Czas w praktyce, praktyka w czasie. Magdalena Karciarz
Czas w praktyce, praktyka w czasie
Sugeruję, że do Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych należy wpisać nową jednostkę chorobową. Szkoda, że nie jestem lekarzem. Pokusiłabym się wtedy o nadanie terminu medycznego, fachowy opis faz rozwoju, skutków nieleczenia lub oprawy rodem z medialnych afer ptasiej/świńskiej/ogórkowej zarazy. Ale… nie taki cel jest tych przemyśleń, którymi chcę się z Tobą podzielić. Tym razem sprawa dotyczy kwestii – zdawałoby się – banalnej, a jednak istotnej – czasu. Czy właściwie jego braku.
Tak. Na chorobę “niemamczasu” cierpi większość z nas.
Some rights reserved by mao_lini
Objawy widoczne są gołym okiem: w biegu przełknięta kanapka, wirujące w głowie terminy, wpisywane z trudem w kalendarz kolejne zobowiązania (bo wypada/trzeba/z materialnej konieczności), rozterki, co wybrać z bogatej oferty życia… a wieczorami trudności z wyłączeniem umysłu, który próbuje okiełznać rzeczywistość. Wszystko to dzieje się jakby obok nas. Pędzimy. Kiedy opadły liście z drzew? Za rogiem czai się zima. Już?! W przyrodzie czas zwolnił. Inwolucja. Zwierzęta gromadzą zapasy na coraz krótsze dni. Szykują sobie miejsce na przezimowanie. Ale człowiek jest jakby ponad to. Z letniego ciągu wydarzeń nie wyhamował. I jeszcze sobie dokłada. Zakupy, dom, basen, praca, zajęcia jogi, spotkanie… ciągle w ruchu, działaniu, na wysokich obrotach.
Tylko, pytając słowami Jonasza Kofty:
Gdzie nam się tak bardzo śpieszy
Do niezałatwionych spraw
Do miłości naszych pierwszych
Czy do milionowych barw…
A zaraz za tym nasuwa się pytanie, jak tu się zatrzymać?
Ten istotny aspekt, zatrzymanie naszego bytu, podkreślił Maciej Wielobób na seminarium dla nauczycieli (22.10.2011, Kraków). W jodze, budując swoją praktykę, szukamy równowagi. Jeśli nasz dzień jest pełen obowiązków, a nasza praktyka opiera się głównie na asanach wymagających dynamicznego zaangażowania ciała, trudno w tym doszukać się harmonii. Jak zatem zrównoważyć to, co poruszone, rozpędzone? Właśnie poprzez zatrzymanie.
Dobrze, jeśli to ty wybierasz, kiedy się zatrzymać. Choć najczęściej to życie nas zatrzymuje poprzez chorobę, wypadek, utratę bliskich relacji. Jak powiedział św. Augustyn, dziwimy się szczytom gór i wędrówce gwiazd po nieboskłonie, a jednak nie zdumiewa nas cud własnego, wewnętrznego życia. Gdy jesteśmy zdrowi, nasze ciała działają tak sprawnie, że niemal zapominamy o ich istnieniu. Najczęściej to jakaś choroba czy zaburzenie przykuwa do nich naszą uwagę. W rzeczywistości wielu z nas spędza większość czasu, próbując nie dostrzegać tego, co dzieje się w naszym ciele (por. J. Ackerman, Dzień z życia twojego ciała: seks, sen, picie, jedzenie, marzenia, Gdańsk: Bookmarket, 2008, s. VI)…
Wydarzenia te mogą, ale nie muszą, być punktem zwrotnym. Nie będą nim, gdy zamiast momentu niedziałania, pojawi się walka z doświadczeniem, powrót do czynników, które doprowadziły nas do tego miejsca.
Dysharmonia może ujawnić się na różnych polach. Ciała, gdy pojawią się ból, kontuzje czy umysłu, burząc relacje z bliskimi, czy w pracy, kiedy wplątujemy się w niechciane zobowiązania, itp…
Jeśli moje ciało – mimo regularnej praktyki pod okiem nauczyciela – ciągle przypomina o sobie bólem, to czy jest to właściwy kierunek pracy? Jeśli po dłuższym czasie wykonywania asan ciągle czuję napięcie i poddenerwowanie, to czy mi to służy? Nawet jeśli wiem, jak wykonać asanę, to czy wiem, po co ją wykonuję? Czy sięgam po inne narzędzia, jakimi dysponuje joga, aby harmonizować praktykę?
Nie ma tu jednej recepty. Indywidualny dobór praktyki jest bardzo istotny. Nawet jeśli początkowo wspieramy się zbiorowym doświadczeniem (grupowe zajęcia jogi), przychodzi moment odniesienia się do własnych odczuć. A na to potrzeba czasu, aby móc się na chwilę zatrzymać i sprawdzić, co nam służy w danej chwili, co możemy porzucić, co należy zmienić.
Przychodząc na zajęcia jogi, szukamy sposobu na wyciszenie umysłu. Choć odnieść można czasem wrażenie, że jest to kolejny obowiązek, czas, w którym nie istniejemy – nasze myśli krążą, a ciało wykonuje kolejne powtórzenia asan, które umykają nam z głowy, gdy tylko wyjdziemy z sali. Bezmyślny ruch, który na chwilę odrywa nas od nurtujących spraw. Godzina zajęć i znów wpadamy w wir spraw.
Jak skoncentrować myśli? Praktyka asan jest doskonałą okazją, aby uczyć się uważności. Lecz nie jedyną opcją. Zacząć można od obserwacji ciała. Wybieramy obiekt – na przykład oddech, który będzie służył nam jako swoisty drogowskaz. Obserwacja oddechu, która jest przedsionkiem do rozwoju świadomości wymaga chwili zatrzymania. Bo czy wpadamy z impetem do czyjegoś domu? Czy raczej zatrzymujemy się w przedpokoju, by uzyskać zaproszenie, przyzwolenie gospodarza do wejścia dalej? Czy nie zostawiamy na tym etapie rzeczy zbędnych? Rozpoczynając wizytę, przyglądamy się temu, co nas otacza, powoli przenosząc uważność na to, co nas zaciekawia, co nam się podoba, a co nie, podejmujemy rozmowę… a czas płynie. Od nas zależy, ile chcemy go poświęcić na poznawanie siebie i innych.
Rozpoczynając własną praktykę, zapraszam gościa-obserwatora do mojego domu-ciała. Zatrzymuję się w przedpokoju, zostawiam tam to, co w danym czasie nieprzydatne: sprawy do załatwienia, plany, listy bardzo ważnych rzeczy…. Obserwuję to, co mnie otacza, doświadczam oddechu, może któraś część mojego ciała wymaga większej uwagi? Czego potrzebuję? W którym kierunku chcę zmierzać? Wybieram ruch czy bezruch? Doświadczam.
Tak jak po odwiedzinach gości możemy poczuć pełnię, radość lub wręcz przeciwnie – zmęczenie i irytację, tak nasza praktyka może uwidocznić te aspekty. Aby to odczuć, potrzeba czasu i zatrzymania się w nim. Śavasana. Pranajama (o aspekcie czasu w pranajamie przeczytaj tutaj). Pratjahara i kolejne etapy na ścieżce jogi.
Zabawne jest to, że aby wyleczyć się z “niemamczasu”, wystarczy sięgnąć po pigułkę, która zapakowana jest w pudełko z etykietą WYBÓR. Co ciekawe, dostępna jest bez recepty, na wyciagnięcie ręki. Czy umysł już znalazł sobie wytłumaczenie, dlaczego jej nie wykorzystuje? Zdaję sobie sprawę, że podejmowanie decyzji nie jest łatwe. Jednak nikt nie zrobi za nas tego lepiej. I nawet jeśli czas mija nieubłagalnie w kołowrocie kolejnych spraw, a decyzja o zatrzymaniu wydaje się niedorzeczna, to niech słowa Jonasza Kofty brzmią nam w głowie:
Ruchomi w ruchomym
I ludzie i domy
Dziewczyno odchodzę…
…To tylko przystanek
Samotni w samotnym
Mijamy się w drodze
Jak słowa niedosłyszane…
Na koniec jesiennych rozważań anegdota:
przyjaciel, który nie rozstawał się ze swoim zegarkiem, ściągnął go dnia pewnego na zajęciach jogi, aby spróbować innego podejścia do tego, co najczęściej robi i po zajęciach zapomniał o nim. Gdy następnego dnia po niego wrócił okazało się, że zegarek zaginął. Ponieważ w tym samym pomieszczeniu co zajęcia, w porannych godzinach, odbywały się zabawy przedszkolaków, pomyślał, że ktoś go zabrał. Pogodził się ze swoją stratą. Doświadczał dni bez zegarka na ręku. I bardzo się zdziwił, gdy na kolejnych zajęciach jogi odnalazł swoją zgubę… w pudełku na zabawki. Jego własność wróciła na swoje miejsce na ręce. Jednak dni bez zegarka pokazały nową przestrzeń – możliwość decydowania, czy chcę, aby to sprytne urządzanie ciągle mi towarzyszyło, czy mogę na chwilę odłożyć je na bok? Przecież dla dzieci był to tylko przedmiot -zabawka z cyferkami, które dla nich nie mają znaczenia. Czy my potrafimy tak zatracić się w swoim czasie? Bawić się nim? Zagubić w nim i odnaleźć? Czy wszystkim sprawom nie nadajemy nadmiernego znaczenia? Czy w działaniu mamy czas na niedziałanie? Na zatrzymanie, zapatrzenie, zasłuchanie w siebie, w drugą osobę, w to, co nas otacza?
Dni są coraz krótsze… czas zmienia scenerię…
Po co my się tak śpieszymy
Czy się ma zawalić świat
Przecież wszystko zapomnimy
By pamiętać czasu brak
Nie szukamy tej przyczyny
Od dojrzałych naszych lat
Odejdziemy niekochani
Bo się wciąż śpieszymy tak…
( J. Kofta, Gdzie nam się spieszy, pełny tekst tutaj)
Magdalena Karciarz
Czas w praktyce, praktyka w czasie. by Magdalena Karciarz is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Unported License.
– –
Magdalena Karciarz jest nauczycielką jogi we Wrocławiu. Przez ostatnie lata związana z Centrum Jogi Agnieszki Oleksyn we Wrocławiu, gdzie prowadziła zajęcia. Obecnie odkrywa jogę na nowo pod okiem Maćka Wieloboba na kursie nauczycielskim vinyasa krama jogi. Ukończyła podyplomowe studia Techniki relaksacyjne na wrocławskim AWF-ie. Zawodowo nauczyciel akademicki DSW, bibliotekarz, doktorantka UWr. Prowadzi kameralne zajęcia jogi we Wrocławiu.
Strona www Magdy: http://jogosfera.pl/
Najnowsze komentarze