Spojrzenie na połóg z perspektywy praktyki jogi (nie tylko dla kobiet). Urszula Szczepaniak
Z pewnością większość osób zainteresowanych tematem wie, że połóg jest okresem sześciu tygodni po porodzie, w trakcie których organizm matki regeneruje się po wysiłku związanym z porodem oraz ciążą. W tym czasie dochodzi też do cofania się zmian, które wystąpiły w organizmie kobiety podczas poprzednich dziewięciu miesięcy – m.in. następuje obkurczenie macicy i ponowne podjęcie czynności jajników.
To nie oznacza, że po tym okresie kobieta jest taka sama jak przed ciążą. Wręcz przeciwnie. Połóg to w dużej mierze zmiana. Najbardziej oczywista dotyczy trybu życia. Jeszcze w ciąży zarówno przyszłe matki, jak i ojcowie mogą prowadzić regularny tryb życia. Jeśli ćwiczymy codziennie, to sprawiamy że joga niejako wpisuje się w nasze życie. Obejmuje praktykę asan, pranajamy, medytacji, ale również nasz sposób bycia lub odżywiania się. Pojawienie się dziecka weryfikuje, jak głęboko joga była obecna w naszym życiu i czy ta obecność nie była (o dziwo) „kleśą”, czyli przeszkodą; nie wolnością, ale przywiązaniem. W jaki sposób się to odbywa?
Mówi się czasem, że dziecko burzy spokój rodziców. Zdarza się, że kilka godzin nieprzerwanego snu na długie miesiące staje się niespełnionym marzeniem, posiłki zjada się w pośpiechu, z płaczącym dzieckiem na rękach; każda najprostsza czynność staje się wyzwaniem. Co więc mówić o kilkunastu minutach cichego skupienia. Spójrzmy na to jednak z drugiej strony. Praktyka jogi to coś o wiele więcej. To sposób w jaki radzimy sobie z codziennymi trudnościami, to nasza postawa życiowa czy świadomość tego, jak ważne jest to, na czym się skupiamy. Joga pozwala nam spojrzeć z dystansu na własne emocje, jak również na kreowane w mediach wygórowane oczekiwania wobec rodziców (i ich portfeli). Oczywiście długotrwałe fizyczne zmęczenie może odebrać dużo pogody ducha, ale prędzej czy później możemy sobie z tym poradzić.
Silny bodziec jakim jest pojawienie się dziecka wyzwala w nas wiele ukrytych wcześniej emocji i zachowań. Warto jest przyjrzeć się im bliżej. Czy czujemy, że dziecko coś nam „zabrało”? Do czego byliśmy tak przywiązani, że teraz jest nam tego żal? Co uważaliśmy za niezbędne, a bez czego jak możemy się doskonale obejść? Okazuje się, że musimy wypalić własne „naleciałości”, kleśe (uciążliwości) i wyrzucić je ze swojego życia, bo tylko wtedy zrobimy w nim miejsce – miejsce na nowego człowieka.
Każdy inaczej przeżywa ten okres, ale chciałabym podzielić połóg względem trzech gun na sattwiczny, radżasowy lub tamasowy.
W okresie sattwicznym, czujemy jak dziecko doskonale wpasowuje się w nasze życie. Czujemy, że bez większych problemów radzimy sobie ze wszystkimi problemami i wyzwaniami. Być może odczuwamy, że kieruje nami wewnętrzna intuicja. W tym okresie łatwo się sobie przyjrzeć i zobaczyć, co się zmienia – kim stajemy się my w roli rodzica. Jest to dobry okres na to, aby w łagodny sposób dojrzewać do nowej roli.
Połóg radżasowy jest związany z przypływem dużej ilości energii. Czasem może nas to zaskoczyć i nie wiemy co robić z tą dodatkową siłą. Jest to dobry czas, na przeprowadzenie koniecznych, nawet większych zmian w naszym życiu. Pewnym niebezpieczeństwem może być zatracenie się roli rodzica, stracenie dystansu i obiektywności.
Na koniec jest jeszcze połóg tamasowy, związany z odpływem sił. Możemy poczuć, że opieka nad dzieckiem przerasta nasze możliwości. Tutaj również łatwo o utratę obiektywizmu, może pojawić się również „baby-blues”, depresja poporodowa. Jak wszystkie guny, tak i ta ma swoje zalety. Jest nią duża siła stabilizująca.
Czas tuż po porodzie jest bardzo ważnym okresem dla dziecka i osobiście uważam, że niezależnie od tego jaki jest połóg, nasza praktyka powinna przede wszystkim pomagać nam zapewnienie dziecku emocjonalnego ciepła i poczucia bezpieczeństwa. A ponieważ między matką a dzieckiem panuje symbioza, również emocjonalna, to tak ważna jest umysłowa i duchowa praktyka. Zdarza się, że nie czujemy miłości od pierwszego wejrzenia do swojego potomka. Wtedy bardzo pomocna nam będzie wewnętrzna dyscyplina.
Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na dwa zagadnienia związane w połogiem. Pierwszy, to niebezpieczeństwo „utknięcia” w roli rodzica. Każdy z nas ma w głowie podświadomy wzorzec. Objawia się on dopiero, kiedy zostajemy postawieni w nowej roli. Wtedy mogą się nam ukazać uśpione wcześniej tendencje. Avidya, brak świadomości tkwiących w nas uwarunkowań, może sprawić, że potraktujemy rodzicielstwo jako terapię naszych własnych problemów, a nie przygodę z zupełnie nowym człowiekiem. Dla mnie samej odpowiedzią na to zagrożenie jest ciągła uważność i świadomość tego, że jest to jedynie rola, jaką mam do odegrania. Nie oznacza to, że moja miłość do dziecka nie jest szczera, ale sprawia że odnajduję dystans do wielu problemów. Poprzez praktykę wyciszenia i koncentracji, ale przede wszystkim przez praktykę jam i nijam możemy, jak sądzę, kochać nieegoistycznie i w czysty, naturalny sposób. Jest to trudne, bo najtrudniejszą przeszkodą do pokonania jest lęk przed śmiercią, a on poprzez nasze instynkty przenosi się na lęk o dziecko, które jest przecież przedłużeniem nas samych.
Drugi aspekt rodzicielstwa to umiejętność dawania, bez oczekiwania czegoś w zamian. Relacja z dzieckiem jest bardzo wyjątkowa; jest skrajnie niesymetryczna. Małe dziecko wymaga, nie dając nic w zamian. Nie dla każdego jest łatwo tak po prostu poświęcić czas i dotychczasowy porządek. Tu warto zauważyć jak motywujemy się do dawania. Czy na pewno nie liczymy na późniejszą wdzięczność, że kiedyś ta „inwestycja” nam się zwróci (nie będziemy sami na starość itp.)?
Mogłoby się wydawać, że założenie rodziny jest dodatkowym uwikłaniem się w karmiczne zależności. Jest przecież zobowiązaniem na całe życie. Co więcej, decyzja o posiadaniu dziecka jest u swojej podstawy bardzo egoistyczna (chodzi przecież o przekazanie genów). Tutaj ważna okazuje się iśwarapranidhana, ofiarowanie tego co robimy sile wyższej. Tylko w takim kontekście nie obciążymy swojego dziecka nadmiarem oczekiwań i pokładanych nadziei. W ten sposób uwalniamy nie tylko siebie, ale również własne dziecko.
Połóg jest zatem wyjątkowym momentem, który może odkryć dla nas prawdę o nas samych. Jest powrotem do własnych korzeni, bo pozwala przyjrzeć się sobie i swoim doświadczeniom z innej perspektywy. Przez pierwsze sześć tygodni po porodzie zaleca się kobietom odpoczynek. To sprawia, że po tym czasie powraca się do praktyki będąc trochę innym człowiekiem.
Na zakończenie chciałabym zaznaczyć, że ten artykuł jest swego rodzaju szkicem – próbą spojrzenia na okres połogu przez pryzmat jogi. W żadnym wypadku nie jest ścisłym opracowaniem, chociaż starałam się go pisać jak najbardziej rzetelnie. Bazowałam na doświadczeniach własnych i kilkunastu innych rodziców, których poprosiłam o opisanie swoich przeżyć. Jest to więc subiektywne spojrzenie na tej wyjątkowy okres, czasem z pewnym przymrużeniem oka i przez pryzmat własnej, niedoskonałej praktyki.
– –
Urszula Szczepaniak jest nauczycielką jogi, prowadzi zajęcia vinyasa jogi w Zielonej Górze.
Strona www Uli: http://urszulaszczepaniak.pl/
Najnowsze komentarze