Mięso – jeść czy nie jeść. Buddyjska refleksja VI. Shravasti Dhammika
Teraz chciałbym zbadać różne buddyjskie podejścia do wegetarianizmu. Uproszczony obraz – hinajaniści (therawadinowie) jedzą mięso a mahajaniści nie – nie odzwierciedla rzeczywistości. Chociaż interpretacja kanonu palijskiego według therawady nie wymaga wegetarianizmu, wiele Lankijczyków nie je mięsa. Wiele z nich je ryby, ale nie mięso, wielu innych unika wołowiny chociaż je inne rodzaje mięsa. Wegetarianizm jest rzadkością w Birmie, Tajlandii, Laose i Kambodży.
Niektóre teksty mahajany popierają wegetarianizm, chociaż jest ich niewiele, wszyscy chińscy i koreańscy mnisi i mniszki oraz bardziej pobożne osoby świeckie są zazwyczaj ścisłymi wegetarianami. Wiele chińskich i koreańskich świeckich jest wegetarianami przynajmniej w niektóre dni świąteczne. Teksty wadżrajany nie zalecają powstrzymywania się od mięsa, niektóre z nich wyraźnie aprobują a nawet zachęcają do jedzenie mięsa. Wegetarianizm jest rzadkością w Bhutanie, Tybecie, Mongolii, a także w Japonii.
W therawadzie istnieją trzy uzasadnienia jedzenia mięsa. Mamy już omówiony argument: “Nie widziałem, nie słyszałem lub podejrzewałem, że zwierzę zostało zabite dla mnie, więc jestem wybawiony z opresji”. Kolejne powszechne uzasadnienie jedzenia mięsa, jest takie że nie powoduje ono powstania negatywnej karmy, co wskazuje na tendencję w therawadzie do wąskiego (ograniczonego) myślenia i egocentryzmu. Nie chcę aby ten komentarz był sarkastyczny. Ja po prostu wskazuję na fakty. Przebadałem 16 książek i artykułów therawadinów o wegetarianizmie lub części książek therawadinów omawiających ten temat i to był jedyny używany argument, że osoba, która spożywa mięso, nie tworzy żadnej złej karmy dla siebie.
W rzeczywistości, nie znalazłem jeszcze żadnej rozprawy therawady, która zawierałaby dyskusję na temat wpływu jedzenia mięsa na żywe istoty, czyli o samych zabijanych zwierzętach. Archetypowy therawadin jest jak człowiek, który przechodzi obok osoby, której życie jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie i nie pomaga jej. Pytany dlaczego nie pomógł mówi, “Nie ma kary za brak pomocy. Więc dlaczego powinienem?” W therawadzie miłościwa troski o innych, jak ją opisano w Metta Sutta i gdzie indziej, jest zbyt często pomijana. Być może zbyt wiele uwagi poświęca się sobie.
Inne częste uzasadnienie jedzenia mięsa przebiega w ten sposób. “Mnisi otrzymują to, czego potrzebują żebrząc i powinni jeść bez wybierania cokolwiek dostają”. Podobnie jak wiele innych twierdzeń therawady, to wyjaśnienie ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Rzeczywistość jest taka, prawdopodobnie ujawniam tutaj poufną tajemnicę, że prawie zawsze mnisi dostają dokładnie to czego chcą. Gdy przeciętny mnich chce coś to po prostu to kupuje lub gdy jeden z jego zwolenników pyta go czego potrzebuje on odpowiada: “potrzebuję A, B i C.” Bardziej sumienni mnisi będą uciekać się do wskazówek, nieco zmienionej ekspresji lub niedomówień. Tak czy inaczej, ludzie świeccy są bardziej niż szczęśliwi, kiedy mogą zaspokoić wszystkie potrzeby mnichów i większość ich pragnień i jeśli mnich będzie chciał dietę wegetariańską to będzie ją miał bez żadnych problemów.
Inną słabością tej argumentacji jest to, że dotyczy tylko małego procentu wszystkich therawadinów, czyli mnichów. Zbyt często dyskurs therawady koncentruje się na sprawach, które są istotne lub dotyczą mnichów, pomijając pozostałe 98% populacji. Co w przypadku ludzi świeckich, do których ten argument się nie stosuje, czy również argument “nie widziałem, nie słyszałem lub podejrzewałem” nie jest odpowiedni? Oni nie żebrzą i są wolni w podejmowaniu decyzji o tym, co jeść! Dlaczego nie mogą być zachęcani do wegetarianizmu? Jeśli oni byliby wegetarianami ofiarowywaliby mnichom wegetariańskie jedzenie.
Ostatnio nieco bardziej wyrafinowany argument został użyty w celu uzasadnienia jedzenie mięsa w therawadzie. Argument brzmi tak. “Niezależnie od tego czy jesz mięso, czy nie zwierzęta i tak będą zabijane, poprzez wycinkę lasu pod uprawy rolne, poprzez spryskanie roślin w celu ochrony przed szkodnikami, przez spiętrzenie rzeki w celu produkcji energii elektrycznej i na wiele innych sposobów. Nawet kiedy jedziemy naszym samochodem owady są zgniatane na przedniej szybie, także większe zwierzęta są zabijane podczas jazdy”. (Dhammavuddha Thera, The Buddha’s View on Meat Eating, 2008).Wszystko to jest niewątpliwie prawdziwe. Jednak taki argument reprezentuje wąską, niezaangażowaną i jednowymiarową perspektywę raczej typową dla większości myślenia w therawadzie. Jest to równoznaczne z powiedzeniem, “Ludzie będą umierać na raka tak więc po co się męczyć i zniechęcać do palenia tytoniu? Nie ważne co zrobisz, ludzie i tak będą ginęli w wypadkach, więc po co uchwalać przepisy ruchu drogowego? Nawet jeśli mamy ciężkie kary za morderstwo, ludzie nadal zabijają się nawzajem, więc po co kryminalizować morderstwa? ”
Mimo, że cywilizowane humanitarne społeczeństwo wie, że zawsze będą zgony z powodu raka, wypadki, zabójstwa i śmierć z innych powodów, to nadal odczuwa, że warto próbować minimalizować tego typu zgony. Czy może regulować lub chronić swoich obywateli przed każdą zagrażającą życiu sytuacją? Nie! Ale gdy jest to wykonalne, robi się to i w rezultacie wiele ludzi zachowuje swoje życie. Czy wegetarianizm, zatrzyma zabijanie zwierząt? Nie! Ale to jest jeden krok który mogę zrobić, bardzo prosty krok, krok, który mnie nic nie kosztuje, który przynajmniej zmniejszy niektóre z wielkich cierpień na świecie i mój współudział w nich.
Wadżrajana (będę używał od teraz terminu buddyzmu tybetańskiego) to inna sprawa. Większość tybetańskich buddystów – żywych buddów, manifestacje Manjusri, rinpoczowie, włączając w to tulku nie tylko je mięso, oni spożywają je ze smakiem. Kiedy czytam teksty o buddyzmie tybetańskim niemal zawsze znajduję temat poświęcony współczuciu i tak powinno być. Aby podkreślić jego centralne położenie w buddyzmie tybetańskim, zwykle odnosi się do niego nie tyle jako współczucia, ale jako “wielkiego współczucia” (maha karuna).
Wiele starożytnych i współczesnych komentarzy na temat Bodhicariyvatara zatrzymuje się ze łzami w oczach nad aspiracją Szantidewy aby oddać swoje życie za innych. W praktyce “wymianie siebie na innych” (paratma parivartana) stanowi ważny element w ramach praktyk wszystkich szkół buddyzmu tybetańskiego. I nie będę zatrzymywał się w tym punkcie, ponieważ myślę, że sam widzisz dokąd to prowadzi. Czy nie ma poważnej sprzeczności w buddyzmie tybetańskim pomiędzy silnym i ciągłym naciskiem na współczucie i faktem, że Tybetańczycy jedzą mięso? Myślę, że jest. Tak więc buddyzm tybetański może nie jest wąski i egocentryczny, ale można twierdzić, że jest pełen hipokryzji i niespójny w kwestii jedzenia mięsa.
Kilka lat temu, kiedy byłem w Bodhgaya, Dalajlama miał za kilka dni dać wykłady, miasto wypełniało się Tybetańczykami. Razem z przyjacielem postanowiliśmy na ten czas wyjechać z miasta aby uniknąć tłumów. Kiedy jechaliśmy do Gaya widzieliśmy drogi zablokowane przez stado około stu bawołów i kóz prowadzonych przez kilku pasterzy. Nasz kierowca trąbił, posuwaliśmy się wolno przez stado i kiedy dotarliśmy do jednego z pasterzy spytaliśmy się gdzie idzie z tak dużą ilością zwierząt. “Do Bodhgaya. One są dla lamów”, odparł. Można by pomyśleć, że przynajmniej co mogą zrobić, to powstrzymać się od mięsa, gdy są w tak świętym miejscu, otrzymując nauki, które prawie na pewno będą zawierać odwołanie do maha karuny dla wszystkich czujących istot. Ale nie. Rimpoczowie muszą dostać swoje mięso.
Powiązana jest z tym wszystkim raczej wstydliwa hipokryzja, która panowała, a w rzeczywistości w dalszym ciągu panuje, w niemal wszystkich buddyjskich krajach niezależnie czy therawady, mahajany czy buddyzmu tybetańskiego. Rzeźnicy, garbarze, myśliwi, rybacy i ptasznicy w krajach buddyjskich, dostarczali społeczeństwu różne produkty pochodzenia zwierzęcego, w tym mięso, ale byli dyskryminowani z tego powodu. Żyjący u wybrzeży rybacy na Sri Lance zostali odrzuceni przez większość i żaden mnichów i nie służył ich potrzebom duchowych, ponieważ zabijali ryby. W konsekwencji osoby te zostały łatwo nawrócone na katolicyzm, gdy przybyli Portugalczycy.
Co ciekawe, żołnierze, których zadaniem było zabijać ludzi, nigdy nie spotkali się z podobnym ostracyzmem. W Japonii burakumin byli i nadal są traktowani jak niedotykalni pariasi, ponieważ dokonywali uboju i zajmowali się innymi “nieczystymi” zadaniami. W Tybecie grupa ludzi nazywanych ragyapa również była w pogardzie, ponieważ zarabiali na życie, jako rzeźnicy i garbarze, byli przenoszeni na obrzeża miast, gdzie mieszkali w najnędzniejszych warunkach. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że ragyapa nie byli nawet dopuszczani do świątyń. Nawet ludzie posiadający łódki z materiału wodoodpornego rozpiętego na drewnianym szkielecie (ang. coracle – przyp. tłum.) również byli w pogardzie, ponieważ ich łódki były wykonane ze skóry. Heinrich Harrer miał kilka cennych uwag o tym jak hierarchowie klasztorni utrudniali tym ludziom życie, jednocześnie korzystając z ich usług.
Pobożni Birmańczycy nigdy nie zabijają dużych zwierząt (krów lub bawołów), natomiast uważają, że zabijanie małych ryb, kaczek i kur jest w porządku, lub że to tworzy tylko niewielką ilość negatywnej karmy (vipāka), niemniej są szczęśliwi, kiedy muzułmanie dostarczają im ich wołowiny i baraniny a gardzą nimi z tego powodu. Tak więc wydaje się, że jedzenie mięsa jest kwestią, którą wszystkie szkoły buddyzmu w sposób inteligentny, konsekwentnie i ze współczuciem dopiero muszą zaakceptować.
Powyższy tekst stanowi szósty rozdział krótkiej książki autorstwa Shravasti Dhammiki zatytułowanej „Jeść albo nie jeść mięsa: buddyjska refleksja„.
Kwestią od dawna dzielącą Buddystów jest czy niejedzenie mięsa jest zgodne z Dhammą (skr. Dharma – przyp. tłumacza), nauką Buddy. Zarówno starożytni, jak i współcześni uczeni debatowali w tej sprawie, czasem ze sporą zażartością. W tej małej książce, Bhante Dhammika, dobrze znany mnich buddyjski i pisarz, powraca do różnych argumentów za i przeciw jedzeniu mięsa i analizuje je z zupełnie nowej perspektywy. Czyniąc to, rozwiewa zarazem kilka powszechnych błędnych opinii na temat buddyzmu, zwracając uwagę na pewne rzadko omawiane problemy związane z byciem wegetarianinem i przedstawia niektóre dobre powody, aby zostać takim. Książka ta pozwoli Ci spojrzeć na buddyzm w inny sposób. Może także spowodować, że spojrzysz na swój następny posiłek w odmienny sposób.
Shravasti Dhammika prowadzi bloga Dhamma Musings, w którym przedstawia świat z buddyjskiej perspektywy.
Tłumaczył: Piotr Marcinów. Joga Gliwice | Joga Zabrze
Bardzo podoba mi się cykl artykułów “Mięso – jeść czy nie jeść ?”.
W sumie trudno jest odnaleźć perspektywę z jakiej autor postrzega ten trudny problem , ponieważ sam nie jest wegetarianinem. Autor dzieli się refleksją na temat jedzenia mięsa i krzywdy z tym związanej.
Czy autor tego tekstu żyje w hipokryzji ?
Mając taką świadomość jak widzimy w refleksji , autor jest największym z hipokrytów , Ha , Ha , nie oceniam tego w ten sposób , nie wiem co mam o tym sądzić.
Autor nie daje się upakować do żadnego pudełka malując ten obraz , nie stwarza dualizmu , ale mówi patrzcie tak wygląda całość . Czy to podoba się wam ? czy też nie ?
Gdyby autor był Tybetańczykiem , nie wahałby się postępować jak Tybetańczycy , a dlaczego ?
Nauki duchowe nie mogą być oderwane od rzeczywistości , a w Tybecie podstawą pożywienia jest mięso , ze względu na klimat tam panujący , nie ma mowy o hipokryzji.
Nadal pozostaje aktualne pytanie , czy my musimy jeść mięso ?
Kiedyś słyszałem w radio audycję o wegetarianiźmie i autor słusznie zauważył , że naturalnym następstwem wegetarianizmu jest weganizm , ponieważ te wszystkie zwierzęta , które dają nam mleko i jajka , masło itp. idą w końcu na rzeź.
Robi się z tego problem , ponieważ zaczynamy odrywać się od rzeczywistości , a może tylko taką rzeczywistość należy powoli zmieniać , poprzez zachowania konsumenckie ?
Będziemy zatem wspierać przemysł sztucznych tworzyw , w rzeczach codziennego użytku i w taki sposób , wspierać lobby chemiczne i naftowe zatruwające planetę , a co z gumowymi matami jogina ?
Powoli , powoli , tak naprawdę nie chodzi o to co my robimy , ale o to kim jesteśmy , czy odkrywamy kim jesteśmy ?
Albo inaczej , tak naprawdę nie chodzi o to co my robimy , ale co , to co robimy robi z nami ?
Nie jem mięsa (także ryb i jaj), nie zabijam świadomie żadnych istot. Nie noszę skór – kieruję się wskazaniem Buddy: wiedząc, że każda istota chce żyć, nie zabijam sam i innym nie każę tego robić. Piję mleko – bo krowie oddawanie go nie sprawia przykrości. Czuję się z tym uczciwie wobec Dhammy. Myślę, że każdy dba o swoją karmę tak, jak ufa, że jest najlepiej.
@Makyo
Bardzo mnie cieszy, że świadomie nie zabijasz żadnych istot, że kierując się Dhammą dbasz o dobro swoje i innych.
Pozwolę sobie tylko z jednym nie zgodzić.
“Piję mleko – bo krowie oddawanie go nie sprawia przykrości”
Mało się jeszcze o tym u nas mówi, ale przemysł mleczarski jest jednym z bardziej okrutnych i przysparzających cierpienia zarówno cielakom jak i krowom. (Nie będę się tutaj na ten temat rozpisywał, ale można sporo znaleźć na ten temat w sieci).
pozdrawiam serdecznie.
Co do mleka od krowy , lub innej istoty.Te istoty to sa SSAKI, jak my.Czy kobieta ludzka ma piersi pelne mleka cale zycie ? Krowa staje sie mleczna tylko w przypadku zaplodnienia – zatem jej mleko wynika z ciaglego , sztucznego zapladniania, a nie tworzy sie mistycznie samo z niczego. Tak, czy siak nadal zerujemy na zwierzetach , majac ich w pogardzie i przynosimy im jedynie cierpienie, a ostatecznie smierc.Jednoczesnie nie jest latwo unikac tego we wspolczesnym swiecie ..,gdyz dostepnosc zwierzecych cial i ich wykorzystanie w przemysle ( rowniez odziezowym, kosmetycznym , etc ) jest wszechoobecne , a jednoczesnie dosyc tanie i latwo dostepne….Jedz warzywa, owoce , kasze, straczkowe itd … kupuj veganskie buty i veganskie kosmetyki, ubieraj sie etycznie, jedz etycznie, zyj etycznie…jednak najczesciej szara proza zycia zmusza do calkiej innego dzialania.Mozna zostac mnichem i zyc w ten sposob, ale wiekszosc z nas jest osobami swieckimi, majace takie , czy inne swieckie zobowiazania i mozliwosci.