Edytorial na sierpień o wygodzie. Agata Mrowińska
Między asaną a medytacją znajduje się pewna przestrzeń; im większą abstrakcją wydaje się praktyka medytacyjna, tym bardziej przestrzeń ta staje się niepojęta. Co jest między nimi przejściem, łącznikiem? Jeśli nie wydają się zsynchronizowane w naszej codziennej, jogicznej aktywności, warto posłuchać Srivatsy Ramaswamiego, opowiadającego o klasycznej definicji asany:
Słowo asana, pochodzące od sanskryckiego rdzenia aas ‘siedzieć’, odwołuje się zasadniczo do pozycji siedzącej. Asana oznacza tu siedzenie lub przebywanie w pozycji siedzącej, bo to właśnie dobrze wykonaną pozycję siedzącą uważano za fundamentalną dla joginów, by mogli medytować przez długie godziny i przebywać w Samadhi przez równie długi czas.
W takim ujęciu asana staje się niezbędną podstawą medytacji. Jak jednak rozumieć to odwołanie w stosunku do pozycji innych niż Padmasana, Siddhasana, Swastikasana, Vajrasana i Virasana, czyli podstawowych pozycji siedzących? Kluczem wydaje się niezbędne ich dobre wykonanie – bez napięcia, stabilne. Praktyka asan powinna więc być drogą w poszukiwaniu jakości Sukha – w y g o d y.
Sfera ciała wypełnia dla jogina/joginki pierwszy etap pracy. Ono specyficznie reaguje na codzienne wydarzenia, zapisuje w sobie nerwowe drgania, napina się, sztywnieje. Z tym wszystkim przychodzimy do praktyki asan – i powoli wyjaśnia się ich obecna różnorodność, która rozwinęła się z siadu skrzyżnego i lotosu. Szeroki wachlarz dostępnych narzędzi pozwala na usuwanie niedobrych odczuć z ciała. Uważność pomoże dobrać odpowiednie do potrzeby środki, a w efekcie ciało odpowie miękkością, łagodnością. Jeszcze jeden komentarz Ramaswamiego:
Ktoś określił asanę jako proces zapominania ciała, zrewanie łańcucha rozproszeń płynących z bólu tu, naderwania tam, zdrętwienia w jednym miejscu i ukrytego urazu w innym…
Warto rozpoczynać praktykę asan właśnie z takim nastawieniem – by przechodzić przez nią w towarzystwie albo bliskości wygody. By utrzymać jakość Sukha, mamy dwa podstawowe środki, niezbędne elementy w każdej wybranej asanie: stabilność i odpowiedni oddech. Tu zaczyna się zabawa, możliwośc obserwacji, jak ciało reaguje w wykonaniach dynamicznych, i jak oddech zapewnia tu płynność, a jak w statycznych, z pozycją budowaną stopniowo z wdechami lub wydechami. Wtedy praca z problematycznymi czy opornymi miejscami w ciele okaże się nie tak trudna, jeśli tylko będziemy do nich docierać uważnie, powoli pogłebianymi asanami. I na nowo odkrywać jakość wygody. Aż do zapomnienia ciała.
Czego życzę wszystkim Czytelnikom w imieniu Redakcji portalu JogaSutry.pl
Agata Mrowińska
zastępczyni redaktora naczelnego
Obydwa cytaty pochodzą z newslettera Asana and vinyasa Srivatsy Ramaswamiego z czerwca 2012. Tłumaczenie AM.
gdzieś umknęła niepostrzeżenie shawasana, moim zdaniem arcyważna postawa jogi
Dzięki, Robercie, za komentarz. Oczywiście, Savasana to jedno z ważnych narzędzi – a ja rzeczywiście tylko ogólnie powiedziałam, że gama narzędzi do wyboru jest szeroka. Można by Savasanę ciekawie poprowadzić po takiej sesji asan, której celem byłoby poszukiwanie wygody. W niej jednak najważniejszym zadaniem jest obserwowanie wrażeń, a nie ich zmienianie.
Jeszcze raz dzięki za uważność i zachęcam do dalszego komentowania.
@Robert – Śavasana (przynajmniej głęboka śavasana) nie należy tak naprawdę do praktyki asan, tylko do praktyki pratyahary. Niech nie myli termin “asana” w nazwie, ma go też np. słowo “upasana” czyli coś między modlitwą a medytacją 🙂
Pratjahara, to powściągliwość, kontrola zmysłów. Shawasana ma coś ze zrelaksowanego czuwania a więc może? Mnie chodziło o samą jakość “wygody” którą można odnaleźć potem w sukhasanie czy padmasanie i staje się ona pierwszym namacalnym pomostem do samadhi, może nawet niczym od niego się nie różni (?)Ach, te subtelności odczuć błogich.
W Hatha-Jodze Shavasana jest po to aby umożliwić rozprowadzenie równomierne energii w ciele oraz aby zbalansować pranę i umysł w po praktykach np. asan lub np. pranajam lub w zależności od rodzaju sadhany. Np. w przypadku różnych asan, które powodują zaistnienie pewnych procesów energetycznych w zależności od rodzaju asany/asan – zdarza się czasem np. że po ich praktyce można odczuwać, że jest pewna subtelna przewaga pobudzenia prany (energii życiowej) nad stanem energii mentalnej. Wtedy łatwo można się przekonać o korzystnym działaniu balansującym Shavasany.
Warto jeszcze dodać jako komentarz do artykułu informację, że w tradycyjnej Hatha-Jodze jednym z podstawowych celów początkowych praktyki jest wypracowanie tzw. Siddhasany czyli możliwości, nieruchomego i wygodnego siedzenia w pozycji medytacyjnej (są różne) przez min. 3 godziny.
Taką zdolność osiąga się nie poprzez wysiłki woli lub umysłu ale poprzez całokształt jogicznego obrazu życia – czyli określony porządek dnia, jedzenie, oczyszczenie nadis, harmonizowanie się z otoczeniem i różnymi jego wpływami za pomocą np. różnych mantr, swar itp. ,szacunek dla Guru, Jamy i Nijamy, praktyki wewnętrzne itp.
Ale czy nie powinno się układać swojej własnej praktyki w ten sposób, żeby ciało i umysł były już przez nią zrównoważone (w kwestii samych asan koncepcja asana-pratikriya)? Jeżeli Savasana miałaby na to wpływać dodatkowo, to chyba przez zdystansowaną obserwację zachodzących wewnątrz procesów. Może myślimy o tym samym. Rzeczywiście jest tak, że Savasana ma potencjał kasowania różnych wrażeń. Ale wydaje mi się, że to już – jak pisał Maciek – w sferze pratyahary.
Dzięki też za Twoje uzupełnienie – praktyki, które wymieniłeś, mieszczą się oczywiście w zakresie odpowiednich narzędzi, w zależności od potrzeb każdego jogina i jego relacji z Nauczycielem.
“Ale czy nie powinno się układać swojej własnej praktyki w ten sposób, żeby ciało i umysł były już przez nią zrównoważone (w kwestii samych asan koncepcja asana-pratikriya)? ”
Chętnie odpowiem ale muszę najpierw wiedzieć co konkretnie nazywa Pani “własną praktyką”?
Najlepszego:)
“Ale czy nie powinno się układać swojej własnej praktyki w ten sposób, żeby ciało i umysł były już przez nią zrównoważone (w kwestii samych asan koncepcja asana-pratikriya)? ”
Chętnie odpowiem ale prośba o wyjaśnienie co nazywa Pani “praktyką własną”?
Mówiąc o praktyce własnej miałam na myśli asany, które sobie wybieramy w zależności od naszych potrzeb, tak samo pranayamę i inne narzędzia dobierane ewentualnie w konsultacji z Nauczycielem. Chodzi mi przede wszystkim o to, że nam joga oferuje szeroki wybór narzędzi (znowu – asan, pranayam, technik pratyahary itd.), a my, bazując na uważnej obserwacji, stosujemy akurat te, które zrównoważą nasz stan fizyczny i mentalny – konkretny dla danej osoby w danym dniu. Dlatego moje pytanie dotyczy przede wszystkim tego, jak wybieramy sobie cel własnej codziennej praktyki – w tym artykule proponowałam, że takim celem mogłaby być jakość wygody. Moim zdaniem połączonej z kwestią zrównoważenia.
“Mówiąc o praktyce własnej miałam na myśli asany, które sobie wybieramy w zależności od naszych potrzeb, tak samo pranayamę i inne narzędzia dobierane ewentualnie w konsultacji z Nauczycielem. Chodzi mi przede wszystkim o to, że nam joga oferuje szeroki wybór narzędzi (znowu – asan, pranayam, technik pratyahary itd.), a my, bazując na uważnej obserwacji, stosujemy akurat te, które zrównoważą nasz stan fizyczny i mentalny – konkretny dla danej osoby w danym dniu.”
Mówiąc o praktyce własnej miałam na myśli asany, które sobie wybieramy w zależności od naszych potrzeb, tak samo pranayamę i inne narzędzia dobierane ewentualnie w konsultacji z Nauczycielem. Chodzi mi przede wszystkim o to, że nam joga oferuje szeroki wybór narzędzi (znowu – asan, pranayam, technik pratyahary itd.), a my, bazując na uważnej obserwacji, stosujemy akurat te, które zrównoważą nasz stan fizyczny i mentalny – konkretny dla danej osoby w danym dniu”
“Dlatego moje pytanie dotyczy przede wszystkim tego, jak wybieramy sobie cel własnej codziennej praktyki – w tym artykule proponowałam, że takim celem mogłaby być jakość wygody. Moim zdaniem połączonej z kwestią zrównoważenia.”
Tutaj mogę dodać to, że warto pamiętać jaki jest cel praktyki, który chce się zrealizować. Warto też, brać pod uwagę własne ograniczenia związane z możliwością tzw. “uważnej obserwacji”. Właśnie dlatego w Jodze tradycyjnej tak ważny jest kontakt i prowadzenie przez Guru lub przynajmniej kontakt i konsultacje z Nauczycielem, który konsultuje się bezpośrednio z Guru. Inaczej można latami dobierać sobie praktyki na zasadzie własnych odczuć i wygody. Więc wszystko zależy moim zdaniem od celu praktyki. Można jeszcze dodać, że nasze “zrównoważenie fizyczne i psychiczne” zależy od wielu czynników, również subtelnych, również podświadomych i również karmicznych dlatego czasem “uważna obserwacja własna” może nie wystarczyć choć oczywiście jest to dobre narzędzie 🙂
Wracając do Szawasany i Asan – oczywiście można wykorzystywać najróżniejsze techniki do najróżniejszych celów – właśnie w ten sposób tworzą się coraz to nowe “style” jogi. Można wykorzystywać Szawasanę terapeutycznie, można jako relaksację, można pewnie jeszcze na wiele sposobów. Jednak z mojej wiedzy Sadhu praktykujący tradycyjną Hatha-Joge w Indii po prostu “puszczają wszystko” w Szawasanie. Nie praktykują jakiś szczególnych obserwacji np. obserwacji procesów mentalnych w Szawasanie co może tylko zwiększyć napięcie. Po prostu “puszczają wszystko powierzając ciało Ziemi”. Jest to w ich wykonaniu proste i efektywne. Inne praktyki Hatha-Jogiczne powodują również efektywność prostej Szawasany. Jeśli chodzi o wewnętrzne praktyki jogi to osobiście nie wierzę w możliwość praktytkowania ich efektywnie bez wypracowania asany medytacyjnej o czym pisałem powyżej. Myślę, że łatwo jest myśleć że jest się np. w dharanie czy pratyaharze ale trudniej to sprawdzić i często są to tylko wyobrażenia. Sumując joga tradycyjna jest prosta i efektywna. Celem jest Moksza. Praktyki są sprawdzone i działają. Cóż można chcieć więcej 🙂 Nailepszego