Refleksje z warsztatu “Wprowadzenie do technik pratyahary” z Maciejem Wielobobem w Jaworznie
Moja fascynacja jogą zaczęła się bardzo dawno temu. Jednak jak w życiu się zdarza na fascynacji i wyobrażeniach o niej się zakończyło się. Kilkanaście miesięcy temu postanowiłam jednak, że moje dawne marzenie zrealizuję. W głównej mierze związane było to z poszukiwaniem efektywnego sposobu radzenia sobie ze stresem dnia codziennego. Charakter mojej pracy zawodowej związany jest z dużym obciążeniem emocjonalnym. Przeciążenie to spowodowało, że trudniej mi było radzić sobie z tymi emocjami, wpływało na moje codzienne funkcjonowanie. Coraz częściej łapałam się na trudnościach ze zrelaksowaniem się, efektywnym odpoczynkiem, wyciszeniem ciała i przede wszystkim umysłu. Nieustanie przewijały mi się w nim „filmy”, które coraz trudniej było wyłączyć. W ten sposób zaczyna powstawać błędne koło, w którym frustracja związana z trudnością rozładowania napięcia budzi jeszcze większe napięcie. Jest to problem coraz większej rzeszy osób we współczesnym świecie. Pęd życia, nadmiar obowiązków, presja na bycie szczęśliwym, coraz mniejsza tolerancja na stres i frustracje powodują, iż zaczynamy poszukiwać szybkich sposobów na poprawę nastroju i samopoczucia. Pozorna efektywność tych sposobów powoduje, że szybko pogrążamy się w świecie iluzji i mamy coraz większe trudności w byciu tu i teraz.
W minioną sobotę miałam możliwość w uczestniczeniu w warsztatach Macieja Wieloboba obejmujących praktykę asan, pratyahary, pranajamy i medytacji. Udając się na warsztat miałam mieszane uczucia – od ciekawości czego doświadczę i się nauczę, po obawę jak sobie poradzę, bo moja praktyka jest przecież taka krótka. Praca rozpoczęła się od sekwencji asan w połączeniu z oddechem. Miało to przygotować nas do dalszej pracy. Następnie przeszliśmy do kolejnych ćwiczeń związanych z oddechem, tak istotnym dla naszego codziennego funkcjonowania. Nie jest rzeczą łatwą utrzymanie tej harmonii między ruchem a oddechem bo wymaga ona odpuszczenia sobie kontrolowania tego, co dzieje się ze mną i w koło mnie. Dla mnie osobiście nadal jest to najtrudniejszy element praktyki. Kolejnym etap stanowiły podstaw technik, znanych w jodze jako pratyahara, czyli praktyka wycofywania zmysłów. Podstawą tej techniki jest praca z pojawiającymi się wrażeniami. Zaproponowane przez Macieja ćwiczenia przysporzyły mi kłopotu, ale były niezwykle rozwijające. Uświadomiłam sobie jaka walkę muszę prowadzić ze sobą, aby nie nazywać, nie analizować. Trudno jest pozwolić, aby wrażenia przepływały przez umysł i nie poddawać ich intelektualnej obróbce. Przyjąć umysł uważny a nie analizujący i oceniający. Odpuszczenie kontroli, oceny budzi napięcie czego dowodem był późniejszy ból pleców i przedramion. Nie wynikał on jedynie z trwania przez dłuższy czas w jednej pozycji, ale z walki między kontrola i oceną a chęcią ich odpuszczenia. Warsztat stał się dla mnie źródłem istotnych informacji dotyczących mojego rozwoju osobistego. Dziś wiem, że praca nad sobą i swoimi ograniczeniami daje prawdziwą satysfakcję. Chodzi o pracę związaną nie tylko z wykonywaniem asan przypominających czasem cyrkowe akrobacje, ale również z uwolnieniem się od nieustannej aktywności umysłu. Warsztat u Macieja pozwolił mi przekonać się, że stan zrelaksowanego i odprężonego umysłu jest możliwy do osiągnięcia poprzez świadomą praktykę. Nie potrzebne są do tego sztuczne i iluzoryczne sposoby. Atmosfera panująca na zajęciach, pełna spokoju i akceptacji, jak i osoba prowadzącego, który zachęca do próbowania się ze swoimi „demonami” powodują, że czas płynie tam za szybko. Warsztat skłonił mnie do jeszcze jednej refleksji, że warto podążać za swoimi marzeniami, a na drodze do ich realizacji stajemy my sami.
Najnowsze komentarze