Ponieważ wszystko jest oddechem. Relacja z warsztatów Patrycji Gawlińskiej i Piotra Marcinowa
Z radością uczestniczyłam w kolejnym warszacie Patrycji. Ma ona cenną umiejetność takiego doboru poszczególnych składowych warsztatu (asany, pranajamy, medytacja), że nic nie jest w nadmiarze, ani w niedoborze – wysiłek fizyczny idealnie kompensuje się z wysiłkiem umysłowym, a po zakończeniu ciało i umysł jeszcze długo funkcjonują w idealnej harmonii i ma się uczucie bycia bliżej samadhi, niż kiedykolwiek.
Temat warsztatu: „Poprzez oddech, koncentrację do medytacji”. Chociaż od tego się nie zaczęło, pozwolę sobie przytoczyć w całości, przeczytany nam przez Piotra fragment z Upaniszad.
6. Pewnego razu spierały się tchnienia życiowe o pierwszeństwo: “Ja jestem najpierwsze mówiły nie, ja jestem najpierwsze”.
7. Poszły wiec te tchnienia życiowe do ojca Pradżapata i rzekły: “Które z nas, o wzniosły, jest najpierwsze?” Pradżapati tak im odrzekł: “Po którego odejściu ciało najgorzej się czuje to z was najpierwsze”.
8. Wówczas mowa wyszła z ciała, bawiła rok cały daleko, a wróciwszy, zapytała: “Jak mogłyście były żyć beze mnie?” “Jakoby nieme odrzekły, nie mówiąc, lecz oddychając oddechem, patrząc okiem, słuchając uchem, myśląc organem myślowym”. Wtedy mowa weszła na powrót w ciało.
9. Wówczas wzrok wyszedł z ciała, bawił rok cały daleko, a wróciwszy, zapytał: “Jak mogłyście były żyć beze mnie?” “Jakoby ślepe odrzekły, nie widząc, lecz oddychając oddechem, mówiąc mową, słuchając uchem, myśląc organem myślowym”. Wtedy wzrok wszedł na powrót w ciało.
10. Wówczas słuch wyszedł z ciała, bawił rok cały daleko, a wróciwszy, zapytał: “Jak mogłyście były żyć beze mnie?” “Jakoby głuche odrzekły, nie słysząc, lecz oddychając oddechem, mówiąc mową, patrząc okiem, myśląc organem myślowym”. Wtedy słuch wszedł na powrót w ciało.
11. Wówczas organ myślowy wyszedł z ciała, bawił rok cały daleko, a wróciwszy, zapytał: “Jak mogłyście były żyć beze mnie?” “Jakoby głupie odrzekły, bez rozumu, lecz oddychając oddechem, mówiąc mową, patrząc okiem, słuchając uchem”. Wtedy organ myślowy wszedł na powrót w ciało.
12. Wówczas oddech, chcąc wyjść, pociągnął za sobą inne tchnienia życiowe, niczym rumak szlachetny, co, kiedy się wyrwie, ciągnie za sobą pęta i kołki. A wtedy przyszły wszystkie tchnienia do oddechu i rzekły: “Bądź najpierwszym, czcigodny! Jesteś z nas najlepszym! Nie odchodź!”.
13. Wówczas mowa rzekła do niego: “W co ja jestem bogata, w to i ty jesteś bogaty”. I wzrok rzekł do niego: “Czego ja jestem oparciem, tego i ty jesteś oparciem”.
14. I słuch rzekł do niego: “Czego ja jestem osiągnięciem, tego i ty jesteś osiągnięciem. Wreszcie organ myślowy rzekł: “Czego ja jestem siedzibą, tego i ty jesteś siedzibą”.
Nie nazywają więc ich ani mową, ani oczami, ani uszami, ani organem myślowym. Nazywają je tchnieniami życiowymi, ponieważ wszystkie one są oddechem.
Czandogja Upaniszad 6-14.1.5 tłum. Stanisław Michalski
Zacytowany wyżej tekst w sposób bardzo obrazowy wskazuje na wagę procesu oddychania, na jego nadrzędność w stosunku do wszystkich innych funkcji życiowych, o czym w życiu codziennym zapominamy, bądź nie jest to nam świadome w ogóle. Praktyka jogi winna więc nakierowywać/przywracać nam świadomość oddechu, nadawać mu nową jakość i znaczenie. Taką pracę wykonywaliśmy własnie pod kierunkiem Patrycji. Krótkie koncentracje i delikatne winjasy, pozwalały budować moc oddechu, poprzez pracę z bandhami, kierowanie świadomości do wybranych punktów w ciele, przez wszystkie grupy pozycji. Nadawaliśmy oddechom określony kierunek i staraliśmy się odkryć i zniwelować wszystkie odnalezione źródła napięcia w ciele. Pod koniec pierwszej części warsztatu, umysł był spokojny i skoncentrowany, a ciało rozciągnięte i rozgrzane, aby wygodnie i stabilnie usiąść do czterdziestostominutowej medytacji.
Potem nastąpiła przerwa na egzotyczną korzenną herbatę i rozpoczął się wykład Piotra, zainicjowany właśnie cytowanym powyżej fragmentem Upaniszad. Piotrek mówił w sposób przystępny, barwny i ciekawy o historii, swoistej ewolucji różnych systemów jogi, podkreślając fakt, że celem jogi jest osiągnięcie stanu samadhi, prowadzącego do stanu wyzwolenia, jedyności (kaivalya), który zatrzymuje wszelkie poruszenia umysłu, które to poruszenia (citta vrtti) sa źródłem naszego cierpienia, ruchu w błędnym kole. Droga do samadhi – joga – to droga ścieżką medytacji, nie samych asan, choć asany mają oczywiście duże znaczenie w przygotowaniu ciała i pośrednio również umysłu, do rozpoczęcia praktyk medytacyjnych.
Był czas na pytania i odpowiedzi, a atmosfera była tak miła, że warsztat miał swoisty „ciąg dalszy” w wegetariańskim barze.
Posumowując, był to bardzo dobrze przygotowany, przemyślany warsztat, którego pozytywne oddziaływanie można było poczuć natychmiast. To rzadkie i cenne doświadczenie. Czekam z niecierpliwością na kolejny raz.
Najnowsze komentarze