“Wystarczy mieć oczy szeroko otwarte i zaufać swoim wyborom.” Rozmowa z Agnieszką Wielobób o ajurwedzie w praktyce
Marzena Ikrzyńska: Od jak dawna interesujesz się ajurwedą?
Agnieszka Wielobób: Moja pasja związana z ajurwedą zaczęła się około 8 – 9 lat temu, gdy wybrałam się na warsztaty kulinarne z Polą Rdzanek. Od tego momentu chodziłam, gotowałam, poszukiwałam, eksperymentowałam i jestem tu gdzie jestem.
Skąd u ciebie właśnie takie zainteresowanie? Dlaczego akurat gotowanie ajurwedyjskie?
Ja po prostu chciałam wtedy nauczyć się gotować, ponieważ tak naprawdę niewiele umiałam zrobić do jedzenia w czasie, gdy zamieszkaliśmy z moim mężem. Jednak gdy zauważyłam, że to co robię, jak robię i kiedy robię, wpływa pozytywnie na moje zdrowie, postanowiłam pójść dalej. Zazwyczaj gdy jakaś czynność pomaga nam pozbyć się problemów zdrowotnych to chcemy więcej. W moim przypadku było dokładnie tak samo. A ponieważ ajurweda i joga, którą ćwiczyłam już od kilku lat uzupełniały się nawzajem, poszło całkiem dobrze.
Zaczęłaś od gotowania i obecnie prowadzisz bloga dotyczącego kuchni ajurwedyjskiej, ale ajurweda ma również inne zakresy. Jakie?
To prawda, gotowanie było pierwsze. Ale ajurweda to nie tylko kuchnia. Bardzo szeroko rozwinięte są masaże, ziołolecznictwo, nauka o stylu życia, wiele różnych zabiegów medycznych, a nawet astrologia ajurwedyjska. Ponadto ajurweda w terapii wykorzystuje praktyki pochodzące z innych źródeł: praca z kolorami i kamieniami, a także jogę.
Skąd zdobywałaś wiedzę dotyczącą ajurwedy? Kto był twoim nauczycielem?
Moją pierwszą nauczycielką była Pola Rdzanek z Centrum Sivananda Jogi w Krakowie. To ona zainteresowała mnie nie tylko gotowaniem ale i sztuką jaką jest ajurweda. To z jednej strony dzięki warsztatom oraz widoczną poprawą zdrowia z drugiej, rozpaliła się we mnie chęć nauczenia się czym jest ajurweda i jak ją zastosować żeby działało. Nauczyciel jest potrzebny, by rozbudzić zainteresowanie, wspomóc cię na ścieżce, ale potem reszta zależy od ciebie. Dlatego też dużo czytałam i szukałam na ten temat. Kolejnym nauczycielem choć nie tak bezpośrednim jak Pola, był Donald VanHowten oraz dr Ganesh Mohan. Ten pierwszy łączył ajurwedę ze świadomością ciała i jej rozbudzaniem, co było przydatne głównie w pracy jogicznej, natomiast Ganesh uporządkował moją wiedzę z ajurwedy, nadając jej aktualny kierunek. Było jeszcze kilku innych nauczycieli, ale Ci, których wymieniłam, byli najważniejsi.
Jaki wpływ na twoje życie miała ajurweda?
Przede wszystkim wpłynęła na poprawę zdrowia i ogólne samopoczucie. Pojawiło się też poczucie, że robię coś zdrowego i dobrego dla siebie, a przy tym odnoszę super korzyści. Poza tym posiłki, które przyrządzałam, smakowały również mojemu mężowi Maćkowi, a to było dla mnie ważne. Im bardziej zgłębiałam ajurwedę, tym częściej pojawiały się osoby, które chciały z mojej wiedzy skorzystać. Cieszył mnie fakt, że mogę pomagać innym i że moja wiedza ma przełożenie w praktyce i w życiu codziennym. To chyba tak jest, że jak zaczniesz robić coś, co jest hmmm… właściwe (co jest Twoją powinnością – dharmą), wtedy wszystko inne zaczyna cyrkulować wokół tego i życie samo się układa. Wystarczy wtedy za tym pójść, mieć oczy „szeroko otwarte” i zaufać swoim wyborom.
Dużo mówisz o tym, że ajurwedę można wykorzystać w życiu codziennym, że ty ją wykorzystujesz. Możesz podać jakieś konkretne przykłady?
Zawsze staram się gotować wykorzystując 6 smaków w potrawie, szukam prostych połączeń. Gdy mam problemy z napięciem mięśniowym, pojawia się jakiś ból, zwłaszcza głowy, korzystam z masaży ajurwdysjkich – sama robię sobie abhyangę pełną lub jej krótszą formę oraz prosty masaż głowy, który poleca Dr. Partap Chauhan w jednym ze swoich filmików internetowych. W przypadku przeziębienia również staram się wprowadzać takie działanie, które pomoże pozbyć się zaflegmienia lub wysuszenia gardła czy nosa.
We wrześniu pojawi się twoja książka “Ajurweda w praktyce”. Skąd się wziął pomysł napisania takiej książki i czego czytelnik może się po niej spodziewać?
Namówił mnie na nią mój kochany mąż. Już od jakiegoś czasu pomysł ten ewoluował w mojej głowie. Pojawiały się różne wątpliwości i lęki przed tak dużym przedsięwzięciem, jak „napisanie własnej książki”, miesiące opóźnień z podjęciem decyzji. W końcu stwierdziłam, że dobrze by napisać książkę, w której pokazałabym najważniejsze koncepcje ajurwedy w dość przejrzysty sposób ale nie spłaszczając całej teorii, w której odniosłabym się do pracy z asanami i praktykami oddechowymi. A przede wszystkim chciałam, aby ludzie zobaczyli, iż mimo egzotycznego pochodzenia, nauki ajurwedy można w prosty sposób stosować do swojego życia, bez większych rewolucji.
O czym będzie twoja książka?
Ważne było dla mnie przedstawienie ajurwedy w taki sposób, by nie wydawała się magiczna i dobra tylko dla hindusów, by przeciętny Polak trzymając książkę w ręce, mógł spojrzeć w jej treść i stwierdzić, że to przecież bardzo logiczne podejście do swojego organizmu. W książce przedstawiam najważniejsze koncepcje ajurwedy, opisuję sposób samodiagnozy, jak dostosować praktykę asan jogi do swoich potrzeb. Załączam również kilka ciekawych przepisów, których (po części) nie ma na moim blogu.
Współautorem tej książki jest twój mąż – Maciej Wielobób. Jaki był jego wkład przy pisaniu “Ajurwedy w praktyce”?
Maciek włożył ogromną ilość pracy w tę książkę. Uczestniczył już przy budowaniu koncepcji książki, sprawdzał źródła historyczne, napisał część książki, ale również pilnował, żeby styl rozdziałów napisanych przez niego i przeze mnie był spójny. Pomagał mi też redagować tekst, tak by miał on ręce i nogi, wspierał i motywował do głębszych poszukiwań, a nie opierania się na dotychczasowych informacjach. Wiem, że bez jego pomocy napisanie książki nie byłoby łatwe, być może wcale by jej nie było. Bardzo mu za to dziękuję.
Prowadzisz także zajęcia jogi w Krakowie, a także na warsztatach i letnich obozach. Co było pierwsze joga czy Maciek? A może właśnie ajurweda?
To nie wszystkie dobre rzeczy zaczynają się od facetów? [śmiech] Pierwszy był Maciek, potem joga, a na końcu ajurweda i Tymek – nasz 3 letni synek.
Strona i newsletter Agnieszki – agnieszkawielobob.pl.
Agnieszko, kibicuję Ci od dawna i czekam na książkę 🙂 Pozdrawiam 🙂
PS. Wkradł się błąd w nazwisku dr. Partapa – powinno być Chauhan.