Jedność ideałów religijnych. Hazrat Inayat Khan
Często mylimy jedność z ujednoliceniem. W rzeczywistości to duch jedności kreuje ujednolicenie dla samego tylko piękna i ochrony, jakie daje. Przez wszystkie wieki jedność i ujednolicenie istniały równolegle: jedność, jako wewnętrzna natura każdej duszy i jedyny cel życia, i ujednolicenie, pomagające w realizacji tego celu. Jedność jest celem, a ujednolicenie jest środkiem do osiągnięcia tego celu, ale często środek przysłania nam cel. Przez wieki rozmaite religie dane ludzkości w celu jej duchowego rozwoju, którego wyłączną ideą była jedność, stopniowo stawały się pewnego rodzaju społecznością lub narodowością. Wielu ludzi, którzy należą do jakiegoś Kościoła, akceptuje jego dogmaty, przyjmuje jakąś nazwę dla swojej religii i uważa wszystkie inne dzieci Boga za kogoś odmiennego; a czyniąc tak, tracą prawdziwe ziarno mądrości, dla rozwoju której dano im religię. Ta pomyłka istniała od początku, a ludzkość, zamiast zrozumieć prawdziwy sens ducha, utraciła rzeczywistość poprzez poszukiwanie fałszywych celów.
Różnice religijne były przyczyną niezliczonych wojen i nieszczęść ludzkości, ponieważ duch jedności nie został zrozumiany, a przesadną uwagę poświęcono ujednoliceniu. W obecnych czasach, kiedy duch religii zanika i tylko ujednolicenie pozostaje, wszędzie pojawiają się podziały klasowe i niezgoda wszelakiego rodzaju; jedna partia, jedna klasa przeciw drugiej, duch rywalizacji, zazdrość i zniszczenie, przez co człowiek oddalił się od świadomości Boga. Tylko nieliczni rzeczywiście Go rozpoznali; cała ludzkość trudzi się i ugina pod ciężarem wielkiego niepokoju, a człowiekowi wciąż się wydaje, że dokonuje postępu, gdy tak naprawdę cały czas kroczy on drogą prowadzącą go tylko do jeszcze większego wzburzenia.
Nigdy prawdziwy postęp nie nastąpi, jeśli narody i królestwa będą rozdarte, bo gdy nacje są podzielone, tworzą się kolejne podziały wśród klas społecznych i partii politycznych. Ten sam duch zniszczenia działa przez cały czas i nawet rodziny stają się podzielone. Wydaje się, że jedność wypleniono z ludzkich serc. Przykłady nie są konieczne; ci, którzy to zrozumieją, ujrzą prawdziwą kondycję ludzkości, tę jakość życia, na całym świecie.
Kiedy poszukamy przyczyn tego stanu, znajdziemy właściwą zasadę realizowaną w niewłaściwy sposób. Ujednolicenie, jeśli tylko nie posiada wad, jest rzeczywiście wielką cnotą. Nie ma nic niewłaściwego, na przykład, w ujednoliconej chęci pomagania, służeniu w razie potrzeby, ale gdy ideał Boga zostanie usunięty, to pozostaje tylko ciało bez duszy, zwłoki, które w końcu zgniją, przysparzając obrzydliwości. Jakkolwiek żywotny i dostatni ten świat może się wydawać, życie należy tylko do istot żywych i kiedy zapomina się o żywej istocie, to tak jakby schowano ją pod korcem. Człowiek zaabsorbowany dążeniem do pieniędzy staje się odurzony i nie baczy na harmonię i szczęście innych czy nawet harmonię własnego bytu, i w skutek tego sieje spustoszenie. Wystarczy tylko przypomnieć sobie wojny, które ludzkość przeszła, czy niedawne pandemonium, aby dostrzec prawdę. To wszystko dowodzi, że postęp zmierza w złym kierunku i że wszędzie brakuje jedności. Święte pisma dane żydom, muzułmanom, zaratusztrianom, hinduistom, buddystom, ich wszystkich podstawową prawdą jest przesłanie jedności, ale człowiek jest tak bardzo zainteresowany i zaabsorbowany poezją tych pism, że zapomniał o ich wewnętrznym głosie.
Gdybyśmy mogli tylko rozpoznać ten wewnętrzny głos, to zobaczylibyśmy, że te wszystkie różne pisma zawierają słowa wypowiedziane jednym i tym samym głosem. Niektórzy słyszą ten głos, inni tylko słyszą słowa, podobnie jak w przyrodzie niektórzy widzą tylko gałęzie, a jeszcze inni korzenie drzewa; ale wszystkie te Pisma i sposoby wielbienia i kontemplacji Boga są podane w jednym celu: uświadomieniu sobie jedności. W jedności mieszka szczęście i oświecenie człowieka, i kierunek jego życia. Wszyscy znamy jedność z nazwy, ale większość z nas myśli o niej jako ujednoliceniu. Od tysięcy lat, w pismach Wedanty, w jej wszystkich modlitwach i mantrach przewodnim motywem była Jedność, harmonia wszystkiego. Koran wraz ze wszystkimi swoimi ostrzeżeniami wyraża w swojej głównej surze Istotę Boga; nie tylko w tym, co jest niewidzialne, ale we wszystkim, co jest widzialne, jest jeden zasadniczy nurt; i Biblia mówi, że żyjemy, poruszamy się w Bogu, i nasza istota w Nim spoczywa.
Ze wszystkich milionów wyznawców Boga może tylko jeden Go urzeczywistnia, ponieważ obraz Boga, jaki człowiek tworzy, jest tak ograniczony jak on sam. Znajomość Boga przekracza rozum człowieka. Człowiek postrzega tylko te rzeczy, które jest w stanie postrzegać. Nie może wznieść swojej wyobraźni ponad swoje przyzwyczajenia i nie umie wyjść poza swoją wyobraźnię tam, gdzie znajduje się istota Boga. Tajemnica Boga leży schowana w wiedzy o jedności. Człowiek myśli sobie: „Co jedność może mi dać? Czy przyniesie mi szczęście? Co w niej jest?” Może uzyskać odpowiedź poprzez dokładniejsze obserwowanie i studiowanie życia. Popatrz, jaką atmosferę może stworzyć harmonia dziesięciu ludzi. Potęga miłości i oddziaływanie stworzone przez dziesięciu ludzi jest o wiele większe niż przez jedną osobę. Pomyśl więc, jakim błogosławieństwem dla ludzkości byłoby zjednoczenie narodów, ras i społeczności.
Bez wątpienia ujednolicenie może uczyć o jedności, ale jego celem nie mogą być materialne korzyści; bo wtedy ujednolicenie stanie się zgubą. Mędrcy wszystkich wieków wnikliwie zagłębiali się w istotę życia, aby uzyskać jedność w sobie i ją rozpowszechniać. W ziemskim życiu każdy człowiek ma jakiś powód do narzekania. Czegoś mu brakuje; coś go gnębi. Ale to jest tylko przyczyna zewnętrzna; prawda jest taka, że nie jest on w jedności z własną duszą, bo gdy pojawia się dysharmonia w nas samych, jak możemy nieść harmonię? Kiedy umysł i ciało walczą ze sobą, dusza pragnie czegoś innego, a dusza i umysł są szarpane przez ciało lub ciało i umysł przez duszę; tak rodzi się dysharmonia. Kiedy człowiek jest w harmonii z samym sobą, jest w harmonii ze wszystkim, tworzy harmonię i daje ją wszystkim, i szerzy ją przez cały czas.
Na to pytanie można uzyskać odpowiedź przez zrozumienie naszego związku z Bogiem. Najbardziej wewnętrzna istota człowieka jest istotą Boga; człowiek jest zawsze związany z Bogiem. Jeśli mógłby sobie to tylko uświadomić, to poprzez odnalezienie harmonii we własnej duszy znajdzie łączność duchową z Bogiem. Cała medytacja i kontemplacja są nauczane w tym celu; aby zharmonizować swoją wewnętrzną istotę z Bogiem, tak aby Bóg widział, słyszał poprzez nas, a nasze istnienie było promieniem Jego światła. W ten sposób jesteśmy nawet bliżej Boga niż ryby oceanu, który jest ich istotą. Poprzez zainteresowanie dobrami doczesnymi jeden człowiek jednoczy się z drugim po to, aby mogli razem odnieść korzyść. Jak wspaniała była by ta moc, jeśli ludzkość zjednoczyłaby się w prawdziwym braterstwie! Tak długo, jak te nauki będą schowane pod korcem, ścieżki ujednolicenia nie przyniosą pożytku; będą martwe. Dziś świat, pomimo swoich sukcesów, które wydawało by się, że osiągnął, cierpi z powodu nieprawidłowego zastosowania właściwej zasady.
Prawdziwe życie nie będzie należało do nas, dopóki nie osiągniemy jedności. To właśnie religia ma propagować ducha jedności poprzez znajomość i miłość do Boga, któremu całe oddanie jest przypisane. Człowiek często szuka mocy nadprzyrodzonych, okultystycznych i magnetyzmu. Nie taki jest cel religii; takie osiągnięcia pojawiają się samoistnie. Tam, gdzie jest życie i miłość, jest również magnetyzm; sama tylko miłość jest mocą leczniczą i lekarstwem na cały ból. Moce nadprzyrodzone przypisane są boskości, a człowiek powinien żyć w zgodzie z naturą i urzeczywistniać naturę Boga. Jedynymi studiami wartymi ukończenia są te, które prowadzą do urzeczywistnienia Boga i jedności; najpierw z Bogiem, a potem z samym sobą, a w ten sposób ze wszystkim. Nie trzeba nam mówić, że poczyniliśmy postępy; my sami będziemy wiedzieli, kiedy nasze serce zmierza naprzód; i dzięki miłowaniu, wybaczeniu i służeniu, całe nasze życie stanie się jednym obrazem najwyższego piękna Boga.
– –
Powyższy artykuł to tłumaczenie pierwszego rozdziału książki Hazrat Inayata Khana “Jedność ideałów religijnych”, udostępnione dzięki uprzejmości portalu Sufizm.edu.pl.
Przekład: Wojciech Wardęga
Ten fragment można w sumie podsumować dosadnie, jako pieprzenie słonia w trąbkę. Sorry.
Najpierw masz jakieś swoje wyobrażenie, potem na siłę dopasowujesz wszystko pod nie. A co nie pasuje to wyciąć i wywalić, albo udawać że tego nie ma. W ten sam sposób można wyjść z założenia, że głównym założeniem wszystkich religii i poszukiwanym przez nich celem jest byśmy wszyscy nosili czapki. Absurdalne? Tylko pozornie 🙂 – jak się odpowiednio okroi pisma różnych religii to się uda to udowodnić.
Podobnie jest z tą “jednością” – wszystko pięknie, tylko że ..ma to więcej wspólnego z życzeniowym myśleniem niż rzeczywistą treścią poszczególnych religii. By tego dokonać należy najpierw nagadać się o tym, jak to wszyscy ludzie dążą do tego by nosić czapeczki, czy też doświadczać jedności, a potem przypisać sobie umiejętność słyszenia odpowiedniego wewnętrznego głosu, dającego jedyną słuszną wykładnię (oczywiście należy jeszcze mniej lub bardziej subtelnie prześlizgnąć się nad oczywistymi różnicami) i mamy gotowe ..no właśnie co? Kolejny new age’owski, lekko sekciarski produkcik spod znaku wszyscy się kochajmy, wszyscy jesteśmy jednością. Tylko ja mam rację i klucze do szufladki z czekoladkami 😀
Co najzabawniejsze pod płaszczykiem obiektywności tworzy się znowu kolejną religię, przemycając bez większych zahamowań jej założenia: “jedność, jako wewnętrzna natura każdej duszy i jedyny cel życia” – tu aż kipi od założeń i wyobrażeń. Koncepcja duszy (skąd pomysł, że ona istnieje?). Koncepcja wewnętrznej natury duszy (jaka więc jest jej zewnętrzna natura? skąd pomysł, że ma ona jakąś naturę w ogóle? co z religiami, któe odrzucają w ogóle koncepcje duszy, lub twierdzą, że człowiek ma więcej niż jedną?), “jedyny cel życia” – skąd pomysł, że życie akurat ma jakiś cel? Jeśli tak skąd wiedza, że ma jeden cel, nie wspominając o tym, że konkretnie chodzi o jedność? Dalej: “rozmaite religie dane ludzkości w celu jej duchowego rozwoju, którego wyłączną ideą była jedność” Dane? Kto je dał? Skąd wiedza o celu dla którego były dane?
Generalnie takie kawałki łatwo jest pisać, jak się ma pustkę w głowie, ale nie jakąś subtelną i mistyczną “pustkę”, tylko zwykłą, intelektualną. Ktokolwiek posiadający choćby pobieżną wiedzę na temat filozofii i historii różnorodnych religii nie wyprodukuje takiego steku bzdur. Materiałów na temat poszczególnych religii jest mnóstwo, także na temat historii ich powstawania. Zanim zacznie się tworzyć jakąś jednolitą teorię wszystkiego warto się z nimi zapoznać. Chyba, że naszym celem jest zbudowanie kolejnej religii.
Wszyscy nośmy czapki, ziąb czy upał, dzień czy noc. Oto przesłanie wszystkich świętych pism 😀 Tyle to warte co powyższy tekst. Aha, na pewno zdrowe.
Tomku, ja zupełnie inaczej odebrałem ten tekst. Autor moim zdaniem dosyć wyraźnie rozróżnia pomiędzy zewnętrzną formą religii, a esencją przekazu religijnego czy wręcz mistycznego. Dlatego mam wrażenie, że nie do końca dokładnie przeczytałeś tekst. Polecam zwrócić uwagę na rozróżnienie przez niego terminów “jedność” i “jednolitość”.
Oczywiście zorganizowane formy religijne mają sporo wad i dogmatyzują się prędzej czy później, przeważnie przez to gubiąc esencję przekazu. I to jest ten aspekt, na którym Ty wydajesz się skupiać w swojej wypowiedzi. Ale umówmy się – nie wydaje mi się, żeby Jezus Chrystus czy Budda chcieli stworzyć zorganizowane kościoły. Raczej próbowali dokonać pewnego przekazu mistycznego, dostosowanego do ówczesnego kontekstu kulturowego, społecznego etc. Później dopiero przekaz się zdogmatyzował i nieznośnie zorganizował. Wg mnie Inayat Khan w tym tekście odnosi się do jedności na poziomie esencji przekazu, a nie formy, która narosła z czasem. Jeśli podchodzimy od strony formy to rzeczywiście nie da się tego pogodzić.
Co do wypowiedzi o przemycaniu nowej religii – sufizm nie był nigdy formą “nowej religii”, sama nazwa z “izmem” jest myląca, ale sufi swojej praktyki nigdy nie nazywali sufizmem, tylko określali ją jako tasawuff czy stawanie się sufim, stawanie się osobą zrealizowaną.
Zauważyłem to rozróżnienie na “jedność” i “ujednolicanie”/”jednolitość”. Przyznam się, że spodziewałem się takiego argumentu i próbowałem już sie odnieść do niego w poprzednim wpisie.
Argument z Chrystusem i Gautamą jest mocno nietrafiony. Nasza wiedza źródłowa o nauczaniu Chrystusa powoli rośnie, choć faktycznie polskie środowisko akademickie unika chyba tego tematu jak ognia, i w oparciu o dostępne materiały oraz analizę źródeł można zaryzykować twierdzenie, że położył on podwaliny pod schierarchizowaną organizację, która została rozwinięta przez jego uczniów w oparciu o kopiowanie i adaptację dostępnych wzorców rzymskich, greckich oraz lokalnyc “izraelskich”. Na pewno jego celem było stworzenie jakieś formy organizacji, natomiast czy obecny KRK jest spójny z jego zamiarami to oddzielny temat.
Generalnie nauczanie Chrystusa jest o tyle trudnym zagadnieniem, że po soborze Nicejskim większość źródeł została zniszczona, a ludzie któzy mogliby przedstawić świadectwo na temat zawartości tego nauczania odmienne od wizji jako wygrała na soborze, wymordowani (w ciągu dwu lat po soborze chrześciajanie wymordowali więcej chrześciajn niż poganie przez poprzednie 300 lat historii!).
Powoli, od około dwustu lat, udaje się w toku żmudnych badań budować obraz tego nauczania i dochodzić do jego zawartości. Na pewno Nowy Testament nie stanowi tutaj jednak dość wiarygodnego źródła, a raczej przyczynek do dyskusji nad polityczną manipulacją jakiej się dopuszczono w imię realizacji konkretnych przyziemnych celów.
Podobnie z nauczniem Gautamy. Kanon Palijski jest świetnie zachowany i dostępny w europejskich językach. Stworzenie Sanghi jako wspólnoty praktykujących było jasno formułowanym celem. Do późniejszych pism buddyjskich się nie odwołuję ze względu na problemy z ich autentycznością. Generalnie esencja nauk Buddy jest nie do pogodzenia z obrazem nauczania Chrystusa, Mahometa czy zawartością Starego Testamentu. Tak jak na upartego można doszukiwać się wspólnego mianownika pomiędzy tymi ostatnimi trzema, ze względu na ich zakorzenienie w podobnej kulturze, tak pogodzenie ich z nurtami religijności mistycznej jakie kwitły w starożytnym świecie czy (w oparciu o okrojone informacje jakie mamy) z religijnością Celtów ..jest po prostu niemożliwe.
Poza tym pisząc o różnicach pomiędzy religiami w żadnym wypadku nie miałem na myśli ich organizacji a filozofie. Owszem, z każdej z nich można wyciągnąć punkty wspólne i w oparciu o nie budować intelektualne teorie o jedności. Ale jest to możliwe tylko wtedy gdy zignorujemy bardzo wiele z pozostałej ich zawartości. Pogodzenie Tory z Nowym Testamentem (samym w sobie niespójnym zlepkiem tekstów często sobie wzajemnie przeczących) z Kanonem Palijskim czy Wedami wymaga naprawdę potężnej ekwilibrystyki. Taki punkt widzenia, jaki prezentowany jest w powyższym tekście, jest po prostu płytki. Jest na pewno piękny, poetycznie urzekający, ale z gruntu błędny. Można na niego patrzeć się jak na pewien głos w opisie zjawiska jakim jest religijność, próbę znalezienie klamry, która by jednolicie opisała to zjawisko, ale nie można uciekać od zawartych w nim błędów.
Moim zdaniem trzeba zapomnieć o mrzonkach o jedności wszystkich religii, nie ma jej. Te konstrukcje są po prostu inne. W dobie powszechnej dostępności tekstów źródłowych przedstawiających konkretne zamierzenia i nauczanie twórców wielu religii nie da się też obronić tezy o jedności nauczania ich założycieli wypaczonej następnie przez kontynuatorów. To mogło być przekonujące w XIX wieku, gdy dostęp do źródeł był mocno ograniczony.
Natomiast moim zdaniem można mówić o jedności celów wszystkich ludzi. Poszukiwaniu szczęścia, wolności od strachu przed nieznanym, często też uporządkowania rzeczywistości i jej wytłumaczenia. To dopiero może być punkt wyjścia do dyskusji. Ale ponownie nie można nie zauważyć faktu, że nawet pojęcie “szczęścia” jest różnie definiowane przez różnych ludzi. Dopiero takie podejście, w którym próbujemy spojrzeć na zagadnienie z szerszej perspektywy może nam pozwolić na dostrzeżenie tego co faktycznie łączy.
Czy sufizm jest czy nie jest nową religią to odrębna kwestia. To co sami zainteresowani mówią o sobie to jedno. To czy pasują do powszechnie przyjętego schematu postrzegania organizacji o charakterze religijnym to inna sprawa. Formułują zestaw pojęć definiujących rzeczywistość różniący się ad innych religii? Tak, choś są zakorzenienii w konkretnych tradycjach i mocno z nich czerpią. Mają swoją (faktycznie luźną) organizację? No mają. Mają swoje siedziby? Tak. Mają swoje rytuały? Tak. Są więc w tym rozumieniu grupą o charakterze religijnym.
Tomek
Tomku,
ależ w nauczaniu mistycznym zawsze była pewna forma organizacji, by zachować ciągłość przekazu – vide hinduska parampara, suficka silsila/ shajara itp. Jest to pewna forma organizacji, aczkolwiek moim zdaniem różniąca się znacząco od zorganizowanego kościoła buddyjskiego, chrześcijańskiego czy jakiegokolwiek innego.
Oczywiście możemy każdą luźną grupę podciągnąć pod religię, bo mają swój język opisu rzeczywistości, swoje rytuały (choćby rytuałem miała być codzienna medytacja czy modlitwa) itp. – tylko w ten sposób każdę szkoła mistyczna, każda szkołę o charakterze jogicznym musimy uznać za “nową” religię – czy to sufich, czy to tantryków, czy klasycznych joginów etc. Oczywiście można tak na to spojrzeć i rozumiem, że może być takie spojrzenie, ale nie jest ono moim spojrzeniem. Dla mnie jest wyraźna różnica pomiędzy szkołą medytacyjną, a Kościołem.
Co do różnic lub jedności. Masz rację pisząc “te konstrukcje są po prostu inne”, ale jednak moim zdaniem wyrażą te same poszukiwania i te same cele. Trudno, żeby doświadczenie przekazywane przez różnych ludzi, prowadzących różny tryb życia, żyjących w różnych czasach, zwracających się do różnych grup ludzkich etc. było takie samo. Przecież np. Ty czy ja, choć wychowani w podobnym czasie, w podobnych warunkach kulturowych posługujemy się innym systemem pojęć itp., więc gdy ktoś by chciał dotrzeć do każdego z nas musi to zrobić w sposób trochę inny. A co dopiero np. jakby (nadal w tym samym czasie) próbował się zwrócić do kogoś wychowanego np. Emiratach Arabskich czy w Bangladeszu. Informacja będzie ta sama, ale sposób jej zakodowania inny.
Co do tekstów i ich spójności jeszcze – Nowy Testament piszesz jest niespójny. Oczywiście można tak na to spojrzeć, jeśli będziemy go analizować naukowo. Ale nie jest to przecież tekst naukowy, to tekst, w którym różni nauczyciele przedstawiają swoje doświadczenie związane z nauczaniem Jezusa Chrystusa. Nie możemy go rozumieć dosłownie, tylko poszukiwać rozumienia na poziomie doświadczenia. Tak samo są próby analizowania Jogasutr w taki sam sposób i niektórzy twierdzą, że vairagya się wyklucza z abhjasą. Być może z punktu widzenia kogoś nie zanurzonego w praktyce opisywanej przez Patańdżalego się wyklucza, ale z punktu widzenia praktykującego medytację nie możemy mówić o niespójności doświadczenia.
pozdrawiam