powołanym do tego wysiłku może być każdy, byle ożywiało go gorące a bezkompromisowe pragnienie znalezienia prawdy; pragnienie tak silne, tak pochłaniające, by człowiek zobojętniał na wszystko, co bezpośrednio do niej nie prowadzi. Obojętność na wszystko co w szukaniu tym nie jest pomocne jest pierwszym krokiem na tej drodze szukania, zwanej Jogą.
Następnym jest urobienie charakteru według pięciu prawideł postępowania i przyzwyczajenie się do życia w duchu całkowitego wyrzeczenia. Oto reguły według których powinien żyć Jogi: 1. Ahimsa – nie odbieranie życia i nie przyczynianie bólu ni krzywdy żadnej żywej istocie. 2. Satja – prawda, unikanie wszelkiego kłamstwa, wprowadzania w błąd, nieścisłości. 3. Asteja – wyzbycie się pożądania jakichkolwiek przedmiotów ułatwiających lub uprzyjemniających życie, a nawet pragnienia samego życia tj. fizycznego istnienia. 4. Brahmaczaria – celibat; całkowita czystość w życiu fizycznym. 5. Apawigraha – ubóstwo, zadawalanie się małym, ograniczanie swych potrzeb do minimum koniecznego dla zachowania zdrowia.
Wraz z usiłowaniem uregulowania całego swego życia wedle tych wskazań powinien też przyjąć dyscyplinę wewnętrzną, znaną pod ogólnym mianem Nijama, a składającą się również z pięciu cnót: 1. Siaucza – czystość myśli, uczuć, pragnień, bezinteresowność i bezosobistość. 2. Titiksza – pogoda, zadowolenie z każdej rzeczy jaką nam życie przynosi, przyjmowanie złego czy dobrego zawsze z uśmiechem. 3. Tapasja – wewnętrzny intensywny wysiłek – skupienie myśli, nie rozpraszanie jej na żadne szczegóły, koncentrując ją z całą mocą ku jednemu celowi. Tapas jest uważany za podstawę Jogi, potęgę, która zwycięża wszelkie przeszkody, to jakby samo-ofiarny płomień wewnętrzny. Znane jest zdanie: “Tapasem Brahman stwarza świat”. 4. Smarna – studia, wczytywanie się w teksty metafizycznych i religijnych ksiąg. 5. Szradha – wiara w Boga, zaufanie do swego Guru, jak i wiara w siebie, w prawa kosmiczne i psychologiczne, dzięki którym żaden wysiłek nie ginie i wcześniej czy później musi przynieść pożądany skutek.
Dla przygotowania organizmu fizycznego do trudnych praktyk podczas których nie powinien być przeszkodą, służy specjalny hinduski system Asanów tj. pozycji ciała z których dużej ilości (84) z 5 lub 6 praktykuje się od początku; chodzi o przyzwyczajenie ciała do pozycji siedzącej, wygodnej, a nie skłaniającej do snu, w której mogłoby trwać długie godziny bez zakłócania krążenia prądów żywotnych i obiegu krwi oraz działania soków trawiennych. Jogowie hinduscy ćwiczą się zazwyczaj w paru odmianach pozycji siedzącej ze skrzyżowanymi nogami; (Sukhasana, Sidhasana, Padmasana) a mistycy muzułmańscy (szkoła sufizmu) lubią pozycję siedzącą z kolanami podniesionymi do podbródka, a rękoma skrzyżowanymi na kolanach.
Następną pracą mającą niezmiernie ważna znaczenie jest tzw. – Pranajama, nauka oddechu i kierowania prądami żywotnej energii. Jest to nauka trudna i długa, ale możliwości jej są niemal nieograniczone; bardzo niebezpieczna , bowiem nieumiejętne stosowanie trudniejszych ćwiczeń może prowadzić nie tylko do choroby serca, ale i poważnych zaburzeń nerwowych, toteż tylko pod osobistym kierunkiem Guru – tj. nauczyciela w Jodze – wchodzi się w jej bardziej złożone arkana, a prowadzą one do wielu tzw. “cudów”, jak unoszenie się w powietrzu, chodzenie po wodzie lub rozżarzonych węglach, przedłużanie własnowolnie życia, itd. co należy do rozwoju psychicznych utajonych w człowieku władz, ale może nie mieć nic wspólnego z prawdziwą Jogą Ducha; rozwijanie tych psychicznych władz należy do tzw. Hata-jogi, która nie zalicza się do Jogi duchowej, choć ma ten sam cel.
Proste, początkowe ćwiczenia Pranajamy mogą być dostępne dla każdego, a uregulowanie oddechu tak aby się stał samorzutnie równy, cichy i głęboki, jest nieodzownym wstępem do ćwiczeń myślowych, zwanych Pratiahara, w których chodzi o opanowanie myśli, eliminując z niej wszystko zbędne, znikome i nieistotne, odrywając i odwracając ją niejako od wszystkiego co nie jest potrzebne i pomocne w szukaniu Prawdy i pracy Jogi.
Ćwiczenia te prowadzą do następnego etapu, gdy myśl uczy się skupiać na jednym przedmiocie z wykluczeniem całkowitym innych – jest to tak zwana Dharana; dopiero osiągnąwszy dużą umiejętność takiej koncentracji można przejść do stadium następnego, zwanego Djanam, czyli medytacja właściwa. Chodzi w niej o utrzymanie przed “okiem myśli” jednego przedmiotu, zdania, cnoty, rozpatrując je ze wszystkich stron, wnikając w rdzenną ich naturę i utajone “Słowo”; odkrywa coraz nowe, dotąd nieuchwytne ich znaczenia i aspekty; jednocząc się z nimi świadomością.
Tematy medytacji są zazwyczaj religijne i metafizyczne – a wgłębianie się takie i łączenie się z nimi prowadzi do ich poznania własnym wewnętrznym doświadczeniem, do rozszerzania się świadomości w to nad czym rozmyślamy. Gdy się już dużą osiągnie wprawę w medytacji po latach regularnych codziennych ćwiczeń, może się poznać jej wyższe stadia tzw. Samadhi, gdy wszelki ruch myśli ustaje, wszelkie myślowe funkcje zawisają w ciszy, umysł zmienia się jakby w taflę nieruchomą wód, a świadomość trwa w zjednoczeniu z tym, do czego poprzednio zbliżała się myślą.
Nie ma polskiego wyrażenia dla ścisłego oddania słowa Samadhi – zagłębianie się, zapatrzenie, pogrążenie, stopienie się, zachwycenie, zjednoczenie, utożsamienie, ekstaza – wszystkie oddają tylko w przybliżeniu wieloznaczną treść Słowa Samadhi. Najbardziej charakterystyczną cechą tego stanu jest owo całkowite uciszenie myśli i uczuć, zawiśnięcie jakby w bezruchu, w samym bycie, brak poczucia dwoistości: “ja i …”, a nawet w ogóle “ja”, trwanie w bezmiarze, w ogromie tak konkretnym i rzeczywistym, że nasze fizyczne istnienie staje się wobec niego cieniem.
Wielu świętych i mistyków różnych religii usiłowało oddać w słowach to niezrównane doświadczenie wewnętrzne, a w Indiach spotyka się setki Jogów, którzy je znają. Stan ten odbija się w fizycznym znieruchomieniu, oddech staje się powolny i głęboki, jakby wewnętrzny – mówi się o nim w klasycznych dziełach o Jodze iż: “podczas Samadhi oddech zamyka się w sercu”; oczy są zamknięte, rzadziej wpółprzymknięte, niewidzące, powieki nie mrugają, wszystkie zmysły są zupełnie nie wrażliwe na żadne bodźce z zewnątrz, całe ciało wygląda jak pogrążone w głębokim, zwykłym śnie, z tą różnicą, że postawa siedząca jest niezmiennie zachowana. Żadne dźwięki, nawet gwałtowne nie docierają do świadomości, która zdaje się być skoncentrowana poza ciałem. Nagłe i gwałtowne obudzenie człowieka z takiego stanu jest niezmiernie niebezpieczne, powoduje nieraz śmierć.
Wszystkie poważniejsze ćwiczenia Jogi, o których tu mowa, odbywają się zazwyczaj pod kierunkiem Guru – człowieka, który sam przeszedł już wszystkie jej etapy, który może czuwać i obserwować wszechstronnie stany psychiczne i doświadczenia ucznia, umiejąc czytać w jego myślach, uczuciach, pobudkach itd. W rzadkich wypadkach Guru kieruje uczniem na odległość, porozumienie jest wówczas psychiczne, ale aby było wyraźne i jasne wymaga dużego przygotowania ze strony ucznia; na nieco niższym poziomie Guru działa poprzez intuicję ucznia, ale zachodzi wówczas możliwość nieścisłości myślowej jego wskazań. Celem całej żmudnej pracy Jogi jest oddzielenie świadomości od wszystkiego co jest na zewnątrz lub co wynika z zewnętrznych kontaktów, uwolnienie jej od utożsamiania się z ciałem, od złudnych pojęć o sobie i świecie i powrót do swego Źródła.
Świadomość – Duch – jest zawsze niepodzielna, jest ona podstawą wszelkiej ciągłości myśli i poczucia ja, umożliwia pamięć i sumienie, wypływające z poczucia indywidualności.
W wyższych i najwyższych stopniach Jogi – tzw. Sawikalpa i Nirwikalpa Samadhi – poznaje się bezpośrednim doświadczeniem iż świadomość nasza – tj. Duch – jest wieczna, niezniszczalna, samoistna, niezmienna, samośiwetlna i dla istnienia swego żadnych nie potrzebująca dowodów.
Na uwagę sceptyka, że świadomość się przecież przerywa podczas snu, omdlenia, pod wpływem narkozy i ze śmiercią, jakże więc możne mówić o jej niezniszczalności, Jogowie hinduscy, z lekkim wzruszeniem ramion, odpowiadają że przy dobrej woli i pewnej ilości pracy, każdy się może przekonać, że te okresy nieświadomości są tylko pozorne, że Świadomość tak samo istnieje podczas nich jak wpierw, jedynie pamięć się zatraca, jakby łącznik pomiędzy nią a fizycznym organizmem rozluźniał się lub zrywał. Nie potrzeba zbyt długich ćwiczeń by zmniejszyć przerwy w świadomości pomiędzy jawą a snem, by utrzymać ciągłość jej zarówno w dzień jak w nocy. A przy dalszej pracy i rozwoju, okresy pomiędzy śmiercią a narodzeniem przestają również być spowite mrokiem; pamięć nie przerywa się, jedno życie staję się świadomym dalszym ciągiem poprzedniego, a okresy pomiędzy nimi są wypełnione życiem, z którego świadomość może również jasno zdawać sprawę i nie zatracać o nich pamięci. Całkowita ciągłość świadomości bez względu na to co się dzieje z ciałem fizycznym, czy ponad fizycznymi (tj. przewodnikami myśli i uczuć) a nawet z całym światem wokół nas – który ma też swoje “dnie i noce” – może być udziałem tylko tych, którzy doszli do szczytów Jogi i zjednoczyli się z najwyższą Rzeczywistością, czyli osiągnęli Nirwanę, pogrążając się w Bycie Absolutnym.
Przekaz prowadzi nas do świata psychiki, ale sam pomysł na pogrążenie się w Bycie Absolutnym, rozumiem inaczej, niż w opisie. Wiem, że redakcja nie identyfikuje się z publikowanymi tekstami, a tyko przedstawia różne perspektywy. Wanda Dynowska najwyraźniej zmierza w kierunku wiecznego JA, z umiejętnością przechowywania życia, przez chwytliwą świadomość, a więc nie wolną ;-). W moim rozumieniu, nie jest potrzebne przechowanie, a jedynie rozumienie. Czego rozumienie ? Każda rzecz, jest manifestacją świadomości, jest świadomością. Dopiero takie patrzenie na rzeczywistość prowadzi do wolności. Wanda napisała o jakimś Alcatraz dla świadomości, gdzie uwaga skupia się na ciągłości, aby nie zgubić życia. Takie pojęcie, jak ciągłość świadomości, nie ma dla mnie żadnego sensu. Świadomość jest, a jogin może być świadomy świadomości, lub wierzyć w potrzebę chwytania i przechowywania. Można napisać parafrazując Hawkinsa : rzeczy myślą-świadomość wie. My myślimy rzeczami. Rzeczy nie trzeba przechowywać, ale traktujmy je z szacunkiem.
W tym tekście zainteresował mnie ogólny obraz jogi jaki pani Wanda przedstawa. Natomiast wartość merytoryczna poglądów autorki jest poddawana w wątpliwość, gdyż są mocno przesiąknęte ideologią Towarzystwa Teozoficznego.
Samo bycie swiadomym świadomości chyba nie wystarczy, co więcej postrzeganie ciągłości jest ważnym elementem praktyki zarówno jogicznej jak i buddyjskiej, która ostatecznie ma prowadzić do samadhi.
Tekst mnie również zainteresował,a mój komentarz wynika z sympatii, dla portalu jogasutry.pl i jego redakcji. Pani Wanda Dynowska, jak wynika z biografii, była człowiekiem czynu. Cześć jej pamięci. Pozdrawiam
Dziękujemy za sympatię 🙂
Co myślę, myślę, że cieszę się, że trafiłam na JogaSutry.pl
Cześć Angelika! My również cieszymy się, że trafiłaś na JogaSutry.pl (my = redakcja). Mamy nadzieję, że będziesz zaglądać regularnie! pozdrawiam ciepło 🙂