Mięso – jeść czy nie jeść? Buddyjska refleksja I. Shravasti Dhammika
I. Wegetarianizm w starożytnych Indiach
Wegetarianizm jest zwyczajem praktykowania bezmięsnej diety. Istnieją różne rodzaje wegetarianizmu, np. lakto-wegetarianie jedzą produkty mleczne, ale nie jaja, a weganie nie jedzą żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego. Pierwsze dowody na jakikolwiek rodzaj wegetarianizmu pochodzą ze starożytnej Grecji i Indii. Grecki filozof Pitagoras (570-495 p.n.e.) zalecał wegetarianizm, kiedy w tym samym czasie w Indiach, Mahawira, założyciel dżinizmu, również propagował bezmięsną dietę. Pomimo popularnych wyobrażeń, Budda, młodszy współczesny Mahawiry, nie był wegetarianinem i nie nalegał wyraźnie na praktykę wegetarianizmu w żadnej ze swoich nauk.
Na rzecz wegetarianizmu używa się wielu argumentów – argument zdrowotny (mięso powoduje wiele chorób), argument biologiczny (ludzie nie są mięsożerni z natury), argument ekonomiczny (hodowla zwierząt jest niewydajną formą produkcji żywności) i argument humanitarny (jedzenie mięsa wymaga zabijania zwierząt, a to jest okrutne). Niektóre z tych argumentów są raczej słabe, inne mocniejsze. Ale z punktu widzenia etyki buddyjskiej, jedynym z tych argumentów, który należy wziąć pod uwagę jest ostatni. Czy Kanon Palijski, najwcześniejszy zapis nauk Buddy, zawierają cokolwiek, co sugerowałoby, że buddyści powinni być wegetarianami?
Nie ma żadnego miejsca, zarówno w Suttach, Winaji czy Abhidarmie, gdzie Budda mówiłby swoim uczniom, zakonnym lub świeckim, że nie powinni jeść mięsa. Adwokaci buddyjskiego wegetarianizmu tacy jak Philip Kapleau Roshi (To Cherish All Life, 1986) sugerują, że Budda nauczał wegetarianizmu, ale wszystkie tego typu odniesienia zostały usunięte z pism świętych przez lubiących mięso mnichów w późniejszych wiekach. Nie ma żadnych dowodów, że coś takiego miało miejsce, więc ten argument można z góry odrzucić.
Jest kilka miejsc w pismach, gdzie Budda jest opisany jako jedzący mięsa. Anguttara Nikaya (III, 49) wspomina, że Buddzie podano sukara mamsa z owocem jujube. Z całą pewnością termin ten może być przetłumaczony jako sukara = świnia, mamsa = mięso. W innym miejscu wyraźnie wspomina człowieka, który posłał swego sługę na rynek po mięso, aby mogło być przygotowane i ofiarowane Buddzie (Anguttara Nikaya IV, 187). Jeszcze inny tekst wspomina mimochodem, że grupa ludzi “gotowała kaszę i ryż, przygotowała zupę i siekała mięso” (mamsani kottenti), w trakcie przygotowań uczty dla Buddy i jego mnichów (Winaja I, 239). Pewnego razu kilku ludzi zarżnęło krowę, ugotowali ją i następnie jeden z nich dał “najlepsze kawałki gotowanego mięsa” (mamse pakke varamamsani) zakonnicy, która ofiarowała je Buddzie (Winaya III, 208). Należy pamiętać, że kanon palijski rzadko wspomina co Budda jadł, to nie jest jego cel.
Jednym z zarzutów dżinistów skierowanym przeciw Buddzie, było to że jadł mięso. “Wielu wyznawców dżinizmu przeszło przez miasto, przez główne ulice i uliczki, zaułki i dróżki, wymachując rękami i krzycząc: ‘Generał Siha zarżnął dzisiejszego dnia wiele istot, by nakarmić nimi mnicha Gautamę, a on będzie je jeść, wiedząc że były one zarżnięte specjalnie dla niego'” (Anguttara Nikaya IV, 187). W tym wypadku dżiniści starali się zdyskredytować lub zawstydzić Buddę z powodu jedzenia mięsa, co sugeruje, że w tamtym czasie w Indiach panowała opinia, że przynajmniej mnisi powinni być wegetarianami. Ta idea jednak mogła być jedynie w fazie rozwoju, ponieważ Budda zyskał powszechny szacunek, pomimo że był krytykowany w tym względzie przez wyznawców dżinizmu. I nie był to jedyny taki przypadek. Czytamy o osobliwym ascecie, który był wysoko ceniony przez ludzi Wesali, pomimo że ślubował spożywać wyłącznie mięso i alkohol (Digha Nikaya III,9).
Jest kilka miejsc w Winaji, zasadach buddyjskich mnichów i mniszek, gdzie jedzenie mięsa jest wymienione lub domniemane. Możemy przeczytać na przykład, że konkretne rodzaje mięsa, takie jak mięso z lwa, węża, hieny, nie powinny być spożywane, co oznacza, że inne rodzaje mogą być (Vinaya I, 218-8). Zaleca się również rosół jako lek (Vinaya I, 206). W części poświęconej medycynie Winaja mówi, że mnisi mogą przyjmować z leczniczych powodów olej, tłuszcz i łój z ryby, krokodyla, świni, niedźwiedzia i innych zwierząt (Vinaya I, 200).
Jednak wydaje się, że pierwszy dowód na buddyjski wegetarianizm także pochodzi z Winaji. Większość uczonych zgadza się, że duża część Winaji powstała jakiś czas po odejściu Buddy, więc niektóre jej stwierdzenia nie koniecznie muszą odpowiadać temu, w co wierzono lub robiono w jego czasach. W Winaji mówi się, że Devadatta domagał się, aby wegetarianizm był obowiązkowy dla mnichów i mniszek. “Dopóki życie trwa, niech nie jedzą ryby lub mięsa (mamsam maccha). Ktokolwiek tak robi jest splamiony winą” (Vinaya II, 197). Dewadatta jest zawsze przedstawiony w literaturze buddyjskiej jako czarny charakter. Historia ta sugeruje, że być może w czasie odejścia Buddy istniał silny ruch w sandze na rzecz wegetarianizmu, ale jeszcze silniejszy był przeciw.
Poza tym, kolejny dowód na ruch Buddyzmu w kierunku wegetarianizmu pochodzi z edyktów wielkiego buddyjskiego cesarza Aśoki. W edykcie z 257 p.n.e. powiedział: “Dawniej, w kuchni króla, setki tysięcy zwierząt zabijano codziennie, żeby zrobić pożywienie. Ale w czasie pisania tego edyktu Dhammy tylko trzy stworzenia – dwa pawie i jeleń, są zabijane, z czego jeleń nie zawsze. Z czasem, nawet te trzy istoty nie będą zabijane.” Ten edykt dobrze odzwierciedla stosunek wczesnego buddyzmu do wegetarianizmu – jest on dobry, więc ograniczamy konsumpcję mięsa i z czasem wycofamy je stopniowo. Później, w 243 p.n.e. Aśoka wydał kolejny dekret zakazujący uboju, cechowania, kastracji zwierząt domowych w niektóre dni każdego miesiąca. W tym samym dekrecie zapowiedział również zakaz polowania na niektóre dzikie zwierzęta i tworzenie rezerwatów leśnych, gdzie polowanie nie byłoby dozwolone. Po tym przez kilka stuleci nie mamy żadnych dowodów na wegetarianizm w buddyzmie.
Powszechnie przyjmuje się, że pierwotny buddyzm nie uczył wegetarianizmu, podczas gdy buddyzm mahajana tak. Jest to jednak pogląd, który należy zbadać dokładniej. Z setek sutr mahajany tylko niewielka liczba dyskutuje wegetarianizm, główne z nich to Hastikaksya Sutra, Mahamegha Sutra, Angulimaliya Sutra, Nirwana Sutra, Brahmajala Sutra i Lankavatara Sutra. Nie jest łatwo datować żadną z tych sutr, ale wszystkie z nich prawdopodobnie zostały skomponowanie po II wieku n.e., z częściami dodanymi w późniejszych wiekach. Z tych sutr, to Lankavatara Sutra najsilniej opowiada się za niejedzeniem mięsa. Oferuje ona szereg argumentów na rzecz wegetarianizmu, niektóre z nich przekonywujące, inni raczej infantylne – na przykład, że jedzący mięso będzie miał nieprzyjemny zapach. Gwałtowność z jaką te argumenty zostały przedstawione sugeruje, że w tym czasie wielu buddystów nie było wegetarianami. Musisz argumentować stanowczo przeciw czemuś, kiedy inni nie zgadzają się z tobą. Warto również podkreślić, że chociaż Nirvana Sutra potępia jedzenie mięsa, to stwierdza także, że uzasadnione jest zabijanie ludzi w celu ochrony mienia klasztornego – dziwna sprzeczność, którą można znaleźć w myśleniu niektórych skrajnych zwolenników wegetarianizmu.
Kiedy chiński pielgrzym Hsuan Tsang (602-664) przebywał w Indiach, zrobił dokładne i obszerne notatki na temat wierzeń i praktyk buddystów, ale nie wspomina by byli wegetarianami. Zauważył, że ludzie jedli mięso, i że najważniejsze było nie to, czy byli wegetarianami, czy nie, ale jakie mięso jedli . Ci, którzy jedli wołowinę i mięso zwierząt, które zostały uznane za nieczyste (psy, małpy, świnie, osły), zostali uznani za wyrzutków. Literatura buddyzmu tantrycznego lub wadżrajany, powstała po VII wieku n.e., często opowiada się za jedzeniem mięsa. Jednym z “pięciu m” (pancamakara) wymienionym w licznych tekstach Tantrycznych było spożywanie mięsa. Praktykujący tantryzm nawet ofiarowali mięso różnym bóstwom, które czcili. Jak wynika z tego wszystkiego, indyjscy buddyści byli niezdecydowani w kwestii jedzenia mięsa.
Jak wyglądała ta kwestia w indyjskim społeczeństwie w ogóle? Dowody wskazują, że od samego początku dżinizm był i jest mocno związany z wegetarianizmem. Nie ma dowodów na to, że braminizm, główna religia w czasach Buddy, nauczał wegetarianizmu. Wedyjskie ofiary, w którym zwierzęta były zabijane, nadal praktykowano i często są wymienione w kanonie palijskim (np. Anguttara Nikaya I,66, II, 42, IV, 41). Jednak Winaja wymienia coś, co nazywano maghata – były to niektóre dni miesiąca, gdy zwierzęta nie były zabijanie, a mięso nie było dostępne na rynku (Vinaya I, 217). Dżataka także wspomina maghata i dodaje, że będą ogłoszone przez dźwiękach bębna (Dżataka IV, 115). Czy te dni kiedy wstrzymywano się od zabijania zwierząt były wynikiem ogólnego niepokoju z powodu jedzeniu mięsa, czy efektem wpływu buddyzmu lub dżinizmu? Nie wiemy. Kama Sutra (III wiek n.e.?) wskazuje, że alkohol i mięso psa wpływa na wzmocnienie męskości, ale potem dodaje trochę niezdecydowanie, że rozsądny człowiek nie spożywa żadnego z powyższych. Zawiera również przepisy na afrodyzjaki, z których wiele zawiera mięso i narządy zwierząt. Zatem znowu mamy niejednoznaczne podejście do spożywania mięsa.
Żaden z dwóch wielkich hinduskich eposów Ramajana i Mahabharata nie uczy wegetarianizmu i oba często odwołują się do jedzenia mięsa, jakby to było normalne i nie budziło kontrowersji, tak jak to w rzeczywistości było. W swojej szczegółowej analizie życia codziennego przedstawionego w Ramajanie, Ananda Guruge pisze, że “Ariowie w starożytnych Indiach nie byli w ogóle wegetarianami. Ich dieta była mieszana; jedli ryby, tak jak ofiarowano je Bharacie i jego towarzyszom przez Guhę. Mięso też konsumowano dosyć powszechnie. Rama nie tylko powiedział, że zwierzęta są zabijane przez ludzi, dla ich mięsa, ale też sam zabił wiele zwierząt – jelenie, dziki, antylopy, itp. – dla pożywienia podczas swego pobytu w lesie. Mięso jedzono ze smakiem a wers, opisujący posiłek Ramy i Sity stwierdza, że ‘usiadł na skale kusząc Sitę mięsem, (mówiąc jej) jest czyste, jest smaczne i jest dobrze ugotowane przez ogień'”. W pustelni Bharadwadży armia Bharaty została zaopatrzona w dziczyznę, baraninę, wieprzowinę oraz mięso pawia i bekasa. Podobnie Kumbhakarna spożywał w dużych ilościach dziczyznę, wieprzowinę i wołowinę oraz pił krew. Chociaż Wanaras są zazwyczaj przedstawiani jako wegetarianie, bramini faktycznie już nie byli. Idea, że ”dieta czysto wegetariańska jest wskaźnikiem postępu duchowego i zaawansowanej kultury” powstała w późniejszym okresie rozwoju kultury indyjskiej. Nawet ascetyczni bramini nie byli ścisłymi wegetarianami. Chociaż zwykle dieta ich składała się z warzyw, nie traktowali powstrzymywania się od jedzenia mięsa jako zasady o znaczeniu religijnym lub społecznym. W rzeczywistości, Agastya jest przedstawiany jako jedzący baraninę i mówiący: “jestem w stanie zjeść bez problemów nawet całego barana na ceremonii śraddha”. Wydaje się, że nie było zakazu jedzenia mięsa wśród braminów nawet w czasach Bhawabhuti, który w swojej Uttararamacarita przedstawia Wasisthę jako jedzącego udziec sarny. Ponadto wypowiedź Walina wyraźnie wymienia zwierzęta, których mięso może być spożywane przez braminów” (The Society of the Ramayana, 1960, p.147-8).
W rozdziale dotyczącym żywności Suśruta Sanhita (I-IV wiek n.e) zaleca wszystkie rodzaje ryb, ptaków i mięso zwierząt co wykazuje, że jedzenie mięsa było powszechne w tym okresie. Z tego i wielu innych dowodów wynika, że tak jak buddyści, także hinduiści przez wieki mieli niejednoznaczne podejście do wegetarianizmu. Dopiero po IX, X i XI wieku wegetarianizm stał się powszechny w Indiach.
– –
Powyższy tekst stanowi pierwszy rozdział krótkiej książki autorstwa Shravasti Dhammiki zatytułowanej, “Jeść albo nie jeść mięsa: buddyjska refleksja“.
Kwestią od dawna dzielącą Buddystów jest czy niejedzenie mięsa jest zgodne z Dhammą (skr. Dharma – przyp. tłumacza), nauką Buddy. Zarówno starożytni, jak i współcześni uczeni debatowali w tej sprawie, czasem ze sporą zażartością. W tej małej książce, Bhante Dhammika, dobrze znany mnich buddyjski i pisarz, powraca do różnych argumentów za i przeciw jedzeniu mięsa i analizuje je z zupełnie nowej perspektywy. Czyniąc to, rozwiewa zarazem kilka powszechnych błędnych opinii na temat buddyzmu, zwracając uwagę na pewne rzadko omawiane problemy związane z byciem wegetarianinem i przedstawia niektóre dobre powody, aby zostać takim. Książka ta pozwoli Ci spojrzeć na buddyzm w inny sposób. Może także spowodować, że spojrzysz na swój następny posiłek w odmienny sposób.
Shravasti Dhammika prowadzi bloga Dhamma Musings, w którym przedstawia świat z buddyjskiej perspektywy.
Tłumaczył: Piotr Marcinów. Joga Gliwice | Joga Zabrze
Istotą buddyzmu jest rozpoznawanie własnej natury . Patrząc z perspektywy różnych poziomów bytu , można założyć , że zwierzęta spożywane w celu podtrzymania życia z wyższego poziomu rozwoju , otrzymują zasługi i możliwość odrodzenia w dogodniejszych warunkach. Z perspektywy głodnego mnicha ,jedzenie jest koniecznością dla właściwej praktyki, a spożywanie mięsa z intencją wytrwałej praktyki , nie powinno rodzić wielkich karmicznych przeszkód. Najwięcej kontrowersji budzi samo zabijanie , ale to również można rozpatrywać na różnych płaszczyznach. Innym kontrowersyjnym tematem jest sex , gdzie istnieją tradycje traktujące sprawy sexu jako podstawę rozwoju potencjału energii kundalini. Inne tradycje stanowczo odradzają takich praktyk. Moim osobistym zdaniem , mięso zawiera dużo energii i podane w odpowiednim momencie , może spowodować wskoczenie na całkiem nowy poziom postrzegania rzeczywistości.
@Leszek pozwolę sobie się z Tobą nie do końca zgodzić.
Pisząc o buddyzmie piszesz jak mi się zdaje o buddyzmie tebańskim, który jest bardzo specyficznym buddyzmem, przesiąkniętym tantrą i wieloma innymi wpływami. Nie wiem czy zauważyłeś ale tekst opiera się na kanonie palijskim, najstarszej i najbliższej Buddzie literaturze buddyjskiej.
Wg. kanonu palijskiego nauka Buddy jest o cierpieniu i zaniku cierpienia a naczelną zasadą jest zasada ahimsy, niekrzywdzenia. Argument o zasługach jakie osiągają zabite zwierzęta jest typowym argumentem wadżrajany. Takie myślenie daje silną pokusę do nadużyć. Kto ma decydować, który poziom życia jest wyższy? Jeśli uznamy, że nasz poziom, no to hulaj “dusza”, praktycznie cokolwiek robimy, nawet zabicie, musi przynosić innym korzyść. Bardzo śliski teren i duża groźba popadnięcia w hipokryzję.
Polecam bardzo ciekawy wywiad (jęz. angielski) z Jetsunma Tenzin Palmo na temat buddyzmu tybetańskiego i wegetarianizmu:
http://www.shabkar.org/download/video/Jetsunma_Tenzin_Palmo_01.htm
Polecam również kolejne części tekstu Bhante Dhammiki, które wyjaśnią wiele w tym temacie.
Na temat seksu i energii mięsa nie będę się wypowiadał.
@Piotrze , napisałem na podstawie swoich rozważań filozoficznych , taka refleksja. W swoich Czterech Szlachetnych Prawdach Budda zawarł refleksje , na temat cierpienia. Wszystko zostało bardzo dobrze zbadane i wyjaśnione. Jak wiesz Budda nie naucza tam z perspektywy absolutu. Moje refleksje są mniej uporządkowane , nie jestem mistrzem.
Napisałem komentarz , ponieważ odczuwam silną potrzebę omawiania takich tematów , utrzymywania skupienia w strumieniu świadomości prowadzącym do zrozumienia.
Mogę naprawę wymyślać różne rzeczy i dziękuję za reakcję.
Duchowa ścieżka polega na balansie ,a śliski teren jest moim żywiołem.
Sam staram się nie krzywdzić nawet muchy , ale mięso czasem zjadam.
Uważam , że mięso można spożywać w celach leczniczych, o ile to możliwe nie zjadam ssaków.
Podstawą Buddyzmu ( nie religii )jest rozpoznawanie własnej natury ,gdzie każdy pilnuje siebie .
Wpadanie w hipokryzję już jest chorobą oczu. Współczucie i pustka są nierozłączne , kto tak postrzega nie wpada w hipokryzję.
Znam trochę historii i wiem , że naziści odwoływali się w pokrętny sposób do filozofii wschodu , ale oni karmili demony.
Leszek: I tu jest hipokryzja. Piszesz – “Sam staram się nie krzywdzić nawet muchy , ale mięso czasem zjadam’ Rozumiem że nie jesz mięsa muchy, ale co tam wieprz, który przeszedł tortury zanim trafił do rzeźni po to tylko abyś mógł go zjeść. Nie myślałeś że możesz ponownie narodzić się w chlewie i przechodzić to samo co ten wieprz, zanim trafisz na czyjś talerzy czy psią miskę?
Uważasz , że mięso można spożywać w celach leczniczych? To pewnie niesmaczny żart w czasach kiedy większość chorób jest pochodzenia odzwierzęcego.
Ponieważ żadna z społeczności buddyjskich nie poczuwa się do odpowiedzi oraz systematycznie i skutecznie ignoruje i olewa moje daremne próby kontaktu ; pozwolisz , że spróbuję zakołatać ” tutaj ” .
Kwestia dotyczy buddyjskiej etyki , gdzie w punkcie pierwszym pięciu wskazań czytam :
1.” Nie zabijać i nie wyrządzać szkody istotom żyjącym. Jest to fundamentalna zasada buddyjskiej etyki, wszystkie inne są jej rozwinięciem. W tym wskazaniu mieści się zasada nie używania przemocy – jeśli to tylko możliwe – stąd też wielu buddystów jest wegetarianami. Jego pozytywny odpowiednik to miłość.”
Jakże szlachetna jest powyższa idea i… jak odległa od realiów .
Od wielu lat nie spożywam mięsa i jestem wegetarianinem , nie ” kontestując ” i nie czyniąc z mego bezmięsnego menu manifestacji , krucjaty i dogmatu .
Niemniej jednak kwestia dotyczy innych uznających się za praktykujących buddystów , którzy jedzą mięso lecz nie żyją na wysokości pięciu tysięcy metrów lub w północnosyberyjskiej kniei , gdzie faktycznie trudno o marchew i kartofle… .
I to jestem w stanie zrozumieć i przyjąć do wiadomości ; iż będąc Tybetańczykiem czy Jakutem nie sposób nie odbierać życia zwierzętom by móc żyć .
Lecz jeśli ktoś mieszkający w Europie uznający się za praktykującego, z entuzjazmem pisze o konsumpcji makaronu z ” bardzo pysznym kurczakiem ” ; wówczas budzi się we mnie współczucie i ….. gniew .
Skoro ja mogę ponad 20 lat żyć bez spożywania zwierzęcych zwłok ; dlaczego inni praktykujący mają to gdzieś lub argumentują okoliczność jedzenia ” mięsa ” i podlewania go alkoholem , tzw . tantryczną ” szaloną mądrością ” inspirowaną postaciami i naukami Sarahy bądź Drugpy Kunleya ?
Reasumując : na to wygląda , że bycie buddystą wegetarianinem to po prostu kuriozum , dziwactwo i niedorzeczność ……
Odnośnie lamy Ole Nydahla ; przez kilka lat praktykowałem w jego ” szkole ” do momentu rozłamu w linii Kagyu ; gdzie polityka i ludzkie pomieszanie wzięły górę . Interesował mnie osobisty rozwój a nie polityczne azjatyckie rozgrywki , intrygi i kontrowersje związane z wyborem inkarnacji XVII -go Karmapy .
Nadszedł również czas ; gdy zarząd nakazał rezygnację z śpiewania pudż – uznając tę okoliczność za kościelną i egzotyczną groteskę odstręczającą wiele osób , które od owego folkloru być może chciały uciec lub szukały innego klimatu . Lecz nie takiego jaki zazwyczaj panuje w rozmaitych społecznościach hinduistycznych notabene często będących organizacjami o charakterze przestępczym – czyli – pranie mózgu i totalny drenaż portfeli naiwnych i zagubionych osób .
Doprawdy nie pragnąłem ” kościoła ” i ” Tybetu ” w Krakowie oraz przesadnie eksponowanej egzotycznej oprawy ; niemniej jednak ” zakaz ” śpiewu oraz osobliwa atmosfera jaka zapanowała w Sandze , sprawiły , że opuściłem sanghę Kagyupów Nydahla , przez długi czas oscylując między nihilistycznym hedonizmem ( wino , kobiety ) oraz studiowaniem materializmu – dialektycznego również .
No cóż ; w wyniku zgłębiania owych koncepcji , nie urzeczywistniałem niczego oprócz porannych bólów głowy i coraz większego pomieszania i depresji ….
Jeśli bezpośrednio nie uczestniczy się w ” brudnej robocie ” przy zabijaniu zwierzęcia ; ale za to ochoczo uczestniczy w opróżnianiu półmiska uważając się za pełnego współczucia praktykującego – uznaję to za akt wymownej hipokryzji ; tym bardziej , że bez ” mięsa ” można się obejść żyjąc w warunkach klimatycznych Europy , ot po prostu .
Zaiste , będąc praktykującym w ” cywilizowanym i nowoczesnym ” kraju ; wygodnie jest pleść gigantyczne androny o miłości i współczuciu ; zajadając się schabowym tudzież michą mięsiwa ; nie czyniąc absolutnie nic i ze stoickim spokojem mądrze prawiąc , iż ” taka jest karma tej krowy lub świnki ” , że sobie pojechała na wycieczkę do rzeźni . Ot , i koniec wszelkich dywagacji i dysput na ten temat ; ewentualnie rzucenie kilku mentorskich uwag ostatecznie go kończących .
Chętnie uczestniczyłbym osobiście w dyskusji na ten temat lecz ze względów zdrowotnych nie mogę .
Nie przyjąłem ślubowań a lektura mądrych ksiąg nie zmiękczyła mego serca .
W tym momencie w niezliczonych rzeźniach trwa masakra / szkoda.
@Marcin , nie napiszę , że masz rację , lub nie masz racji. Musisz wiedzieć , że na świat możemy spoglądać z perspektywy ofiary , lub miłości. Na dodatek jedno z drugim ma coś wspólnego. Ofiarowując siebie nigdy nie jesteś ofiarą , a możesz być lekarstwem. Wiedząc o cierpieniach odczuwających istot pamiętaj , że tygrys nie karmi się jarzynami , a udane łowy są dla niego błogosławieństwem. Jeżeli chcesz być lekarstwem dla zwierząt w rzeźni , złóż ofiarę i niech Twoim posiłkiem będą jarzyny , ale nie wymagaj tego od tygrysa. Pamiętaj też , że każdy pilnuje siebie ,ponieważ odpowiadamy indywidualnie. Pozdrawiam.
@Marcin , napisałeś “Chętnie uczestniczyłbym osobiście w dyskusji na ten temat lecz ze względów zdrowotnych nie mogę ”
Być może stosujesz nieodpowiednią dietę ? Pamiętaj nie wystarczy nie jeść mięsa i trwać w iluzji , że bez wysiłku w naszym klimacie zachowa się zdrowie. Najlepiej zwróć się do specjalisty od diety wegetariańskiej. W niektórych przypadkach mięso n.p. zupa z kury “wsiowej” gotowana przez 4 godziny , może być lekarstwem przywracającym siły.
@Marcin
Wiele już na ten temat napisano, dlatego nie będę się tutaj wdawał w polemikę ani relatywizował tematu.
Tak jak ten tekst i wiele innym materiałów pokazują (szczególnie polecam stronę http://www.shabkar.org/), że w wielu tradycjach buddyjskich mamy do czynienia z niekonsekwencją, albo jak to ujęła Jetsunma Tenzin Palmo “hipokryzją”.
To co nam pozostało to być świadomym i współczującym.
metta
Haha, czytam tekst i swoje komentarze, po latach;-) fajne. Niezmiennie jestem wdzięczny Piotrowi Marcinów za naukę. W szczególności pomógł mi zrozumieć zagadnienie ‘nie jeden’. Pozdrawiam Piotrze.
Żyje że współczuciem, pomagam zawsze, jeśli widzę, że mogę, staram się świadomie nie degradować środowiska. Ale… Nie chcę rozróżniać zwierzat, ludzi i roślin. Każda istota żyjąca ma prawo do godnego życia i godnej śmierci. Po smierci zostaje jedynie ciało, już nikt istocie nie wróci życia w tej samej formie. Jeżeli ciala nie zje człowiek, prawdopodobnie zje to zwierzę, resztki strawią bakterie. Zjadanie czegokolwiek jest uczciwe w zależności od intencji. Szacunek należy mieć zarówno do roślin, jak i do zwierząt. Szanuję istotę, ktorej ciało sprawi, że mogę się pożywić. Należy dbać o niezaśmiecanie ciała, jak i umysłu np. gniewem na innych, bo jedzą w nie odpowiedni sposob. Każdy z nas ma wolną wolę i ja ją szanuję.