Wybierz stronę

Mięso – jeść czy nie jeść? Buddyjska refleksja V. Shravasti Dhammika

Mięso – jeść czy nie jeść? Buddyjska refleksja V. Shravasti Dhammika

Shravasti Dhammika - mnich buddyjskiProblematyczny wegetarianin

Jednym z powodów, dla których dopiero niedawno zostałem wegetarianinem (a nawet teraz nie w 100%) to hipokryzja i niespójności, które zauważyłem wśród sporej ilości wegetarian. Świadomość tego i opór spowodowały, że nie widziałem inteligentnego, wrażliwego wegetarianizmu spójnego z Dhammą. Arthur Koestler użył kiedyś zwrotu: “nieciekawe jak obiad z wegetarianinem” i wiem dokładnie o co mu chodziło. Słuchanie rozmów wegetarian często daje jednie wrażenie, że są oni bardziej zainteresowani żuciem, sokami trawiennymi i perystaltyką jelit, niż życiem niewinnych zwierząt.

W 1996 roku, kiedy odwiedziłem Hong Kongu i Tajwan byłem w wielu chińskich klasztorach Mahajany. Zawsze byłem witany z największą uprzejmością, ale nieuchronnie zawsze pojawiał się temat diety . Tak jak jest to dość typowe dla wegetarian, wielu moich gospodarzy było zafiksowanych na jedzeniu i jedyną rzeczą, którą wiedzieli o Therawadzie było to, że Therawadinowie jedzą mięso. Kiedy pytano mnie (a prędzej czy później zawsze tak było): “Czy jesteś wegetarianinem?”, zwykłem szczerze odpowiadać: “Nie, nie jestem. Ale gdy jestem tutaj (Hong Kong i Tajwan) przestrzegam waszych zasad”. Po tej odpowiedzi następował często długi, zazwyczaj grzeczny, ale czasem naznaczony wyrzutem, wykład o tym jak niemiłosierne jest jedzenie mięsa.

Pomimo, że oskarżenia były skierowane w moją stronę, prawie wszyscy moi gospodarze byli ubrani w jedwabne szaty, a przypadkiem wiem, że około 50 jedwabników trzeba żywcem ugotować, aby uzyskać 2,5 cm kwadratowego jedwabiu. Zauważyłem również, że wszystkie flagi, zasłony, itp. w przyklasztornych świątyniach także były jedwabne. Jeden mnich wykład wygłosił mi, siedząc na czymś co można określić tylko jako tron, otoczony przez dwa największe kły słonia, jakie kiedykolwiek widziałem, każdy misternie i pięknie rzeźbiony w przedstawienia Kuan Yin i innych bodhisattwów. Oba te kły były jeszcze kremowo-białe, wskazując, że ich pierwotny właściciel musiał być zarżnięty (prawdopodobnie nielegalnie) kilka lat temu.

Inną rzeczą, jaką zauważyłem to meble. Możesz wiedzieć, że po wschodniej stronie Tajwanu ciągnie się łańcuch bardzo wysokich gór, i że są one pokryte gęstym lasem, który składa się z najwspanialszych starych drzew. To czego pewnie nie wiesz to to, że na Tajwanie stało się modne, aby meble były wykonane właśnie z tych drzew. Stół może się składać z pnia o ogromnym przekroju, a pięć lub sześć krzeseł naokoło jego robi się z pni o mniejszym przekroju albo dużych gałęzi. Atrakcją tego typu mebli jest często sękowata powierzania blatu oraz słoje pnia. Nie muszę chyba wspomnieć, że tego typu meble są bardzo kosztowne, ale ponieważ tajwańskie świątynie wydają się być bardzo, bardzo bogate, zwykle mają co najmniej jeden lub dwa zestawy tych mebli.

Jeden z niezwykle rozrzutnych klasztorów, które odwiedziłem, miał pięć takich zestawów w sali dla gości i jeden w przedpokoju każdego mnicha. Kolejnym hitem, który zauważyłem w wielu świątyniach jest ogromny, skręcony, sękaty pień drzewa, niekiedy również z korzeniami z wyrzeźbionym na nich Bodhidhammą, Kuan Yin lub arhatem. Żaden z entuzjastycznych i gorliwych wegetarian-mnichów, których spotkałem nie wydawał się szczególnie zaniepokojony swoją rolą w dziesiątkowaniu wiekowej tajwańskiej dżungli poprzez posiadanie tych pięknych, ale zupełnie niepotrzebne i destrukcyjnych luksusów. Wydaje się, że jedzenie mięsa jest niewybaczalne, ale wycinanie lasów i gotowanie żywcem jedwabników jest w porządku.

Ale zdecydowanie najgorsze, co widziałem na Tajwanie, to stosunek do zwierząt. Tajwańczycy są zafascynowani smakiem i wartościami średniej klasy kultury zachodniej, ale jak wszyscy początkujący nie są w stanie poprawnie ich uchwycić. Tak więc, na przykład, każdy chce mieć puszyste urocze szczenię, kotka lub króliczka, ale nie są oni jeszcze wyedukowani co z nim zrobić, kiedy już takiego mają. Trzy miesiące później, gdy zwierzę podrośnie i nie jest już urocze, tracą swoje zainteresowanie. Odnosi się to szczególnie psów, które często są zamknięte w małych klatkach. Niektóre z tych psów są umieszczane w klatkach przy bramach domów, więc szczekają zawsze kiedy ktoś przechodzi. Pamiętam, że gdy patrzyłem w dół kilku ulic, widziałem te małe klatki prawie przy każdej bramie i słyszałem wycie z nudów ich lokatorów, bezustanne szczekanie i skomlenia o uwagę.

Tak jak jest w tajwańskich domach, tak samo jest w tajwańskich klasztorach. W jednym klasztorze widziałem dwa dorosłe owczarki niemieckie zamknięte w klatce zaledwie wystarczająco dużej, aby mogły się odwrócić, a w ciągu trzech tygodni, które byłem w tym miejscu nigdy nie były wypuszczone. Co gorsza, opat tej świątyni, budzący szacunek człowiek, był znany jako szczery zwolennik i propagator − zgadliście − ścisłego wegetarianizmu, bez mleka, jajek, żadnych produktów zwierzęcych. Oba owczarki niemieckie cierpiały na ciężką krzywicę, ponieważ sam będąc weganinem, opat nałożył swój fetysz na swoje psy, gdy były szczeniętami zakazał karmić je mlekiem i mięsem, co spowodowało, że ich nogi były powyginanie i krzywe. Powiedziawszy to wszystko muszę podkreślić, że generalnie byłem pod wrażeniem żywotności buddyzmu na Tajwanie, i że w kraju tym aktywnie działa ruch na rzecz praw zwierząt. Mój problem wynikał tylko ze sposobu w jaki niektórzy tajwańscy buddyści praktykowali wegetarianizm.

Chciałbym powiedzieć, że kilka innych wegetarian, których poznałem cierpiało z powodu podobnego niezrównoważenia − z jednej strony niemal obsesja na punkcie mięsa i jego użycia, z drugiej strony praktycznie żadne zainteresowanie innymi rodzajami okrucieństwa wobec zwierząt lub niedbalstwo wobec środowiska w którym żyją. Dla wielu ludzi jednak, tylko niejedzenie mięsa to za mało  także  z buddyjskiej perspektywy to nie wystarczy. Możesz być skrupulatnym wegetarianinem i jednocześnie być bezmyślny, niedobry i nieczuły dla innych istot. Wegetarianizm jest dobry, ale jeśli nie idzie w parze ze współczuciem dla wszystkich ludzi i zwierząt, to jest tylko kolejną modą. Więc jeśli chcesz zostać wegetarianinem, bądź inteligentnym wegetarianinem.

Powyższy tekst stanowi piąty rozdział krótkiej książki autorstwa Shravasti Dhammiki zatytułowanej  „Jeść albo nie jeść mięsa: buddyjska refleksja„.

Kwestią od dawna dzielącą Buddystów jest czy niejedzenie mięsa jest zgodne z Dhammą (skr. Dharma – przyp. tłumacza), nauką Buddy. Zarówno starożytni, jak i współcześni uczeni debatowali w tej sprawie, czasem ze sporą zażartością. W tej małej książce, Bhante Dhammika, dobrze znany mnich buddyjski i pisarz, powraca do różnych argumentów za i przeciw jedzeniu mięsa i analizuje je z zupełnie nowej perspektywy. Czyniąc to, rozwiewa zarazem kilka powszechnych błędnych opinii na temat buddyzmu, zwracając uwagę na pewne rzadko omawiane problemy związane z byciem wegetarianinem i przedstawia niektóre dobre powody, aby zostać takim. Książka ta pozwoli Ci spojrzeć na buddyzm w inny sposób. Może także spowodować, że spojrzysz na swój następny posiłek w odmienny sposób.

Shravasti Dhammika prowadzi bloga Dhamma Musings, w którym przedstawia świat z buddyjskiej perspektywy.

Tłumaczył: Piotr Marcinów. Joga Gliwice | Joga Zabrze

O autorze

5 komentarzy

  1. Ula

    Przyznaję, że historia psów w klatkach mną wstrząsnęła, szczególnie w kontekście mnichów niejedzących mięsa. Ja mam również podobny dylemat – co z tego że można nie jeść mięsa, skoro na inne sposoby uczestniczy się w ich zabijaniu bądź ich krzywdzie.

    Starając się ograniczać nawet pośrednie krzywdzenie zwierząt (na przykład testowanie kosmetyków) można również popaść w przesadę nadmiernego skupiania się na kupowaniu. Pytanie tylko – gdzie i jak się zatrzymać?

    Odpowiedz
  2. Leszek

    Gdzie i jak się zatrzymać ?

    W naszej zewnętrznej aktywności opartej na zasadach , bez właściwego rozumienia , możemy tylko stwarzać grę pozorów , że zmierzamy we właściwym kierunku.

    Dlatego należy pracować z umysłem , a zasada nie krzywdzenia dotyczy wygaszania negatywnych samskar. Nie stwarzaj żadnego zła , a negatywne samskary zostaną uwolnione.

    Jeżeli zaczniemy analizować przyczyny i skutki , widzimy co z czego wynika , jedynie co możemy zrobić to zatrzymać się, teraz .

    Nie chodzi wcale o zasługi i o dochodzenie do celu . Zatrzymaj się teraz , nie stwarzaj żadnego zła.

    Jak nie stwarzać żadnego zła ?

    Odpowiedz
  3. Michał

    Każda religii towarzyszy obłuda, dwulicowość, bałwochwalstwo i egoizm kapłanów. Dobrym człowiekiem – dobrym dla innych ludzi, zwierząt, Ziemi można być nie wierząc w duchy i nie klękając przed żadnym innym człowiekiem czy, co gorsza, jego posążkiem.

    Odpowiedz
  4. Leszek

    Michał , nie oceniaj tak ostro , bo nie prowadzi to do samskary powściągnięcia.

    Awersja jest rodzajem przywiązania.

    Religie mają swój dobry wkład w ukazanie właściwego kierunku , ale mogą być obarczone błędem rozmytego przekazu.

    Ludzie potrzebują zasad religii do pewnego poziomu , potem powinni widzieć drogę poprzez serce-umysł.

    Jeżeli za wcześnie odrzucisz religię , stworzysz inny system zasad , a tutaj może być różnie.

    Naziści wzorowali się trochę na filozofii dalekiego wschodu i postanowili porzucić dychotomię dobra i zła , na swój pokrętny sposób.

    Dla nich nie stwarzanie zła polegało na odrzuceniu istnienia krzywdy i nie liczeniu się z nią.

    Dlatego religia jest pewnym wyznacznikiem zasad i właściwego kierunku.
    Tylko trzeba wszystko dobrze rozumieć , a nie wszyscy to potrafią , bo myślenie lewą półkulą mózgu bardzo w tym przeszkadza 🙂

    Trochę się rozjaśnia po przeczytaniu książki ” Siła czy Moc ” Hawkinsa
    gdzie mamy ukazaną mapę świadomości z wszelkimi tego konsekwencjami.

    Nie ma poziomów świadomości gorszych i lepszych , ale postrzeganie rzeczywistości może być diametralnie różne.

    Powyżej poziomu 500 na mapie świadomości mamy prawie ideał , gdzie postrzegamy wszyskie istoty z ich problemami , czy bez , jako przejaw miłości.

    Innymi słowy istnieje poziom mentalny , gdzie wyzwalamy się z dyktatu lewej półkuli mózgu.

    Dychotomia dobra i zła , może zostać porzucona na tym etapie ewolucji , gdyż w sposób naturalny nie jesteśmy w stanie nikogo skrzywdzić.

    Natomiast czy w takim stanie , istotne jest nie jedzenie mięsa, to nie ma chyba reguły.

    Człowiek będący w stanie powyżej 500 nie musi analizować przyczyny i skutku , ale może przyjmować dar posiłku z błogosławieństwem .

    Może też odmówić posiłku mięsa , ponieważ ma świadomość krzywdy z tym związanej , ale to raczej w celach dydaktycznych.

    Wszystko jest w pewnym sensie oparte na właściwym postrzeganiu , a to przychodzi w czasie praktyki. Czasami nawet w czasie właściwej praktyki religijnej.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.