Praktyka asan dla osób z zaburzeniami nerwicowymi. Marcin Mlak
W tzw. kolorowej prasie możemy znaleźć wiele informacji dotyczących zbawiennego działania jogi, czy raczej praktyki asan (mam tutaj na myśli ich wpływ na ludzką psychikę, jak to zresztą wynika z tytułu mojego artykułu). „Joga leczy depresję”, „Joga to panaceum na nerwicę” – takie i podobne nagłówki znajdziemy przeglądając sieć oraz tradycyjnie wydawane poradniki dotyczące zdrowego stylu życia. Chciałbym skupić się właśnie na tym cywilizacyjnym zaburzeniu, jakim jest tzw. nerwica, a właściwie zaburzenia lękowe, nazywane początkowo przez Sigmunta Freuda neurozami.
Dlaczego użyłem sformułowania „ zaburzenia cywilizacyjne”? Bierze się ono stąd, że cierpi na nie przeszło 20% populacji. Oczywiście dolegliwość może mieć większe lub mniejsze nasilenie. Różnego rodzaju fobie, zespół lęku panicznego, uogólnionego oraz zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne to najczęściej spotykane dolegliwości. Już niedługo rozpoczynam pracę z osobami, które cierpią na różne odmiany nerwicy, dlatego zamierzam skupić się na tym, jak powinna wyglądać dopasowana dla nich praktyka asan. Podstawą do podjęcia się tej pracy jest fakt, iż osobiście przez to przeszedłem. Mogę to nazwać pewnym atutem – sam dla siebie bowiem stanowiłem laboratorium. Dzięki ciężkiej pracy oraz pomocy psycholożki klinicznej udało nam się szybko zwalczyć problem. Ta wyjątkowa osoba jest jedną z prekursorek w naszym kraju, jeżeli chodzi o terapię z elementami hatha-jogi. Ponad trzydziestoletnie doświadczenie kliniczne, połączone ze współpracą z psychiatrami oraz nauczycielami jogi, zaowocowało stworzeniem autorskiego sytemu pracy z osobami zaburzonymi. Propozycję współpracy przyjąłem więc bez wahania.
Zacznę od rozwiania pewnego mitu: joga (skupiam się na praktyce asan) nie leczy nerwicy. Natomiast praktyka asan może służyć jako znakomity sposób samopomocy i profilaktyki. Dzieje się tak dlatego, że powodem tych swoistych zaburzeń są wewnętrzny konflikt, stres, uszkodzenie układu nerwowego lub dysproporcja substancji chemicznych w mózgu (co może wynikać z przewlekłego stresu), które odpowiadają za przeżywanie emocji. Odnoszę się oczywiście do cięższych przypadków, czyli do ludzi, którzy przez nerwicę nie są wstanie zapanować nad swoim życiem, czego następstwem jest hospitalizacja.
Jeżeli do nauczyciela zgłasza się osoba z zaawansowaną nerwicą, to za niezbędne uważam przedłożenie zaświadczenia wystawionego przez lekarza prowadzącego lub psychologa (najlepiej klinicznego) o aktualnym stanie zdrowia potencjalnego ucznia. Musimy bowiem pamiętać, że podstawową formą terapii w nerwicach jest psychoterapia; z farmakoterapią mamy do czynienia wtedy, gdy pacjent nie jest wstanie podjąć psychoterapii z powodu wewnętrznego spustoszenia (tym bardziej nie podejmie praktyki, w której wymagana jest uważność). Z upływem czasu leki są odstawiane, a pacjent koncentruje się na psychoterapii. I właśnie wtedy pojawia się przestrzeń dla praktyki asan (w przypadku przyjmowania małych dawek leków praktyka asan także jest możliwa). Rozpoczęcie praktyki musi być poparte wywiadem, który nauczyciel powinien przeprowadzić. Praktyka musi mieć charakter indywidualny, co oznacza zajęcia „jeden na jednego” lub prowadzona w kameralnych grupach terapeutycznych (w zależności od typu nerwicy).
Jakie asany czy sekwencje należy dobrać podczas pracy z osobami zaburzonymi? Tutaj zaczynają się schody, gdyż nie ma szablonu, który sprawdzałby się we wszystkich przypadkach. Istnieją pozycje, które zadziałają jak balsam, ale też takie, które spotęgują objawy lub będą je w znacznym stopniu utrwalać. Dlatego bardzo ważne jest, żeby polegać na dokładnej diagnozie, którą postawił specjalista. Istotnym elementem jest też to, żeby mieć dobry kontakt z „kuracjuszem” – dzięki temu będziemy otrzymywali informacje zwrotne, które pozwolą nam na korektę i kontrolę praktyki. To działa w obie strony wspomnianą informację zwrotną musi otrzymywać też nasz pacjent. Dzięki takiej relacji będziemy mogli zaspokoić wzburzony umysł osób cierpiących na zaburzenia lękowe, które często dosłownie żądają zapewnień. Teraz kilka zdań na temat mojej praktyki, szczególnie tej początkowej, której towarzyszyły objawy.
Lęk uogólniony, bezsenność, objawy somatyczne
Pozycje stojące – to jedne z tych pozycji, których nie polecam. W moim przypadku budowały fałszywą stabilność. Po jakimś czasie praktyki dochodziło faktycznie do remisji, po czym zaostrzenia się objawów somatycznych i nasilenia lęku. Zacząłem praktykować „książkowo” czyli od wspomnianych pozycji stojących. Szukałem dalej, zabrałem się za poniższe…
Wygięcia – w przypadku tych pozycji dochodziło do utrwalania powyższych. Chciałem bazować na stabilności(poz.stojące) i pewności siebie oraz odwadze, którą miały budować właśnie wygięcia. Nic z tego, w moim przypadku „mieszanka wybuchowa”. Nastąpiło spotęgowanie z utrwaleniem. Co mi pomogło?…po wielu próbach, a właściwe po metodzie prób i błędów? Piękno leży w prostocie…
Skłony – miód na moje skołatane serce. Skłony praktykowałem pod różną postacią, szczególnie w siadach. Postawiłem na trwanie w nich od 5- do 8 min. Coś co było dla mnie banalne, stało się moim panaceum na objawy psychosomatyczne.
Pozycje odwrócone – klasyka, są dobre na wszystko. Na początku korzystałem z lin, później je odstawiłem. Praktykę z pomocami w przypadku gdy jesteśmy wstanie wykonać sami pozycję uważam za swojego rodzaju „uzależnienie”- co w moim mniemaniu nie jest korzystne. Oczywiście pasek i dobry koc są zawsze mile widziane.
Relaks – to był utrwalacz wszystkich pozytywnych zmian. Robiłem około trzydziestu minut savasany. Może wydawać się długo, owszem. Jednak dawało wyśmienite efekty.
Oddech brzuszny – jedna z najbardziej ignorowanych technik, przez wzgląd na prostotę wykonania. Zapewniam, że warto stosować tą technikę. Nie szukajcie na siłę pracy z trudniejszymi technikami, nie ma drogi na skróty!
Uzupełnienie mojej praktyki: zrezygnowałem na początku z wymienionych wcześniej pozycji stojących. Zastąpiłem je skrętami i wieloma innymi pozycjami. Po około ośmiu miesiącach, kiedy zauważyłem namacalne efekty zdecydowałem się na krótkie sekwencje pozycji stojących, stosowałem je rano(tylko i wyłącznie). Wieczorem praktykowałem typowe „wygaszacze” rozlatanego umysłu po całym dniu aktywności. To chyba na tyle, jeżeli chodzi o moją praktykę. Nie podaję konkretnych sekwencji, ponieważ każda jednostka jest inna i inaczej reaguje na serwowane zestawy. Więc uważam to za bezcelowe, podałem grupy pozycji, które mi pomogły. Wymieniłem też konkretne objawy, który ustąpiły w wyniku praktyki. Ale to tylko namiastka objawów, które aplikują zaburzenia lękowe. Z drugiej strony lęk uogólniony, bezsenność, objawy somatyczne występują najczęściej.
Oczywiście należy uwzględnić kondycję fizyczną osoby oraz wykluczyć dysfunkcje narządu ruchu , a także współtowarzyszenie chorób somatycznych czy innych jednostek chorobowych. Następnym mitem jest uzyskiwanie poprawy zdrowia po zaledwie kilku zajęciach, to raczej krótko działający „efekt placebo”. Poprawę możemy zaobserwować po kilkunastu tygodniach praktyki, a bardzo namacalne efekty po kliku miesiącach. Praca powinna być mocno indywidualna, tak jak nauczał sam Śri Tirumalai Krishnamacharya, czyli „ nauczyciel współczesnych nauczycieli jogi”. Tutaj odwołuje się też do nauczania mojego nauczyciela Macieja Wielobóba, który jako jeden z nielicznych (w naszym kraju) podchodzi do nauczania bardzo indywidualnie, co ma pozytywny wpływ na rozwój jednostki.
Teraz o pewnym fakcie. Praktyka asan ma zbawienne działanie przy lżejszych typach nerwic. Mam na myśli odmiany, którym nie towarzyszy paniczny lęk, kompulsje, obsesje, ruminacje. Jednym zdaniem objawy, które nie zaburzają funkcjonowania człowieka w społeczeństwie. Osoby z zaburzeniami nerwicowymi, które mogą bez problemu podjąć terapię asanami, to osoby, które nie doznają objawów wymagających interwencji farmakologicznej(dużymi dawkami) czy hospitalizacji. Czujące po prostu lekki dyskomfort psychiczny. Wtedy uczciwa praktyka daje wyśmienite efekty w postaci rozładowania napięć w ciele i poprawienia kondycji psychicznej. Przy takiej formie pracy zalecany jest oczywiście kontakt z psychoterapeutą, który pomoże zrozumieć mechanizm działania nerwicy. Dzięki czemu osoba cierpiąca na tą przypadłość będzie wstanie radzić sobie z ewentualnymi nawrotami zaburzenia. Praktyka jogi jest także znakomitą formą profilaktyki, zapobiegającej wspomnianym nawrotom. Najlepszą częstotliwością praktyki w profilaktyce jest praca minimum trzy razy w tygodniu po trzydzieści minut, plus solidny piętnastominutowy relaks. Ważna jest też higiena snu (chodzenie spać i wstawanie o stałych porach), odżywianie (unikanie kofeiny, słodkich napojów, cukru). Warto też korzystać z wysoce przyswajalnego magnezu z witaminą B6. Już niedługo oddam się troszkę nauce, przejdę badanie Funkcjonalnym Rezonansem Magnetycznym, który pokaże aktywność mojego mózgu podczas konkretnych czynności. Badanie zostanie powtórzone po roku lub dwóch latach. Wtedy będziemy mogli zaobserwować konkretne zmiany w wyniku praktyki asan, prana jam i prostych technik medytacyjnych. Byłem jednym z wielu, na zajęcia trafiłem z przyczyn zdrowotnych. Teraz to już jest odkrywanie siebie, nie tylko mocnych stron, staram się też akceptować moje słabości. Praktyka jogi to jest mój kierunek, jednak stawiam też na medycynę i badania naukowe, które jak dotąd potwierdzają pozytywny wpływ praktyk jogicznych na organizm człowieka. Wielu naukowców nie potrafi wytłumaczyć dobroczynności poszczególnych technik, a może tak ma być i nigdy tego nie wytłumaczą do końca ?
Uwaga!! Długotrwała praktyka asan nasila działanie niektórych antydepresantów i środków uspokajających. W tym celu osoba przyjmująca leki powinna pozostawać w kontakcie z lekarzem prowadzącym, co pozwoli na skorygowanie dawki lub zmniejszenie częstotliwości praktyki asan.
Reasumując. Artykuł napisałem na podstawie praktyki własnej oraz konsultacji z zespołem terapeutycznym, który ma przeszło trzydzieści lat doświadczenia w pracy z osobami „zaburzonymi”. Dzięki nim zrozumiałem mechanizm tych zaburzeń i zaproponowano mi pracę z osobami cierpiącymi na tą cywilizacyjną przypadłość. Artykuł nie dotyczy praktyki pranajam i medytacji. Publikacja nie ma nic wspólnego z jednostkami chorobowymi typu schizofrenia czy z różnego rodzaju psychoz , manii- jest to zupełnie inna klasyfikacja. Osoby cierpiące na zaburzenia lękowe zdają sobie sprawę ze swojego stanu i nie są groźne dla otoczenia. Chyba, że zaburzenie współistnieje z wyżej wymienioną chorobą. Na nerwicą cierpią ludzie z różnych warstw społecznych. Często osoby z zaburzeniami skarżą się na brak skuteczności psychoterapii. Wymaga to jednak cierpliwości, ewentualnie zmiany psychoterapeuty. Wtedy wskazana jest konsultacja z lekarzem psychiatrą, który znacznie może pomóc w oczekiwaniu na efekt psychoterapii, przepisując odpowiedni lek. Warto zadbać aby był to doświadczony specjalista, który nie jest podatny na wpływ firm farmaceutycznych, które produkują leki skuteczne lecz uzależniające(błędne koło). Polska jest niestety krajem, w którym psychoterapia nie jest ogólnodostępna. Dlatego stosuje się zazwyczaj leki, które mają wysoki stopień uzależnienia i nie rozwiązują problemu. Tłumią jedynie objawy. Jeżeli leki nie zaburzają w znacznym stopniu sprawności psychoruchowej to warto podjąć praktykę pod okiem doświadczonego nauczyciela jogi, która na pewno złagodzi objawy.
Publikacja wzbudziła moje zainteresowanie, ponieważ sześć lat temu moje stany lękowe nie pozwalały mi opuścić domu , napady paniki podnosiły ciśnienie do 170/90, drętwiała żuchwa i nie mogłam oddychać , lęk związany był z utratą zdrowia i rychłą śmiercią. Psychiatra zastosował leczenie farmakologiczne. Po odstawieniu leków ( bałam się uzależnienia) szukałam nnych metod wyciszania . Trafiłam do szkoły jogi klasycznej. Systematyczne wykonywanie asan przez pierwsze parę miesięcy przyniosło ulgę gdyż nie miałam już napadów paniki, kolejne lata przyniosły zmiany w postaci wyeliminowania lęków typu klaustrofobia , wzrósł poziom asertywności, i najważniejsze myślenie przerodziło się w działanie. Dziś podróżuję , rozwjam swoje zainteresowania myślę o zmianie pracy. Wszystkie zmiany jakie się we mnie dokonują są naturalne wydaje się że przecież zawsze tak było. Mój umysł nie jest w stanie przypomnieć sobie uczucia wiązanego z lękiem. Bardzo bym chciała aby ludzie cierpiący na podobne stany nerwicowe mieli możliwość takiej pomocy ale ze strony personelu medycznego , bo są ludzie dla których lekarz jest takim autorytetem że sami z siebie nie zrobią nic a na pewno nie zaczną chodzić na jogę , którą dodatkowo kościół potępia w czambuł.
Jeśli ma Pan możliwość współpracy ze środowiskim lekarskim w przedmiotowej sprawie to bardzo proszę przekonać ich o niebywałych postępach w leczeniu poważnych nerwic za pomocą asan.
Dziękuję za napawający optymizmem artykuł i życzę powodzenia.
Agnieszka Czapla
Witam Pani Agnieszko!
Bardzo mnie to zbudowało co Pani napisała 🙂 Życzę Pani stabilności i oddechu pełną piersią! Będę się starał namawiać środowisko lekarskie. Jednak to nie jest proste. Tutaj raczej chodzi o wadliwy system, mam na myśli Narodowy Fundusz Zdrowia. Tego nie przeskoczymy. Kiedyś jeden człowiek powiedział mi, żebym brał życie takie jakie jest- zrobiłem to. Nauczyłem się żyć sam ze sobą 😉
Wszystkiego Dobrego.
Marcin Mlak
Przede wszystkim bardzo się cieszę, że taki artykuł się ukazał. Sama przez 12 lat cierpiałam na nerwicę lękową (medycznym językiem dystonię neurowegetatywną). Od 10 lat praktykuję jogę i również mogę o sobie powiedzieć, że podobnie jak autor, przeszłam przez osobiste laboratorium doświadczalne. Ponieważ w niektórych kwestiach zgadzam się z autorem, w innych natomiast mam zupełnie inne poglądy, pozwolę sobie na szerszy komentarz. Autor pisze” joga (skupiam się na praktyce asan) nie leczy nerwicy. Natomiast praktyka asan może służyć jako znakomity sposób samopomocy i profilaktyki”. Z tym się zgadzam i nie zgadzam. Oczywiście, że sama praktyka asan i pranajamy nie wyleczy nerwicy. Do wyleczenia nerwicy potrzebna jest bowiem zmiana fałszywych kodów myślowych zapisanych w mózgu, czyli najprościej mówiąc ciężka praca nad samym sobą, najlepiej przy wsparciu dobrego psychologa. Ale głównie pracuje się samemu. Natomiast, ponieważ objawy, zwłaszcza w cięższych stadiach choroby praktycznie uniemożliwiają normalne funkcjonowanie – konieczna jest pomoc z zewnątrz. I tutaj właśnie w moim osobistym doświadczeniu – nie farmakologia (która tylko popsuła mi wyniki krwi i nic więcej), ale właśnie joga, pranajama i medytacja – dają rewelacyjne wyniki. Mnie udało się całkowicie opanować ataki lęku dzięki ujjayi!!! Co do samych asan. Autor pisze: “Pozycje stojące – to jedne z tych pozycji, których nie polecam.” 🙂 A u mnie było dokładnie odwrotnie! 🙂 Pozycje stojące dały mi właśnie tak poszukiwaną stabilność i wzmocniły poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza pozycje wojowników I i II 🙂 “Wygięcia – w przypadku tych pozycji dochodziło do utrwalania powyższych” – i znowu odwrotnie było u mnie. Ponieważ nerwica dawała mi też na dokładkę okresowe stany depresyjne, wygięcia do tyłu działały jak prawdziwy lek! Zwłaszcza ustrasana, ale nawet zwykłe leżenie na wałku z otwartą klatką piersiową. Rewelacja 🙂 “Pozycje odwrócone – klasyka, są dobre na wszystko.” – no a u mnie właśnie powodowały zwiększenie poziomu lęku. Do dzisiaj wykonuję je bardzo krótko i ostrożnie. “Oddech brzuszny – jedna z najbardziej ignorowanych technik, przez wzgląd na prostotę wykonania. Zapewniam, że warto stosować tą technikę.” – może i tak, ale w moim przypadku sam oddech brzuszny wiele nie zdziałał. Dopiero wspomniany wcześniej oddech ujjayi robił cuda 🙂 I na koniec: “Często osoby z zaburzeniami skarżą się na brak skuteczności psychoterapii. Wymaga to jednak cierpliwości, ewentualnie zmiany psychoterapeuty. Wtedy wskazana jest konsultacja z lekarzem psychiatrą, który znacznie może pomóc w oczekiwaniu na efekt psychoterapii, przepisując odpowiedni lek.” Ja zmieniałam 6 razy psychoterapeutę, zanim doszłam do tego, że to nie do końca w samym psychoterapeucie powód moich niepowodzeń. Chodzi tutaj naprawdę głównie o SAMODZIELNĄ PRACĘ NAD SOBĄ. W ciągu tych 12 lat przeczytałam chyba kilkadziesiąt książek i artykułów na temat wszelkich metod pracy z umysłem, szkodliwymi schematami myślenia, wpływowi różnych naturalnych terapii i suplementów. I tak naprawę głównie samej sobie zawdzięczam to, że dzisiaj czuję się zdrowa. Oczywiście, nie wykluczam tego, że lęk może powrócić. Ostatni jego mały atak miałam w styczniu tego roku. Teraz jestem w ciąży i mimo wielu powodów do lęku, ataki paniki omijają mnie szerokim łukiem 🙂 Mam nadzieję, że tak już zostanie. A co do leków od psychiatry. Też to przerobiłam. Nic to nie dało, oprócz chwilowej ulgi i tego, że mogłam jechać do pracy w korporacji. Ale to pogłębiało tylko problem. Odstawiłam. I cieszę się z tego. Jeśli jakakolwiek suplementacja miałaby wspomóc to z własnego doświadczenia polecam ashwagandhę oraz esencje kwiatowe dr Bacha. I życzę wszystkim lękowym powrotu do własnej krainy szczęścia 🙂 Nerwica zawsze jest PO COŚ. Najczęściej po to, aby wskazać nam drogę. Ja dziękuję za to, że się pojawiła 🙂
Pani Natalio,
gratuluję serdecznie, cieszę się, że udało się wyjść z tego czegoś 😉
Tak jak napisałem w moim artykule- praca musi być bardzo indywidualna. Nie ma szablonu. Co do farmakoterapii…no cóż, każdy organizm jest inny. Zaburzenia lękowe mają to do siebie, że potrafią przejść same, nawet po kilku latach wzmagań z nimi. Dlatego proponuję polegać na dokładnej diagnozie. Praca nad sobą?…owszem, natomiast we współpracy z dobrym psychologiem klinicznym. Przerabiałem kilku lekarzy i psychologów, aż trafiłem na właściwych ludzi:-) To co na mnie działało, nie musi działać na inną osobę. Dlatego przestrzegam przed pracą “na nos” z osobami zaburzonymi:-) Pracuję z ludźmi, którzy łączą prace z ciałem, psychoterapię i czasami farmakoterapię- dokumentacja medyczna nie kłamie 🙂 Wyjątki z reguły nie mogą zdominować faktów, jeżeli tak się stanie to mamy niestety do czynienia z nadinterpretacją.
Serdeczności.
Marcin Mlak
świetny artykuł Marcin 🙂
Marcin zapytam Cię czy prowadzisz stronę internetową czy też bloga ?
Bardzo jestem zainteresowany właśnie tym tematem i byłbym wdzięczny gdybym mógł z Twojej wiedzy korzystać.
Pozdrawiam Kazik
Witaj Kazik,
strona będzie po nowym roku 🙂
Pisz śmiało na marcin.mlak@yahoo.pl
Witam serdecznie i dziekuje za ciekawy artykul.
Od kilku miesiecy walcze z depresja, jak okreslil to psychoterapeuta. Ja osobiscie myslalam ze to nerwica lekowa, potezne leki, chaos w glowie,oraz bardzo uciazliwe objawy somatyczne wykluczyly mnie z normalnego zycia. Od trzech miesiecy biore leki,Cital 20 mg oraz nadal leki uspokajajace. Funkcjonuje juz normalnie.
Mieszkam na terenie niemiec, przeszukuje strony na temat jogi, poniewaz chcialabym sobie pomoc. Nie jestem pewna, czy przy takich dawkach lekow wskazana jest dla mnie joga. Czy moze powinnam sie jeszcze wstrzymac? W moim miescie znalazlam Yin joge ktora odbywa sie dwa razy w tygodniu w zajeciach grupowych.
Znalazlam rowniez ciekawie prowadzone filmy na Youtube Gosi Mostowskiej.
Bede ogromnie wdzieczna za pomoc i naprowadzenie
Przepraszam za brak polskich znakow
Pozdrawiam serdecznie