“Yoga Kundalini” Arthur Avalon ~ Maciej Wielobób
Z niekłamaną radością przyjąłem wiadomość o wznowieniu przez wydawnictwo Brama polskiego przekładu “Yogi Kundalini” Arthura Avalona, klasyka literatury tantrycznej. Przyznam szczerze, że nie wiedziałem o wcześniejszym wydaniu, a książkę znałem z wersji angielskiej. Cóż, na początku będzie spoiler: polecam tę książkę, to klasyka. To dobrej jakości literatura o tantrze, którą koniecznie trzeba przeczytać w zalewie współczesnej popularności neo-tantry (której zasadności nie podważam, ale nie ma ona za wiele wspólnego z tradycyjną formą) i jogi kundalini w wydaniu Yogiego Bhajana (tu również nie podważam, ale nie jest to oryginalna forma “jogi kundalini”, dlatego warto poznać inne źródła). To również świetne antidotum w zalewie – nie oszukujmy się – wielu niezbyt dobrej jakości książek “o czakrach”, których autorzy pokazują całkowite niezrozumienie ezoterycznej koncepcji ciała i nieznajomość jej tradycji i źródeł.
Czyli polecam, ale… nie polecam każdemu. Komu nie? Komu tak? O tym za chwilę.
Kim jest autor?
Arthur Avalon to literacki pseudonim sir Johna George’a Woodroffe’a (1865–1936), brytyjskiego prawnika (urzędnika Sądu Najwyższego w Kalkucie i pracownika naukowego Uniwersytetu w Kalkucie, który pod koniec życia także wykładał prawo indyjskie na Oxfordzie) oraz orientalisty, pasjonującego się przede wszystkim tantrą.
O czym jest książka?
Książka to świetny materiałem o tantrze, jednej z tradycji jogi. Współcześnie, termin tantra głównie kojarzy się z neo-tantrą, zajmującą się bliskością w relacjach albo z uproszczeniami z amerykańskich książek o czakrach. Bhatta Ramakantha, śiwaicki jogin X wieku przedstawia następującą definicję: „Tantra jest bosko objawionym zestawem technik, które wyjaśniają co jest niezbędne, a co jest przeszkodą w praktyce duchowej. Zawiera w sobie wyspecjalizowane inicjacje i ceremonie oczyszczające, które są niezbędnymi wymaganiami wstępnymi dla praktyki tantrycznej.” Nie jest to definicja doskonała, bo w zasadzie każda szkoła mistyczna „(…) jest bosko objawionym zestawem technik”, jak również: „zestawem technik, które wyjaśniają co jest niezbędne, a co jest przeszkodą w praktyce duchowej”. I ostatnia część definicji: „Zawiera w sobie wyspecjalizowane inicjacje i ceremonie oczyszczające, które są niezbędnymi wymaganiami wstępnymi dla praktyki (…)”– i w tym wypadku można by tę definicję przyporządkować prawie każdej szkole mistycznej. Inne definicje tantry są podobnie mętne.
Choć trudno zdefiniować czym jest, możemy ustalić kilka czynników, które są charakterystyczne dla tantry. Są to:
(a) odrzucenie ascetyzmu i ustanowienie doktryny o tym, że transformacja może być dokonywana przez ciało,
(b) rytualizm (czy to w formie zewnętrznych rytuałów takich jak np. pudże czy wewnętrznych praktykach takich jak pranajamy, mantry itp.),
(c) bardzo duże znaczenie praktyk mantrowych,
(d) potrzeba inicjacji i pewna tajemnica stojąca za praktyką,
(e) olbrzymia rola nauczyciela (większa niż w jakimkolwiek innym nurcie mistycznym) i w związku z nią – praktykowanie guru jogi, czyli oddawanie rytualnej czci nauczycielowi oraz koncentracja na nauczycielu, jako emanacji boskich cech.
Jeśli chcecie się dowiedzieć nieco więcej o tantrze – pozwolę sobie odesłać do artykułów Piotra Marcinowa (tutaj) i mojego (tutaj), a w dalszej części tekstu skupię się na samej książce.
Sama książka jest wnikliwym, choć nie zawsze prostym w lekturze, kompendium wiedzy o tantrze. Czemu nie zawsze prostym? Po pierwsze, dlatego że autor stara się przedstawić ścieżkę bez uproszczeń. Niewątpliwie był on oddanym adeptem tantry, jak również bardzo dobrym znawcą sanskrytu i tradycji indyjskiej. Po drugie jest to jednak książka napisana sto lat temu, w 1919 roku, co oczywiście wpływa na język autora, aczkolwiek muszę przyznać, że tłumacz (i być może redakcja) świetnie poradzili sobie z zadaniem zachowania osobistego stylu autora, a jednak dostosowania języka do współczesnego polskiego czytelnika. Lektura nie jest to lekka, ale na pewno – w moim mniemaniu – lżejsza (choć wymagająca więcej wcześniejszej wiedzy) niż Jogasutry w przekładzie Cyborana. Oczywiście im więcej ktoś wie o tantrze i tradycji jogi w ogóle, tym tekst będzie bardziej zrozumiały i przez to ciekawszy.
“Yoga Kundalini” składa się z dziewięciu rozdziałów. Pierwszy to obszerny wstęp, a kolejne sześć rozdziałów porusza rozmaite zagadnienia istotne z perspektywy tantrycznej ścieżki: świadomość poza materią, idea dżiwaatmana (duszy zmysłowej), mantry, ćakry (tu określane ośrodkami lub lotosami), praktyka tantryczna oraz podstawy teoretyczne praktyki jogi. Dwa ostatnie rozdziały – moje ulubione (szczególnie przedostatni) – to przekłady 2 krótkich i stosunkowo słabo znanych (przynajmniej w porównaniu do 3 najbardziej chyba znanych traktatów tantrycznych: Hatha joga pradipiki, Gheranda sanhity i Śiwa sanhity) tekstów tantrycznych: Śat ćakra nirupana (Opis sześciu ośrodków/czakr) oraz Paduka pańćaka (Pięciokrotny podnóżek).
Trudno na łamach recenzji streścić zasadniczą część książki ze względu na złożoność i głębie materiału, a ja nie podejmę się tego wyzwania. Napiszę tylko, że jeśli jesteście już zaznajomieni z podstawowymi tekstami jogicznymi takimi jak np. Jogasutry czy któreś z wymienionych wyżej tekstów tantrycznych i chcecie dalej pogłębiać swoją wiedzę w kontekście jogicznej praktyki, to warto zanurzyć się w rozważania autora. Być może nie ze wszystkimi interpretacjami się zgodzicie, jak np. ja, ale przecież nie o to chodzi – nawet odmienne poglądy na pewne praktyczne zagadnienia mogą otworzyć nas na nowe spojrzenie i pozwolić na zweryfikowanie swojego punktu widzenia. Wszak Hazrat Inayat Khan, jeden z najwybitniejszych mistyków Indii, mawiał, że rozwój duchowy nie jest niczym innym jak zmienianiem punktu widzenia.
Chciałem zwrócić uwagę na dwa ostatnie rozdziały, dla mnie najcenniejsze, które powinny najbardziej zainteresować praktyka jogi/medytacji. Owe dwa ostatnie rozdziały są przekładami krótkich tekstów z rzeczowym komentarzem autora. Jeśli nie macie dużego obycia z tradycją jogiczną, prawdopodobnie zaczęcie właśnie od nich ułatwi Wam przygodę z książką.
Przedostatni rozdział jest przekładem XVI-wiecznego tekstu Śat ćakra nirupana, zwięzłego (55 wierszy) traktatu o 6 ćakrach. Tekst ten opisuje energię kundalini i 6 ośrodków energetycznych, skupiając się na dokładnym przedstawieniu tantrycznej alchemii. Avalon tłumaczy każdy wiersz i komentuje, jak również omawia grupy wierszy powiązane tematycznie. Jest to niezwykle cenna lektura w porównaniu do niestety miałkich książek o idei ezoterycznego ciała, które w zasadzie nie odnoszą się do tradycji tantrycznej, a raczej tworzą nowe new-age’owe spojrzenie na ćakry. W książce “Yoga Kundalini”, w doskonałym przekładzie, dostajemy tradycyjne spojrzenie na ezoteryczną koncepcję ciała. Spojrzenie, które zainspirowało np. jednego z najwybitniejszych europejskich myślicieli – Carla Gustava Junga.
Ostatni rozdział zawiera tłumaczenie traktatu Paduka pańćaka (Pięciokrotny podnóżek). Tekst ten jest niejako suplementem do poprzedniego (zawiera jedynie 7 wierszy). Skupia się na pięciu podstawach wyzwolenia tantryka i mocno podkreśla rolę guru na ścieżce. Być może nie będzie dla czytelników tak inspirujący jak “Opis sześciu ośrodków”, jednak stanowi uzupełnienie materiału, dające szersze spojrzenie na ścieżkę tantryczną.
Końcowe myśli
We wstępie do moich rozważań o książce zaznaczyłem, że “Yogę Kundalini” Avalona polecam, ale nie każdemu. Na pewno nie polecam tej książki na rozpoczęcie swojej przygody z lekturami jogicznymi. Warto zapoznać się wcześniej z pewnymi opracowaniami na temat tradycji – choćby moją Psychologią jogi i Uważnością w praktyce, następnie zapoznać się przynajmniej pobieżnie z Jogasutrami, Bhagawadgitą, niektórymi Upaniszadami, i mieć w rękach Hatha joga pradipikę. Z wiedzą o odpowiednim kontekście będzie to bardzo smaczna lektura, bez odrobiny znajomości tradycji jogi – prawdopodobnie doświadczenie będzie porównywalne do jedzenia bułki z piaskiem.
Jest to bez wątpienia pozycja, którą po prostu musi mieć na swojej półce każda osoba, zainteresowana głębiej jogą. Piękna, niekomercyjna klasyka literatury jogicznej. Na pewno nie jest to lektura na jeden wieczór, być może do pewnych fragmentów trzeba wracać po kilka razy, ale warto. Czyż svadhjaja (studiowanie) nie jest tradycyjną częścią jogi?
Warto dodać, że książka jest wydana w porządnej twardej oprawie i poprawnie edytorsko. Papier i czcionka są dobrane w taki sposób, że dobrze się czyta (a piszę to jako osoba ze sporą wadą wzroku). Jedyne, do czego mógłbym się doczepić to przy tak obszernej lekturze w twardej oprawie brakuje mi ewidentnie wszytej zakładki z tasiemki. Ale to jest naprawdę bardzo drobny problem przy tak wspaniałej książce. Gorąco polecam!
“Yogę Kundalini” można nabyć na stronie wydawcy tutaj.
Maćku, jakich autorów czy też tłumaczeń polecasz następujących pozycji: Hatha joga pradipika; Gheranda sanhita; Śiwa sanhita; Śat ćakra nirupana; Upaniszady jogiczne(?) – Pytam, bo jest tego wiele, a zależy mi na jak najprostszym, wiernym oryginale przekazie.
Cześć Adrian. Jeśli chodzi o angielskie tłumaczenia to nie mam jakiś ulubionych. W tej chwili robią się dwa tłumaczenia na język polski Hatha joga pradipiki, jedno Niny Budziszewskiej, a drugiej Marii Marcinkowskiej-Rosół i Svena Sellmera. Oba się zapowiadają ciekawie, widziałem fragmenty – zresztą tego drugiej wysyłałem tłumaczenie pierwszego rozdziału moim newsletterem. Nina chce zestawić Hatha joga pradipikę z innymi tekstami takimi jak Gheranda Samhita. Upaniszady jogiczne to będzie niedługo na joga-abc.pl cykl ich tłumaczeń przez Ninę Budziszewską. Śat ćakra nirupana jest w tłumaczeniu Avalona.
I jeszcze jakbyś polecił konkretną pozycję “Upaniszad jogicznych” i “Traktat o ludzkim ciele”, rzuciłbyś wiele światła w moich poszukiwaniach. Pozdrawiam