Korekty czy asysty w jodze? Chris Kourtinatos
Wyobraź sobie, jak stoisz w pełni świadomy w pozycji na zajęciach jogi, kiedy to nagle nauczyciel koryguje cię w sposób zaburzający równowagę (zarówno fizyczną, jak i energetyczną). Być może gwałtownie pogłębił on twój skręt w odwróconym trójkącie albo ona złapała i poprawiła twoje stopy w staniu na głowie w sposób, który nie pomagał, choć korygował.
Tymczasem, gdzieś na innych zajęciach nauczyciel dyskretnie, po cichu podchodzi i łagodnie asystuje wspierając, umożliwiając ci poczucie pełniej energii w danej pozycji (asanie). Na większości zajęć stosowane są (jeżeli w ogóle) korekty słowne, które koncentrują się na stopach, ułożeniu bioder itp. Owe korekty słowne (nie wspominając o jasnych instrukcjach) są niezbędne, jednak wydają się niekompletne.
W temacie korekt bezpośrednich w jodze zatoczyłem pełne koło. Doświadczenia obejmują lata, kiedy na zajęciach nauczyciele korygowali wszystkich oprócz mnie (jestem całkiem wysoki i prowadzący nie zawsze wiedzieli, co ze mną zrobić) i okres, kiedy czułem się niekomfortowo w czasie korekt wykonywanych na siłę i mających na celu ustawić moje ciało w sposób, na który nie było jeszcze gotowe.
Ostatnie miesiące spędziłem na intensywnych naukach u Douga Swensona w South Lake Tahoe, które obejmowały długie godziny zgłębiania łagodnych korekt bezpośrednich. Zacząłem je na nowo doceniać i obecnie zaliczam się do pełnych entuzjazmu zwolenników.
Oto cztery złote zasady korekt w jodze według Douga Swensona:
- podchodź i odchodź dyskretnie.
- oddychaj z uczniem – zrównaj wdech i wydech.
- bądź aniołem stróżem dla ucznia – nie pozwól, aby stało się coś mu (ani tobie).
- bądź uważny, w jakim miejscu umieszczasz dłonie i unikaj tych nieodpowiednich.
W podejściu nauczanym przez Douga Swensona niezwykle ożywczy jest fakt, że nie chodzi aż tak bardzo o korygowanie, jak o wspieranie. Właściwie samo określenie „korekta” jest w pewien sposób nie trafione, bo jego metoda bardziej skłania się ku asystowaniu. Oczywiście powodzenie zależy bardziej od nauczyciela niż od ucznia. I nie poruszam tutaj spraw związanych z potencjalnie niebezpiecznymi dotykiem, oczywistym wymogiem pytania o zgodę na korygowanie w ten bezpośredni sposób, ani kwestii odpowiedzialności, jedynie kwestię intencji.
Tak więc, do czterech złotych zasad Douga dotyczących korekt/asyst w jodze, pozwolę sobie pokornie dodać coś od siebie:
- To asana, oddech i intencja ucznia, nie twoja.
- Bądź po to, aby wspierać, nie „naprawiać”.
Jeżeli koryguję ucznia mocno skręcając lub wyciągając go do „pełniejszej wersji” pozycji, mogę nie tylko go potencjalnie uszkodzić, ale pozwalam w ten sposób mojemu ego i mojej energii zakłócać (bardziej niż wspierać) jego doświadczenie. Jeśli jednak stosuję łagodne asysty bezpośrednie, które wspierają uczniów w pogłębianiu pozycji umożliwiając im większe otwarcie, wówczas wspieram ich intencję i praktykę.
Asysty są skupione bardziej na centrum ciała, mniej na umiejscowieniu dłoni, stóp czy ułożeniu bioder. Tym bardziej, że odkryłem już, iż po łagodnej asyście ciała większość uczniów samodzielnie poprawi ułożenie dłoni czy stóp, bo taka właśnie korekta nakieruje energię wewnętrzną na ruch w odpowiednim kierunku (a nie poruszy fizycznie w odpowiednim kierunku).
Pamiętajmy jednak, że nawet delikatne i wspierające asysty mogą być uciążliwe, jeśli nauczyciel, zamiast zsynchronizować się z rytmem wdechu i wydechu ucznia, podchodzi i mówi „wdech” w momencie, gdy uczeń zaczyna wydech. Patrz zasada Douga nr 2!
Trudno oczywiście w pełni przedstawić podejście do korekt/asyst bez demonstrowania ich na lekcji (czy w trakcie warsztatu), jednak mam nadzieję, że te przemyślenia pozwolą otworzyć się na szerszą dyskusję na ich temat. Dlaczego więcej nauczycieli nie koryguje? Dlaczego więcej nauczycieli nie jest do nich przeszkolonych? I, co pewnie najważniejsze, jakie popłyną z nich korzyści dla uczniów i ich praktyki?
Z wyrazami głębokiej wdzięczności dla mojego nauczyciela Douga Swensona.
Link do oryginału: http://www.brahmalokaorbust.com/yoga-adjustments-or-yoga-assists-christos-kourtinatos/
Tłumaczenie: Monika Kowalska
Wspaniały artykuł. Moje pierwsze nauczycielki jogi ze Szkoły Diany Sochackiej w Gdańsku (Diana oraz Irena), na zawsze pozostaną niedoścignionymi wzorami, między innymi ze względu na holistyczne podejście do ucznia. Dokonywały korekt dokładnie w taki sposób jak opisuje Pan Chris 🙂
Dzięki nim, wciąż, poza granicami kraju, kontynuuję jogę, wciąż mam ochotę się doskonalić, ale nie potrafię przestać porównywać nowych nauczycieli, do moich pierwszych…. nie wiem jak to zwalczyć.
Może znacie dobrych nauczycieli jogi w Sztokholmie, godnych polecenia, którzy prezentują podobna postawę do Chrisa?