Joga dla perfekcjonistów. Chris Kourtinatos
U podstaw perfekcjonizmu nie leży wielka miłość do skrupulatności. Chodzi o strach. Strach przed popełnianiem błędów. Strach przed rozczarowywaniem innych. Strach przed porażką. Strach przed sukcesem. ~ Michael Law
Pod każdym względem perfekcjonista wygląda, cóż, perfekcyjnie. Całym jego światem, od kariery zawodowej po zmywarkę, rządzi zasada, że istnieją dwa sposoby robienia czegokolwiek – dobrze lub źle. Utrzymuje on kontrolę i świadomość tego, co się dzieje w otoczeniu. Ale, jaki jest koszt tej kontroli? Tej doskonałości?
Czy on aby nie wybrał perfekcji ponad własne szczęście?
Perfekcjonizm i Enneagram
Kilka lat temu miałem szczęście spędzić jakiś czas z dr Melanie Joy, autorką książki „Dlaczego kochamy psy, jemy świnie i nosimy krowy”. Dr Joy kształciła się jako psycholog na Harvardzie, jest profesorem psychologii i socjologii na Uniwersytecie Massachusetts w Bostonie, ona właśnie zapoznała mnie z Enneagramem.
Natychmiast wiedziałem, że będę chciał temat Enneagramu zgłębić, żeby wprowadzić go do mojego nauczania jogi, ale również po to, aby dowiedzieć się więcej na temat ludzi wokół mnie i motywów ich postępowania. Melanie zwróciła podreśliła, że nauka Enneagramu wyzwala więcej współczucia w stosunku do innych ludzi, szczególnie tych, którzy mają trudny charakter.
Wprowadzając Enneagram do mojego nauczania jogi zacząłem rozpoznawać typy ludzi uczestniczących w zajęciach i uczyć się, czego potrzebują, aby czuć się bezpiecznie i zbliżać do przemian, jakich oczekują. Mając świadomość, że dany typ według Enneagramu frustruje się lub zmaga, łatwiej mi było znaleźć odpowiednie słowa pomagające im uspokoić się i wycofać, często ze skutkiem natychmiastowym. Enneagram bogato opisuje każdy typ, przedstawiając zarówno zdrową, jak i niezdrową wersję każdego. A co najlepsze, przedstawia, jak powinny wyglądać ‘prace domowe’: osobiste/osobowe i duchowe, które każdy powinien wykonywać, żeby trzymać się właściwej ścieżki życiowej.
Dla osób, które słyszą o Enneagramie po raz pierwszy, wyjaśnię, że jest to nauka o dziewięciu podstawowych rodzajach ludzkich osobowości. Tłumaczy, dlaczego zachowujemy się w taki, a nie inny sposób oraz czego potrzebujemy do rozwoju osobistego. Według Enneagramu, we wczesnym dzieciństwie każdy z nas nauczył się, czego potrzebuje, by czuć się bezpiecznym i kochanym w swojej rodzinie i wypracował w ten sposób najskuteczniejszą ‘strategię’ radzenia sobie. Gdy owe ‘strategie’ zdają egzamin, każdy wnosi je do dorosłego życia. Przez ich pryzmat postrzegamy świat i samych siebie w relacjach międzyludzkich, one demonstrują się w motywach naszych działań.
Każda ze strategii dotyczy jednego z dziewięciu rodzajów osobowości ludzkich, z przyporządkowanym konkretnym numerem:
- Perfekcjonista
- Dawca
- Wykonawca
- Indywidualista
- Obserwator
- Lojalista
- Epikurejczyk
- Szef
- Mediator
Na zajęciach jogi spotkałem każdy typ, jednak najbardziej wymagającym i oczekującym, a jednocześnie czerpiącym najwięcej korzyści okazał się jeden. Jedynka, zwana również Perfekcjonistą.
Perfekcjonista
Perfekcjonista, u którego dominują pozytywne strony osobowości, ma poczucie misji, jest zasadniczy i sumienny. Tak naprawdę społeczeństwo, żeby funkcjonować w sposób uczciwy i sprawiedliwy, potrzebuje takich ludzi. Jedynki – perfekcjoniści osiągają doskonałość w byciu idealistami, „zdrowe” Jedynki, jak Raoul Wallenberg, Mahatma Ghandi czy Joanna d’Arc od lat inspirują miliony.
Ale perfekcjoniści, u których dominują negatywne strony, przesadnie krytykują, kontrolują i zdają się znać wszystkie odpowiedzi. Jednak to, co najgorsze, odbywa się w nich samych, ponieważ ich wewnętrzny krytyk potrafi być bardzo brutalny i bardzo utrudnia im bycie początkującymi w jakiejkolwiek dziedzinie. Nie są oni w stanie spokojnie (jak inni) przejść przez ten etap nauki. Żaden inny typ osobowości nie spędza tak wiele czasu porównując się do innych oraz, bez względu na to, jak dobrze wykonuje pracę, jeśli nie wykona zadania „perfekcyjnie”, kończy z poczuciem przegranej. Wewnętrzny krytyk perfekcjonisty nigdy nie jest zadowolony.
W dzieciństwie perfekcjoniści nabrali przekonania, że bezpieczeństwo, miłość i osiąganie celów zapewnia granie zgodnie z zasadami i robienie rzeczy „prawidłowo”. W efekcie ich życie przemija na dążeniu do doskonałości we wszystkim, łącznie z polepszeniem świata, który ich otacza. Tak więc, uważają siebie za w pełni odpowiedzialnych za losy świata, denerwując tych, którzy uważają, że perfekcjoniści się permanentnie rządzą.
Perfekcjonista żyje jednak w przekonaniu, że kierują nim dobre intencje, chce przecież wskazywać innym „właściwą” drogę. Tyle, że nie uznaje faktu, że „właściwych” dróg jest wiele.
Często można usłyszeć od perfekcjonistów, że nie chcą zabierać się za coś, czego nie można nauczyć się szybko i na „szóstkę”. U podstaw tego leży głębokie przeświadczenie, że jeśli nie robią oni czegoś doskonale, nie tylko cierpi ich ego, ale przede wszystkim tracą swoje poczucie bezpieczeństwa i odbierają sobie prawo do bycia kochanym.
Tak więc chcą nauczyć się zasad gry do każdej sytuacji. To oni czytają wszystkie instrukcje z pudełka i upewniają się, że każdy gracz się z nimi zapoznał. W terapii małżeństw próbują szybko zrozumieć mechanizmy, przekonani, że bycie idealnym klientem zapewni im „zwycięstwo”. W głowie perfekcjonisty non stop dźwięczą słowa: „Istnieje właściwy sposób na zrobienie tego, pozwól, że ci go uświadomię.”
Będąc jednocześnie mistrzami w sprawiedliwości i „fair play”, często odczuwają złość na to, co dzieje się w ich świecie, bo jest przecież „nie tak”. Uznają swój gniew za w pełni słuszny i uzasadniony oraz są przekonani (dokładnie: ego jest), że wiedzą, co najlepiej służy im oraz wszystkim innym.
W życiu postrzegają siebie jako racjonalnych i rozumnych, tym samym wiedzących, co jest, a co nie jest słuszne. Tyle, że nadużywają tego umysłu i nie akceptują istnienia, a tym bardziej nie dopuszczają do głosu własnej intuicji. Ignorują własne emocje i porzucają swoje „duchowe” ja.
Jeżeli z konsekwencją odrzucają te potrzeby, kończą nieszczęśliwi i urażeni. Przecież grali zgodnie z regułami, a tymczasem nie otrzymali miłości i bliskości w kontaktach z innymi. Nikt nie zasługuje na takie życie.
Nie możesz uwolnić się z więzienia myśli myśląc ~ Krishna Das
Co powoduje u nich stres? Potrzeba kontrolowania siebie samych i wszystkiego wokół, dążenie do doskonałości oraz przytłoczenie ilością nieudanych prób zmieniania wszystkiego. Może to doprowadzić do przygnębienia wysokością, na której ustawiają sobie i całemu światu poprzeczkę.
Perfekcjoniści to często uczniowie obserwujący innych na zajęciach jogi. Wewnętrzny krytyk wymaga od nich porównywania, więc ego musi zbierać dowody na ich niedoskonałość do przedłożenia sędziemu w procesie, który na pewno niebawem się odbędzie.
Perfekcjoniści często latami ćwiczą jogę w domu z płyt DVD, bo nie chcą być przyłapani na robieniu czegoś nie-idealnie na oczach innych.
Sami siebie pokonują i, jeżeli tylko, pomimo wielu prób, nie uda im się wejść do danej pozycji, sprawiają wrażenie w oczach nauczyciela, jakby się poddali. A tymczasem inni za śmiechem próbują, upadają i kolejny raz próbują.
Najtrudniejszy jednak w praktyce jest dla nich moment medytacji i relaksacji. Wewnętrzny sędzia ucisza wtedy salę, bo czas na proces, przestępstwo: każda aktywność nie wykonana idealnie tego dnia.
Wiele osób, które perfekcjonistami nie są, szczególnie dotyczy to kobiet, mogą czuć się w podobny sposób z powodu presji społecznej, nakazującej: dążenie do idealnego wyglądu, bycie znakomitą matką oraz pięcie się po szczeblach kariery.
Uczenie jogi i Perfekcjoniści
Dokładnie tak jak w życiu, perfekcjoniści na zajęciach jogi będę również chcieli szybko poznać „zasady gry” i stać się „wzorowymi uczniami”. Nie da się ukryć, że przy obecnie nieco wyszczerbionej jogowej etykiecie i luźnym podejściu, może to stanowić powiew świeżego powietrza.
Perfekcjoniści skłaniają się raczej ku stylom jogi kładącym nacisk na prawidłowe wykonywanie pozycji, bo to stanowi klarowny zestaw „zasad” do rozpoznania i przestrzegania. Natomiast stronią od szkół kładących nacisk na techniki oddechowe, medytację czy rozwój duchowy, w których to, według nich, nie panują żadne klarowne „zasady” i zdecydowanie trudniej o odznakę „wzorowego ucznia”.
Język, jakiego używamy ucząc jogi, może być interpretowany przez perfekcjonistów w zupełnie inny od zamierzonego sposób. Na przykład, wielu z nich słysząc na zajęciach słowo: poddać się (asanie) rozumie: przegrać, a wtedy podjęcie się tej czynności może wydawać się im przerażające i jednocześnie zabawne, nie mogą tego potraktować poważnie, jako że w żaden racjonalny sposób nie potrafią znaleźć w tym sensu.
Przywykłem (ucząc w USA, przyp. tłumacza) do kilku perfekcjonistów na sali, ale po przeprowadzce do Niemiec nagle musiałem się mierzyć niekiedy z połową, jak nie większością takowych na zajęciach.
Kultura niemiecka przywiązuje dużą wagę do perfekcjonizmu i przestrzegania zasad. Efektem tego jest osławiona „niemiecka jakość” czy niski poziom przestępczości – standardy naprawdę się tu liczą.
Jednak takie standardy mają również swoją „emocjonalną” cenę, jako że nieodłącznymi towarzyszami perfekcjonizmu są lęk i depresja, wywołana dążeniem do nieosiągalnych celów. I choć można zaproponować praktyki zmniejszające lub usuwające fizyczne objawy lęku czy depresji w organizmie, póki nie wyleczymy przyczyny, czyli chęci bycia idealnym, objawy będą powracać.
Jeśli ktokolwiek potrzebowałby jogi, to właśnie perfekcjonista.
Niewątpliwie, przenosząc się do Stuttgartu, trafiłem do najbardziej perfekcyjnego miasta w Niemczech. To kolebka Porsche, Mercedesa, Smarta, Boscha i innych firm sprzedających technologie i produkty cieszące się dużym uznaniem na całym świecie. Ludzie tutaj ciężko pracują, są inteligentni, sumienni i zawsze starają się robić rzeczy we właściwy sposób. Właśnie tu, w Stuttgarcie, dowiedziałem się dokładniej, ile kosztuje perfekcjonistę jego perfekcjonizm, a jednocześnie, jak uczyć jogi takich właśnie ludzi.
Joga dla Perfekcjonistów
To nie wielkość bagażu łamie Ci kręgosłup, ale sposób, w jaki go nosisz. ~ Lou Holtz
Ucząc jogi Perfekcjonistów trzeba pamiętać, że nie tyle ma się do czynienia z kimś starającym się robić zawsze wszystko właściwie, ale z kimś czującym się w obowiązku i odpowiedzialnym za naprawianie wszystkich bolączek świata.
Oni często trafiają na zajęcia wyczerpani noszeniem tego brzemienia. Nie wiedzą, jak je nosić, a tym bardziej jak porzucić. Poznajesz to po spiętych ciałach, będących fizycznym objawem działalności wewnętrznego krytyka – sędziego. W takich właśnie sytuacjach to, co robię, to zachęcam uczniów do otwarcia się, pozwolenia sobie na „nie bycie idealnym” nie tylko na zajęciach, ale o każdej porze każdego dnia.
Reakcja po wypowiedzeniu tych słów jest wyczuwalna, ramiona się rozluźniają, napięcie maleje, a czasem, nawet popłyną łzy.
Przypominam im również, że nigdzie na sali nie zasiada panel sędziów olimpijskich, oceniających ich asany, a jedynego sędziego na sali przyprowadzili sobie sami. Także, zwolnij swojego sędziego! Nasze ego jest jak małpka na gałęzi, siedzi nad nami i cały czas mówi, słyszymy ją, ale doprawdy nie musimy jej słuchać. A tak przy okazji, czy nasze ego dało nam kiedykolwiek jakąś dobrą radę?
Ponieważ lubię wprowadzać wymagające asany w klasach o różnym poziomie zaawansowania, uważam, że bardzo przydaje się utrzymywanie atmosfery zabawy, nie tylko z myślą o perfekcjonistach, ale o wszystkich. Jeżeli komuś nie udało się zostawić ego przed drzwiami sali, zawsze, zanim zabierzemy się za jakże trudne balanse na rękach, może na chwilę wybiec i je tam porzucić.
Perfekcjoniści bez przerwy zadają sobie i nauczycielom pytanie: „Czy robię to dobrze?”. Przypominam sobie młodą Niemkę w trakcie kursu nauczycielskiego, dziewczynę na skraju płaczu z powodu niepewności, czy właściwie wykonuje korektę (tak, robiła to dobrze).
Ponieważ ego surowo karze za niewykonywanie rzeczy idealnie, perfekcjoniści starają się działać ostrożnie i podejmować zadania, które nie grożą kompromitacją. Jednak to oni właśnie, bardziej niż inni, powinni uwalniać się od tego, jeżeli pragną zmian i rozwoju.
Moi uczniowie wiedzą, że uczęszczam do szkoły jogi Pablo Picasso. Mistrz pytany, dlaczego ciągle próbuje robić rzeczy, których nie potrafi, odpowiadał: „A jak inaczej mógłbym się ich nauczyć?” I to jest postawa, której hołduję w praktyce własnej i nauczaniu.
Ważne jest, aby perfekcjonista mógł przyjąć postawę początkującego w jakiejkolwiek dziedzinie i nie oczekiwał mistrzostwa z dnia na dzień. Próby, porażki, kolejne próby pomagają uciszyć wewnętrznego sędziego i odnaleźć przyjemność w podróży, jaką jest uczenie się. Mogą oni wówczas otwierać wiele nowych drzwi, zamkniętych wcześniej przez dążenie do perfekcji.
Tak więc perfekcjonistów trzeba zachęcać do odkrywania własnych granic, oswajania się z nimi, a następnie do stopniowego ich pokonywania. Muszą przestać się obawiać wypadania z pozycji i zawstydzenia z tym związanego. Czasem joga przypomina jazdę na nartach, kiedy szukasz granic swoich możliwości, upadasz i tak jest OK. To nieodłączna część procesu uczenia się, która przy okazji pomaga nam nie traktować się zbyt poważnie.
Kiedy uczniom uda się już wyzwolić z paraliżu perfekcjonizmu, pokonać pewne granice, mogą oni wówczas odwrócić kierunek i przedobrzyć, nabawiając się kontuzji i pretensji do samych siebie, wracając de facto do punktu wyjścia. Czyli, ogromnie ważne są odnalezienie i utrzymywanie zdrowego balansu oraz cierpliwość, dla każdego oczywiście.
Błogości łatwo doświadczyć, wystarczy wziąć narkotyk. To co jest trudne, to czuć się dobrze z samym sobą. ~ Krishna Das
Kolejnym ważnym krokiem jest medytacja nakierowująca perfekcjonistę na zdolność odróżnienia ego (sędziego) od prawdziwego „ja”. Oczywiście dla każdego to rozróżnienie jest w medytacji podobnie trudnym wyzwaniem, ale dla perfekcjonisty ów sędzia to bardziej rozkazujący głos Boga, którego przecież trzeba słuchać, niż zbędny bagaż, jakim tak naprawdę jest.
Perfekcjoniści często skupiają się na negatywach, obsesyjnie chcą naprawiać siebie i zło całego świata. Nie zapominajmy, że uważają to za konieczne, bo przecież wszyscy wokół postępują „źle”. To prowadzi ich do miejsca, w którym sami sobie odmawiają prawa do szczęścia i uniemożliwiają życie w zdrowych relacjach z otoczeniem, ponieważ ustawiczna bariera krytycyzmu stopniowo wypala każdego w ich otoczeniu, z perfekcjonistami na czele.
Także wielki krok do przodu to zaakceptowanie własnych wad i wad innych ze współczuciem i poczuciem humoru. Goniący za perfekcjonizmem, gonią za niemożliwym. Ogromną część egzystencji ludzkiej zabiera odkrywanie własnych wad i niedoskonałości, ale jednocześnie uczenie się kochania siebie (i innych) bez względu na nie.
Kiedy tylko „doskonały” uczeń przestanie słuchać wewnętrznego sędziego i poczuje energetyczność asany albo usiądzie jako prawdziwe „ja” w medytacji, stanie się coś magicznego. Zacznie odczuwać praktykę na znacznie głębszym poziomie.
Uwalnia się on wtedy od potrzeby bycia doskonałym i otrzymywania „potwierdzenia swojej doskonałości” uprawomocnionego przez innych. Kocha i akceptuje siebie w całości, otwiera się na miłość innych. Jego relacje międzyludzkie zmieniają się, a idealistyczne pobudki i współczucie wysuwają się na przód, spychając w cień apodyktyczność i chęć kontroli.
Krótko mówiąc, łatwiej perfekcjonistom kochać i rozumieć siebie, ale również innym łatwiej kochać i rozumieć perfekcjonistów.
Obecna presja społeczna, aby być takim, a nie innym, wyglądać idealnie, zachowywać się w określony sposób wzmacnia perfekcjonistę w każdym z nas. Ale poprzez bezinteresowne oddanie praktyce możemy uciszyć wewnętrznego krytyka i wrócić do miejsca, gdzie króluje miłość i akceptacja. Możemy stać się miłością. Możemy być szczęśliwi.
Tekst oryginalny: http://www.brahmalokaorbust.com/teaching-yoga-to-perfectionists-chris-courtney/
Tłumaczenie: Monika Kowalska
Najnowsze komentarze