Mięso – jeść czy nie jeść? Buddyjska refleksja VII. Shravasti Dhammika
Był to sobotni ranek w Phnom Penh, spacerowałem po targu, poszukując jakichś owoców do kupna. Niezamierzenie szybko znalazłem się w sekcji mięsnej targu. Nawet osoba niewidoma wiedziałaby, że tam jest. Smród był przytłaczający. Kurczaki z mokrymi piórami i obojętnym wzrokiem siedziały w małych klatkach, prawdopodobnie nieświadome tego, co wkrótce się z nimi stanie. Kozy na pewno wiedziały. To widać było w ich oczach. Ale nic nie mogły zrobić, po prostu stały tam z pochylonymi głowami, poddając się swojemu losowi. Mięso zawieszone na hakach, noże i tasaki leżały na pniakach, wszystko było pokryte krwią i muchami. Dla zwierząt mogłaby to być wizja piekła.
Szedłem dalej, mając nadzieję dostać się do sekcji warzyw i owoców, kilka minut później zostałem zablokowany przez duży okrągły kosz, który został umieszczony na środku przejścia. Kosz pełen padłych i oskubanych kurcząt. Jakiś człowiek kucał obok kosza, robił coś z kurczakami przy pomocy węża, podczas gdy młody chłopiec stał po drugiej stronie, pracując z czymś, co wyglądało na butlę z gazem. Stałem tam przez chwilę, starając się pojąć scenę rozgrywającą się przede mną.
Wtedy mnie olśniło. Kurczaki były nieco zgniłe, niektóre miejsca ich żółtawo-białej skóry zzieleniały lub zszarzały, a smród rozkładu uderzał w moje nozdrza. Mężczyzna wbijał podłączone do węża igły w każdego kurczaka, podczas gdy chłopiec pompował cylinder. W krajach takich jak Kambodża, gdy towar rzeźnika lub sprzedawcy ryb zepsuje się, czasem jest pompowany formaliną w celu ukrycia gnicia, aby w ten sposób mógł być nadal sprzedawany. Oczywiście jest to nielegalne, ale w takich krajach podejście do przestrzegania przepisów ochrony zdrowia jest raczej liberalne.
Skojarzenie w mojej głowie żywności, kurczaka i formaliny, która jak zapewne wiesz, jest wykorzystywana przez zakłady w celu zachowania ludzkich zwłok, spowodowało taką rewolucję, że odwróciłem się i zwymiotowałem. Człowiek z jednego ze stoisk zobaczył to i bardzo uprzejmie zaproponował mi szklankę wody, więc mogłem umyć usta. Gdy wróciłem do świątyni, jeszcze trochę czułem nudności, ale nie tak bardzo, żebym nie mógł jeść i kiedy zadzwonił dzwonek na obiad, skierowałem się do jadalni.
Gdy usiadłem przy stole, od razu zauważyłem, że spośród wszystkich potraw głównym daniem był, jak się domyślacie, kurczak. Kiedy tylko to zobaczyłem, mój żołądek podszedł mi do gardła i musiałem wybiec z sali. Nie wymiotowałem tym razem, ale moja chęć jedzenia zupełnie zniknęła. W przeciągu kilku następnych tygodni mój apetyt na mięso, jakiekolwiek mięso, po prostu odszedł. Powoli wrócił, ale jeśli pamięć o zgniłych napompowanych formaliną kurczakach wracała, musiałem ją świadome wyprzeć, w przeciwnym wypadku byłem niezdolny do pożywiania się.
Trzy miesiące później podczas krótkiej wycieczki do Australii lankijski przyjaciel dał mi kilka rzeczy, które miałem dostarczyć jego bratu w drodze powrotnej do Sri Lanki. Jednym z przedmiotów była książka “Animal Liberation” Petera Singera. Nigdy nie słyszałem o nie, a sam tytuł nie zainteresował mnie. Będąc z powrotem na Sri Lance, zadzwoniłem do brata i powiedział mi on, że przyjdzie następnego dnia, aby odebrać rzeczy. Jednakże nie pojawił się przez kolejne trzy miesiące. Książki i inne przedmioty leżały w moim pokoju, będąc swego rodzaju cichym przypomnieniem tego, jak nonszalanccy w dotrzymywaniu spotkań mogą być Lankijczycy.
Pewnego gorącego popołudnia leżałem w łóżku, czując się znudzony, z niczym do czytania, wziąłem książkę Singera, myśląc, że tylko ją przejrzę. Stało się jednak tak, że fragmenty, które przeczytałem, zainteresowały mnie tak bardzo, że wróciłem do początku i przeczytałem całość w trzech podejściach. Oczekiwałem, że książka przedstawi zwykłe wegetariańskie podejście, wyzywając mięso od “padliny” lub “zgnilizny”, powołując się na opinie znanych, ekscentrycznych wegetarian, oferując długie opisy rozkładu mięsa w jelitach i twierdząc, że kupka wegetarian pachnie lepiej od kupki jedzących mięso. Zamiast tego, Singer argumentuje trzeźwo, obiektywnie, logicznie i przekonująco za życzliwym traktowaniem zwierząt (co zawiera także niejedzenie ich). Peter Singer jest zawodowym filozofem i pisze stosownie do swego wykształcenia. A nawiasem mówiąc, nie ma on nic wspólnego z prawami zwierząt ekstremistycznej grupy Animal Liberation.
Podążając za jego argumentami, poczułem się zmuszony przyjąć jego logikę i z nim się zgodzić. Przez następny tydzień lub dwa wracałem do części książki i jeszcze raz je czytając, ostatecznie doszedłem do wniosku, że każdy, kto chce, aby metta i karuna były ważną częścią ich osobowości, powinni poważnie rozważyć bycie wegetarianinem. Jako buddysta chcę, aby metta i karuna dominowały w moim życiu i dlatego podjąłem decyzję, aby powstrzymać się od jedzenia mięsa.
Od tego czasu obniżyłem spożycie mięsa o co najmniej 95%. Siła dawnych przyzwyczajeń, okoliczności lub po prostu pragnienie soczystego steka odpowiada pozostałym 5%. Więc moja decyzja, aby zostać wegetarianinem była spowodowana przez trzy czynniki – stopniowo wzrastającą świadomość potrzeby aktywnie zaangażowanej (w przeciwieństwie do pasywnej) metty w buddyjskim życiu, wstręt do mięsa, a następnie dzięki uzasadnieniu filozofa, który pomógł mi zobaczyć konsekwencje słów Buddy, których wcześniej nie dostrzegałem. Nie mogę szczerze powiedzieć, że jestem wdzięczny człowiekowi z psującymi się kurczakami z Kambodży, ale jestem bardzo wdzięczny Peter Singerowi.
Powyższy tekst stanowi siódmy rozdział krótkiej książki autorstwa Shravasti Dhammiki zatytułowanej „Jeść albo nie jeść mięsa: buddyjska refleksja”.
Kwestią od dawna dzielącą Buddystów jest czy niejedzenie mięsa jest zgodne z Dhammą (skr. Dharma – przyp. tłumacza), nauką Buddy. Zarówno starożytni, jak i współcześni uczeni debatowali w tej sprawie, czasem ze sporą zażartością. W tej małej książce, Bhante Dhammika, dobrze znany mnich buddyjski i pisarz, powraca do różnych argumentów za i przeciw jedzeniu mięsa i analizuje je z zupełnie nowej perspektywy. Czyniąc to, rozwiewa zarazem kilka powszechnych błędnych opinii na temat buddyzmu, zwracając uwagę na pewne rzadko omawiane problemy związane z byciem wegetarianinem i przedstawia niektóre dobre powody, aby zostać takim. Książka ta pozwoli Ci spojrzeć na buddyzm w inny sposób. Może także spowodować, że spojrzysz na swój następny posiłek w odmienny sposób.
Shravasti Dhammika prowadzi bloga Dhamma Musings, w którym przedstawia świat z buddyjskiej perspektywy.
Tłumaczył: Piotr Marcinów. Joga Gliwice | Joga Zabrze
Najnowsze komentarze