Medytacja. Nina Budziszewska
Medytacja jest tworzeniem przestrzeni. I nie chodzi tutaj nawet o zewnętrzną przestrzeń, kiedy porządkujemy swoje życie, nadając mu więcej wyczuwalnego sensu i miejsca na rzeczy, które chcemy, a nie jedynie – z tych czy innych względów – musimy wykonywać. Owszem, medytacja uspokaja bieg myśli, obniża poziom rozproszenia i stresu, przez co okazuje się, że w naszym życiu jest więcej czasu w dziennym harmonogramie niż pierwotnie nam się wydawało.
Jednak medytacja to tworzenie przede wszystkim przestrzeni wewnętrznej, która wyraża siebie w spokoju, zdystansowanym spojrzeniu na wydarzenia dostarczane nam przez zmysłu. Ta przestrzeń jest wyciszonym – o uspokojonej myśli i emocji – umysłem, który teraz w końcu w końcu wniknąć w swoje głębsze pokłady. Te głębsze pokłady w jodze opisywane są wielorako, zawsze jednak przyjmują pewne znamiona boskości (Iśwara, atman, Kriszna itp.), bo dotykają przestrzeni, który wychodzi poza świat doświadczalny empirycznie, ograniczony upływem czasu i uwarunkowany wydarzeniami życiowymi.
Medytacja pozwala na – dosłowne! – spojrzenie na siebie z boku, bo oto nagle „ja” zaczyna się jawić nie jako nasza tożsamość, coś, co niepodważalnie jest nami. Lecz okazuje się być jakby narzędziem, czymś funkcjonalnym: zbiorem wspomnień, emocji, interpretacji świata, nacechowanym odpowiednim ładunkiem emocjonalnym, ale nie nami. I jako takie „ja” jest realne, istnieje, w końcu poprzez to „ja” w świecie funkcjonujemy, lecz nie jest czymś absolutnie nas definiującym. Gdy medytacja postawi nas niejako poza naszym „ja”, pojawi się wtedy przestrzeń, bo jest już na nią miejsce, wcześniej przez „ja” zajmowane.
Tenzin Wangjal Rinpocze, mistrz tradycji bon buddyzmu tybetańskiego, w książce Przebudzanie świętego ciała. Tybetańska joga oddechu i ruchu opisuje ten stan takimi słowami:
Przebywanie w bezruchu i ciszy oraz połączenie się z przestrzennym umysłem pozwala ujawnić się ukrytej złości i zamętowi. […] Gdy zatem nawiązujemy kontakt z bezruchem, ciszą i przestrzenną świadomością, otwierająca się przestrzeń pozwala wypłynąć na powierzchnię temu, co dotąd pozostawało w ukryciu. Nie zniechęcaj się wtedy. Dzięki temu masz okazję pozbyć się tego, co sprawiało, że pewne możliwości nie mogły przejawić się w Twoim życiu. Chodzi o to, abyś nie trwał w zamęcie, rozpamiętując, kto cię rozzłościł, czy analizował szczegóły danej sytuacji […]. Nie. Czysta obserwacja ma mocno – potrafi rozpuszczać gniew [oraz wszystkie inne emocje i uczucia, NB].
Natura emocji, myśli, pragnień, wyobrażeń i marzeń sennych jest bowiem taka, że wszystkie one dobywają się z tej niczym nieograniczonej przestrzeni i naturalnie do niej wracają. Jeśli jednak umysł nawykowo przytrzyma je siłą swej uwagi, a wraz z nią siłą analizy, lgnięcia do przyjemnego i potrzeby uniknięcia nieprzyjemnego, wtedy przestrzeń kurczy się do niemal nieodczuwalnego nano-rozmiaru. „Niemal” sprawia jednak różnicę, i to „niemal” jest w pewnym sensie istotą medytacji.
Najnowsze komentarze