Samotny, biały żagiel na morzu joginów. Relacja z seminarium nauczycielskiego i warsztatów Maćka Wieloboba 17-18.03.2012. Katarzyna Kuśnierz
Od czasu, kiedy rozpoczęłam szkolenie nauczycielskie w nurcie vinyasa krama joga u Macieja Wieloboba, pod koniec 2010r, staram się regularnie uczestniczyć w comiesięcznych seminariach i warsztatach Maćka. Czasem nie jest to możliwe z powodów zawodowych (sama kształcę instruktorów Pilates), czasem termin pokrywa się z innym, zadeklarowanym wcześniej szkoleniem, a czasem po prostu nie dopisuje zdrowie. Jakkolwiek dojazd do Krakowa kiedyś, ze skręconym śródstopiem był po prostu niemożliwy, tak tym razem, z zablokowanymi dwoma kręgami i nie najlepszym samopoczuciem, zdecydowałam się pojechać. Cóż, najwyżej nie będę ćwiczyć, pomyślałam.
W tym “roku szkolnym” Maciek na sobotnich seminariach omawia metodykę nauczania jogi, jest więc przewaga teorii z akcentem praktycznym, podczas pracy w grupach. Temat seminarium brzmiał: ”Dostosowywanie asan do potrzeb uczniów”. Temat ważny i potrzebny, gdyż z pewnością każdy prowadzący zajęcia zetknął się już z sytuacją, gdy nagle, podczas przygotowanych zajęć, należy na bieżąco dokonać modyfikacji z powodu niemożności wykonania przez kogoś zaplanowanej asany czy sekwencji. Owa niemożność wykonania może być spowodowana np. menstruacją, ale też słabszą kondycją, urazem czy wiekiem. Może się też zdarzyć, że do ćwiczącej już jakiś czas grupy dołączy nowa osoba(y) i cały misterny plan zajęć trzeba przeorganizować, nie tracąc przy tym głowy, ciągłości i sensu zajęć.
Maciek omówił, a uczestnicy w grupach przygotowali, teoretycznie i praktycznie, kilka przykładów modyfikacji (ułatwień) lub zamian asan na inne. Podczas pracy skupialiśmy się na założeniu: czy modyfikowana/zamieniana asana jest istotna w danej sekwencji (np. przygotowuje do kolejnych, trudniejszych pozycji), czy nie. Jeśli jest istotna, należy ją zmodyfikować np. poprzez niepełne wejście bądź zastąpić inną, o podobnym działaniu. Jeśli nie jest istotna, można bez problemu ją pominąć lub zamienić wg indywidualnych potrzeb. Szukaliśmy m.in. zamienników lub modyfikacji virasany oraz siadu skrzyżnego przy bolących kolanach czy wariantów menstruacyjnych przy staniu na głowie lub innych pozycjach odwróconych.
Warsztat jogi następnego dnia nosił znamienny tytuł: „Warsztat asan, pranajamy i medytacji z Maćkiem Wielobobem”, byliśmy bardzo zaintrygowani, co się kryje za tym niedoprecyzowaniem tematyki.
Zaczęliśmy nietypowo – nie od praktyki asan, ale od koncentracji. Mieliśmy usiąść frontem do ściany, w pewnym oddaleniu, ale tak, by „czuć jej obecność” po zamknięciu oczu. Wizualizowaliśmy strumień światła, który co jakiś czas zmieniał położenie. Koncentrowaliśmy się na odczuciach związanych z przestrzenią, po swojej prawej i lewej stronie, ponad głową i poniżej punktu siedzenia. Potem przeszliśmy do praktyki asan. Precyzując – pozostali uczestnicy przeszli do praktyki, mój uraz spowodował, że poprosiłam Maćka o możliwość bycia tylko obserwatorem warsztatu (na co on się zgodził). Obserwowałam więc. Było to zupełnie nowe doświadczenie, gdyż zwykle zamykam się mentalnie w przestrzeni swojej maty, ćwiczę głęboko skupiona na sobie i nie rozglądam się po sali. Jak przypuszczam, inni również nie.
Maciek przygotował dla nas jak zwykle szerokie spektrum vinyas, od prostych, jak sekwencja tadasany, po „najwyższe asy w rękawie”, czyli mostki ze stania, ze stania na rekach, stanie na rekach, na przedramionach i różne warianty stania na głowie. To, co rzuciło mi się w oczy, to niezmiennie mocne emocje, jakie wywołują te trudne pozycje. Po raz pierwszy obserwowałam swoich kolegów-nauczycieli jogi, osoby, które uważam za niedościgniony wzór doskonałości w asanach, obserwowałam ich zmagania z własnymi ograniczeniami, ich lęk, zupełnie taki sam jak mój, taki po prostu ludzki lęk, czasem obwarowany racjonalnymi argumentami. Stało się dla mnie jasne, że sens proponowania takich pozycji na zajęciach leży dużo bardziej w ich głęboko umysłowym, nie fizycznym aspekcie.
W dalszej części warsztatów wykonaliśmy maha mudrę (którą akurat zdecydowałam się wykonać) z wizualizacją promienia światła, biegnącego od pępka do punktu miedzy brwiami na wdechu i od punktu miedzy brwiami do pępka na wydechu. Na zatrzymaniach oddechu po wydechu robiliśmy mula i uddiyana bandhę, i koncentrowaliśmy się na pępku. Po 25 długich (ok. 5 sekund wdech, 5 sekund wydech oraz 2-6 sekund zatrzymanie oddechu po wydechu) oddechów na każdą stronę. Jak zwykle, ta praktyka wymagała trochę samozaparcia i silnych mięśni grzbietu, które odczuwało się jeszcze następnego dnia.
W końcowej relaksacji w śavasanie Maciek zaproponował kierowanie świadomości oddechu do różnych miejsc w ciele i były to kolejno: podeszwy stóp, wnętrza dłoni, czoło i splot słoneczny. Na wdechu kierowaliśmy uwagę w określone miejsce, na zatrzymaniu oddechu po wdechu zatrzymywaliśmy się, koncentrując na danym obszarze, po czym na wydechu rozpraszaliśmy uwagę. Podobna praca była kontynuowana później w formie koncentracyjno-medytacyjnej. Koncentrowaliśmy się na różnych miejscach w ciele, ogniskując tam swoją uwagę.
Mimo iż fizycznie nie zrobiłam wiele, warsztaty te zaliczę z całą pewnością do jednych z najbardziej udanych. Bardzo dziękuję Maćkowi za możliwość biernego uczestnictwa w części asanowej, a moim ćwiczącym koleżankom i kolegom za wyrozumiałość – było to naprawdę bardzo wartościowe doświadczenie metodyczne, również emocjonalnie, jeszcze bardziej zespalające mnie z grupą. Mam nadzieję, w pełni sił i tym razem już całkiem aktywnie, uczestniczyć w następnym spotkaniu.
– –
Katarzyna Kuśnierz jest Instruktorką Sportu spec. Fitness, właścicielką szkoły MP FIT SPORT ACADEMY, kształcącej instruktorów Pilates i Indoor Cycling. Jest również nauczycielką jogi w podejściu vinyasa krama, od dwóch lat szkoli się u Macieja Wieloboba. Prywatnie: katowiczanka, mama dwójki dzieciaków, miłośniczka gór i kotów.
MP Fit Sport Academy: Szkolenia instruktorskie Pilates i Indoor Cycling
Maciej Wielobób: Warsztaty jogi i szkolenia nauczycielskie
Najnowsze komentarze