Wybierz stronę

Wiele znaczeń jogi. Piotr Marcinów

Wiele znaczeń jogi. Piotr Marcinów

Czyli o tym, czym się różni tradycyjna joga od współczesnych nurtów jogi

Piotr MarcinówPodczas rozmowy na dachu restauracji w Tiruvannamalai jeden z moich francuskich przyjaciół powiedział:

kiedy rozmawiasz z hindusami na temat jogi, wtedy mówią o Bhagawadgicie, a kiedy mówisz z ludźmi z zachodu na ten sam temat, to mówią o ćwiczeniach fizycznych.

Choć powyższa wypowiedź nie jest do końca prawdziwa, gdyż hindusi coraz częściej zaczynają mówić o jodze tak jak ludzie zachodu, nasuwa się pytanie: skąd biorą się te różnice w postrzeganiu jogi?

Zarówno Jogasutry, Bhagawadgita, a nawet Hathajogapradipika na ogół niewiele mają wspólnego z współcześnie promowaną jogą. Nie pomogą tutaj zapewnienia części popularnych współczesnych guru o ciągłości i starożytności ich tradycji, gdyż ta ciągłość i autentyczność jest wyrażana jedynie werbalnie w wywiadach i na kartach książek, natomiast w praktyce popularne style jogi ograniczają się do ćwiczeń fizycznych, które zwą się asanami. Nawet indyjski ceremoniał czy wyrecytowanie kilku mantr w trakcie praktyki nie zmienia tej sytuacji. Różnicę pomiędzy tradycyjną jogą a jej współczesnymi formami nie zawsze łatwo dostrzec, gdyż na jej wyeksponowaniu nie zależy entuzjastom współczesnych form jogi, którzy wręcz często doszukują się źródeł swoich praktyk tam, gdzie ich nie ma, czyli w przeszłości liczonej w tysiącach lat lub w szanowanych tekstach.

Posłużę się tutaj cytatem znanego nauczyciela jogi:

Joga jako system rekreacji ruchowej znana jest od około 3500 lat, co potwierdzają wykopaliska archeologiczne.

Proszę mi wierzyć, że starożytni hindusi nie uprawiali żadnej rekreacji ruchowej, gdyż nawet takie pojęcie w ich języku nie istniało; rekreacja jest dwudziestowieczną koncepcją sportu wykładaną na AWF-ach a nie w Wedach czy Jogasutrach! Jeżeli już uprawiali jogę, to w celach mistyczno-kontemplacyjnych, a nie żeby stracić brzuszek lub wyrzeźbić pośladki. Mamy tutaj do czynienia z próbą nadania współczesnym praktykom starożytnego rodowodu, a przez to – odpowiednio wysokiej rangi.

Innym przykładem jest przypisywanie praktykom współczesnej jogi tych samych efektów, co jodze tradycyjnej. Często w tekstach klasycznych i niektórych książkach dotyczących jogi wspomina się o subtelnych formach energii obecnych w ciele, przejawiających się w formie prany czy energetycznych fenomenów zwanych czakrami, wspomina się o zasadach etycznych (jamy i nijamy), mówi o mantrach (słowa/dźwięki mocy), medytacji, ale kiedy przychodzi czas praktyki, tematy te traktuje się po macoszemu albo w ogóle ignoruje. W tym przypadku zapewnia się, że my współcześni praktykujemy to samo, co starożytni, ale praktyka najczęściej jest daleka od tego ideału.

Nie będę się tutaj rozpisywał nad różnicami pomiędzy asztanga jogą Patańdżalego a asztanga jogą BKS Iyengara czy Pattabiego Joisa. Nie będę też pisał o różnicy pomiędzy tradycyjną hatha jogą zaprezentowaną w Hathajogapradipice czy Gerandasamhicie a hathajogą uprawianą w fitness klubach. Nie będę o tym pisał, gdyż istnieją artykuły na ten temat oraz z łatwością można skonfrontować to, czego uczą tradycyjni nauczyciele i klasyczne teksty, z praktyką jogi wg współczesnych szkół, która koncentruje się prawie wyłącznie na asanach. W tym artykule chciałbym odpowiedzieć na pytanie, co to znaczy, że zarówno ćwiczenia wykonywane w fitnessie i praktyka medytacyjna wykonywana przez ascetę nad brzegiem Gangesu jest nazywana jogą.

W swojej książce „Yoga Body” Mark Singleton, wskazując na zasadnicze różnice pomiędzy tradycyjną a współczesną jogą, proponuje, aby te dwa zjawiska traktować jako niezależne fenomeny. Słowo joga w kontekście nauk Patańdźalego i joga w kontekście praktyk wg metody Iyengara® to nie synonimy, odnoszące się do wspólnego zakresu pojęciowego, sugerujące podobieństwo teorii, praktyk i celów, ale raczej homonimy, słowa podobnie brzmiące, ale mające inną treść i znaczenie.

Wg Singletona nie oznacza to, że obydwie formy jogi nie mają ze sobą nic wspólnego. Istnieje pewna zależność pomiędzy nimi; jest nią „dialektyczna homologia”, gdzie struktura i podobieństwa do pewnego stopnia są zachowane, ale kształt teorii i praktyki, a w szczególności całościowa orientacja systemu, jest nakierowana w zdecydowanie innym kierunku. Istnieje znacznie lepsze historycznie ugruntowane wyjaśnienie kształtu współczesnej praktyki jogi niż doszukiwanie się bezpośrednich źródeł w tradycji, z którą dzieli się jedynie nazwę.

Korzyści z takiego przedstawienia sprawy są co najmniej dwie. Po pierwsze unika się negatywnych porównań z tradycyjną jogą. W tej sytuacji współczesne formy jogi mogą zostać przedstawione w swoim własnym kontekście i w swoim własnym świetle. Pozwoliłoby to docenić ich rolę i wartości.

Po drugie, nie ma powodów do konfliktów pomiędzy zwolennikami tradycyjnej jogi a praktykującymi współczesne formy jogi. Sprawa jest jasna, obydwie formy aktywności nazywają się tak samo i na tym kończy się ich powinowactwo i nie zmienia tego fakt, że obydwie formy mają pewne korzenie w egzotycznej kulturze indyjskiej.

Na sam koniec krótka refleksja wymagająca sprawdzenia. Wydaje mi się, że Krishnamacharya, ojciec współczesnych form jogi, którego uczniami byli m.in. BKS Iyengar i Pattabi Jois, mógł być świadomy wymienionych problemów, sam swój system nazwał vinyasa krama. W nazwie nie ma wspomnianej jogi. Wieloletni uczeń Krishnamaczayi Ramaswami w wywiadzie określa vinyasa kramę mianem ‘praktyki asan’. Dlaczego?

O autorze

Piotr Marcinów

Filozof, współzałożyciel portalu Joga-abc.pl, nauczyciel jogi. Od ponad 20 lat zgłębia filozofie wschodu, praktykuje jogę i medytacje. Blog Piotrka piotrmarcinow.pl

8 komentarzy

  1. Nina

    podoba mi się 🙂

    Odpowiedz
    • Piotr Marcinów

      Dziękuję Nina,
      ten tekst chodził mi po głowie od kilku miesięcy. Wydaje mi się, że takie podejście pozwala, każdej ze stron nie tylko wyjść z twarzą, ale docenić dorobek każdej z jóg.
      Pozdrawiam

      Odpowiedz
  2. Leszek

    Piotrze, zrealizowałeś zamysł i ustanowiłeś porządek. Podniosłeś lampę wysoko nad głowę i już nie ma cienia.

    Odpowiedz
  3. Marleen

    Just read this article trough google translate. Excellent writing Piotr!

    “We are dealing here with an attempt to give the contemporary practice an ancient lineage”

    Exactly, and this is what confuses people a lot. I wish teachers where more clear about what they teach, instead of making a part (asana) synonymous to the whole (yoga). It is simply not true that asana practice will bestow all the benefits of yoga on the practitioner, but this is claimed a lot. People who are looking for more then physical health and exercise are send into the woods with this type of false advertising.

    Lots of love from Holland! Let me know if you two happen to be in the neighborhood 🙂

    Odpowiedz
    • Piotr Marcinów

      Hi Marleen,
      thank you!
      I think that it confuses not only students but also teachers too. The „Yoga Body” by Mark Singleton is eyeopening book. Everything is clear after reading it . The main point in this book is that contemporary postural yoga developed independently from traditional forms of yoga at the beginning of the twentieth century.
      Lots of love form Poland. Are you going to India this year?

      Odpowiedz
  4. Marleen

    Somebody was kind enough to lend me a hard copy of Singelton’s book, so I just began reading it. It’s interesting for sure, and I think he hit the nail on the head.

    Have you read this book? http://books.google.nl/books/about/The_Yoga_Tradition_of_the_Mysore_Palace.html?id=1BU2WI8wMpcC&redir_esc=y This guy basically states that the Krishnamacharya yoga is heavily influenced by british gymnastics, and therefore has little to do with hatha yoga as it was traditionally practiced (I seem to remember we already talked abou this one in the ashram).

    As for India; will send you an email later to day. Give P my greetings!

    Odpowiedz
    • Piotr Marcinów

      I have hard copy of this book, and I know the other book too.

      Odpowiedz
  5. Ryszard Kasprzak

    Niektóre współczesne propozycje z jogą w tytule kojarzą mi się: sklep + towar = biznes, czyli SKLEP Z JOGĄ a nie szkoła, studio, akademia jogi.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.