Gdzie iść dalej z jogą? Przemyślenia – Ola Uruszczak
Możliwym scenariuszem współczesnej adeptki/współczesnego adepta jogi jest jak następuje:
pójście na zajęcia jogi (czytaj – zajęcia grupowe) z powodów potrzeb ciała. Najczęściej takich czy innych bóli kręgosłupa. Aktywność ta, czyli “joga’ podoba się na tyle, że kontynuuje, regularnie przez kilka miesięcy, czasem nawet lat. I dociera do momentu, który trudno jest definiowalny, ale jednak odczuwalny. Do momentu, w którym ma poczucie, że chcę więcej, bo takie po prostu chodzenie na zajęcia to trochę za mało. Tylko natrafia na ścianę niewiedzy i rodzą się pytania: czego mało? Ćwiczeń? Czegoś innego? I ma potrzebę zgłębienia ścieżki jogi, zrozumienia, zrobienia czegoś. Tylko jak?
Co robić z tą potrzebą pójścia dalej? Co z jogą dalej robić?
Mogłabym powiedzieć prosto: rzuć wszystko i jedź do źródeł, do Indii. Ale ja mam poczucie, że to zupełnie nie tędy drogą. W końcu, jak pisał Osho, joga nie jest bardziej indyjska, tak jak matematyka nie jest bardziej zachodnia. Ponadto, nie jest takim prostym rzucić swoje życie i zaszyć się na miesiąc, dwa czy dłużej w aśramie. I o ile taki pomysł sprawdzi się u jednostek, o tyle (śmiem twierdzić) zupełnie nie sprawdzi się u większości (przynajmniej moich) uczniów, mających rodziny, odpowiedzialność za bliskich, i różne codzienne zobowiązania.
Przejdźmy w takim razie czegoś do bardziej konstruktywnego i bardziej adekwatnego do naszego adepta jogi.
Uważność i wrażliwość na siebie
Regularna praktyka jogi, jeśli trafimy pod skrzydła dobrej nauczycielki lub dobrego nauczyciela, uruchamia w nas uważność i wrażliwość na siebie. Niby jesteśmy tylko na zajęciach skierowanych na pracę z ciałem (bo np. pracujemy terapeutycznie, aby ulżyć bólom pleców), a jednak uczymy się czucia siebie, czucia oddechu, odczuwania stanu umysłu.
To procentuje i zaczyna powoli wkracza do codzienności.
Praktyka jogi uruchamia w nas pewien stopień wrażliwości na siebie. Czujemy luz i swobodę przy jednych ruchach, przy innych sztywność, zamknięcie, dyskomfort. Zaczynamy korzystać z wyciszenia umysłu. Ba! Dotykamy tego stanu. Zaczyna nieco inaczej doświadczać siebie w codzienności. Pewną trudnością jest powtarzanie schematów życia, bo uruchomiliśmy nową uważność i wrażliwość. I właśnie ta wrażliwość może nas popychać do zmiany. Ale jakiej zmiany? Ewolucyjnej, nie radykalnej. Takiej, która polega na uważnym przyglądaniu się życiu i pozostawianiu w nim tego, co jest dla i prawdziwe i spójne, przy jednoczesnym odrzuceniu nieprawdziwych dla nas uwarunkowań. Czyli owa zmiana to bardziej nie modyfikacja siebie, lecz odrzucanie tego co do nas przyklejone lub nam narzucone.
I teraz, aby się to zadziało potrzeba podjęcia faktycznej pracy ze sobą. Ale uwaga – to pójście dalej z jogą nie będzie polegać na wykonywaniu coraz bardziej skomplikowanych, trudnych, gimnastycznych asan. Jasne – można to robić, ale przy okazji. Tak naprawdę zanurzenie się w jogę to pozwolenie, by ona pomagała nam pozostawać w kontakcie ze sobą w codzienności.
Joga nie tyle skomplikowana, co po prostu wymagająca
Kiedy myślę o jodze, to jestem głęboko przekonana, że ona nie tyle jest skomplikowana, co w pewien sposób wymagająca. Jak to pisał klasyk: nic się nie zmienia od na d… siedzenia. Joga to nie wieczne inspirowanie się nią i czytanie o jej wspaniałym działaniu. Właśnie – joga to działanie. To jest oczywiste, no ale jednak! Warto to sobie przypominać, szczególnie jeśli nie mamy wyrobionych w niej pewnych nawyków, np. medytacji. Jej codzienna praktyka może być tak oczywista, jak mycie zębów. Ale, o ile nie poświęcimy dni na to, aby faktycznie wygospodarowywać na nią czas, o tyle ona nie wskoczy samoczynnie do naszej codzienności. Podobnie z resztą z innymi narzędziami jogi – one tak naprawdę nie są skomplikowane. To co jest trudne w praktyce to… jej regularne wykonywanie, rutyna, i ten wysiłek, który trzeba włożyć by wyrobić nawyk.
Ale kiedy zagłębiamy się w jogę? W mojej opinii wtedy, gdy zaczynamy czerpać z uruchamianej przez jogę uważności.
Nauka jogi to m.in. nauka uważności siebie. Z czasem ta uważność zaczyna przenosić się z maty na codzienność.. Z uważnością idzie też wrażliwość, która będzie potrzebować naszego wsparcia w konkretnej pracy poza matą. Przykład: na zajęciach jogi uczymy się unosić wzrok, by nasza postawa się poprawiała, uczymy się rozluźniać ciało. I teraz – uczymy się też odczuwać zmianę, która pojawia się w odpowiedzi na nasze działanie, np. czujemy, to wydłużenie ciała, po uniesieniu wzroku i spojrzeniu przed siebie, czujemy tę miękkość która przychodzi wraz z rozluźnieniem. Ucząc się tego, mamy szansę w codzienności np. w stresującej sytuacji poczuć przychodzące napięcie, i jeśli jest ku temu przestrzeń – świadomie je rozluźnić. Ta wrażliwość będzie nas informować, że np. nasza nawykowa reakcja, wypowiedziane zdanie (które do tej pory tak często mówiliśmy np. w złości do bliskiej osoby), tak naprawdę nie jest nasza, ale np. powtórzona przez nas, przyjęta, ale zupełnie niezgodna z tym co czujemy w sercu. Ucząc się uważności wchodzimy w głębszą komunikację z samymi sobą. Taką komunikację, która pozwala nam wejść głębiej w jogę.
“Joga to całościowy program przywracania równowagi życiowej.” A.G. Mohan
Joga to doświadczanie prawdziwych siebie
Bez uważności, i poznania siebie trudno jest samodzielnie dobrać odpowiednie narzędzia, które mają przywrócić życiową równowagę. Joga pozwala nam też poznać siebie. Do jakiej równowagi dążymy jeśli nie znamy siebie?
I teraz, czy te narzędzia z których skorzystasz to będą takie czy inne pranajamy, praktyki oczyszczające, czy podjęcie treningu etyczno-psychologicznego, czy inne – to będzie już zależało od ciebie. Dla mnie jogą nazwiemy wszystko to, co właśnie dba o naszą równowagę.
Narzędzia jogi nie muszą być opisane przez jogę klasyczną, aby faktycznie narzędziami jogi były.
To co zrobić z tą tęsknotą i chęcią pójścia dalej z jogą?
Szczera odpowiedź brzmi: nie ma jednego scenariusza. Dla jednej osoby tym pogłębianiem jogi będzie wzmożenie pracy nad uważnością, dla innej medytacja, a dla innej uczenia się podejmowania decyzji i odpowiedzialnych kroków. Na pewnym etapie dojrzałości na ścieżce prawdopodobnie dobrze poprosić o pomoc przewodnika – nauczyciela, nauczycielkę, która pomoże na tej ścieżce się odnaleźć. Ważnym elementem pracy na ścieżce jogicznej jest rozmowa: z nauczycielem, ze sobą i ze ścieżką, szczerość i doświadczanie. To właśnie one mają moc transformująca.
Takim uniwersalnym narzędziem, które może nam towarzyszyć nieustannie, a które krok po kroku uczymy się w czasie praktyki np. śavasany, będzie na pewno nauka i podążanie za uważnością – odczuwanie przepływających wrażeń i emocji, jak również (i tego elementu nie może zabraknąć – sic!) i akceptacji tego co się czuje, i akceptacji siebie.
Jeśli myśląc o tym, jak iść głębiej w jodze, myślisz o wykonywaniu coraz bardziej akrobatycznych asan, to wg mojej opinii to zupełnie nie ten kierunek. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie: czego w jodze szukamy? Czy tych wizualnie pięknych sportowych umiejętności, czy faktycznie zyskiwania spokoju i równowagi? A do tej drugiej trzeba zobaczyć jogę poza matą. I często okazuje się, że tu jest naprawdę dużo do zrobienia. Ale co jest budujące, to można tę pracę wykonać. Trzeba tylko zacząć.
Najnowsze komentarze