Mięso – jeść czy nie jeść? Buddyjska refleksja III. Shravasti Dhammika
Bycie wiernym Dhammie w ogóle, a w szczególności pierwszemu przykazaniu, jak się wydaje, wymaga bycia wegetarianinem. Nie wszyscy jednak widzą to w ten sposób i większość zwolenników Therawady i prawie wszyscy Buddyści Wadżrajany interpretują tą kwestię odmiennie. Zbadamy teraz motywy towarzyszące praktykowaniu przykazań i zobaczymy jakie one mogą mieć znaczenie dla jedzenia mięsa i wegetarianizmu.
Budda podaje trzy powody dla których powinniśmy poważnie podchodzić do etyki:
(1) Po pierwsze, aby uniknąć negatywnych skutków złych uczynków – zazwyczaj nazywanych “złą kammą”, ale bardziej poprawnie “złą vipāka”. Ten powód Budda wspomina wiele razy i jest jedynym z trzech kiedykolwiek wymienianych przez tradycyjną Therawadę, co powoduje, z pewnym uzasadnieniem, zarzut o egoizm.
(2) Drugim powód wskazuje, że przestrzeganie przykazań stanowi podstawę dla pozytywnych cech, takich jak umiar, świadomości, jasności myślenia, szczęście z powodu czystego sumienia (anavajja sukha, Digha Nikaya I, 70) itp., które z czasem doprowadzą do najwyższego dobra, Nirvany.
(3) Trzecim powodem jest miłość i troska o innych. Nie szkodzę i nie zabijam innych, ponieważ zależy mi na ich dobrobycie. Nie okradam ich, ponieważ szanuję ich własność. Nie wykorzystuję seksualnie ich, bo szanuję ich godność i prawo wyboru. Nie okłamuję ich, ponieważ szanuję ich prawo do poznania prawdy. I nie upijam się alkoholem, bo kiedy się spotkamy chcę sensownej komunikacji między nami. W skrócie, wierności przykazaniom jest także aktem miłości, nie tylko do osoby, z którą mam bezpośrednią relację, ale i do szerszej społeczności.
Budda podkreślił ten punkt, gdy powiedział, że słuszny czyn jest rodzajem wyrozumiałości lub troski (saraniya) w stosunku innych osób, która prowadzi do “miłości, szacunku, życzliwości, harmonii i pokoju” (Piyakarana garukarana sangahaya avivadaya samaggiya… Anguttara Nikaya III, 289). W celu uniknęcia niepewności co do słów Buddy: prya = miłość, karana = robić, powodować; garu = szacunek, estyma; sangaha = sympatia, wspólnota, wzajemność, avivada = harmonia, samagga = pokój, zgoda.
Ci, którzy nie akceptują tego, że jedzenie mięsa powoduje negatywną kammę, nie powinni mieć problemów ze spożywaniem mięsa. Jeśli uważają, że mogą rozwijać dobre cechy,jak cierpliwość, determinacja, uważność, hojność, odwaga i uczciwość, znowu nie powinni mieć obaw, aby to robić.
Ale każdy, kto naprawdę czuje, że powinien rozwinąć wszechogarniającą miłość i życzliwość wobec innych – wszystkich innych (a Budda powiedział, że powinniśmy), będzie musiał czuć się nieswojo, będąc związany w jakikolwiek sposób z zabijaniem zwierząt. Świadomość, że jest częścią łańcucha, który wiedzie do okropnych wydarzeń (a nie chcę was raczyć strasznymi obrazami z rzeźni), musi sprawić, że poczuje się nieswojo. Powinno to zmotywować wrażliwych Buddystów, aby spróbowali coś zrobić z tym okrucieństwem, a tym, co przynajmniej można zrobić, to nie być elementem łańcucha poprzez zaprzestanie jedzenia mięsa.
Powyższy tekst stanowi trzeci rozdział krótkiej książki autorstwa Shravasti Dhammiki zatytułowanej „Jeść albo nie jeść mięsa: buddyjska refleksja„.
Kwestią od dawna dzielącą Buddystów jest czy niejedzenie mięsa jest zgodne z Dhammą (skr. Dharma – przyp. tłumacza), nauką Buddy. Zarówno starożytni, jak i współcześni uczeni debatowali w tej sprawie, czasem ze sporą zażartością. W tej małej książce, Bhante Dhammika, dobrze znany mnich buddyjski i pisarz, powraca do różnych argumentów za i przeciw jedzeniu mięsa i analizuje je z zupełnie nowej perspektywy. Czyniąc to, rozwiewa zarazem kilka powszechnych błędnych opinii na temat buddyzmu, zwracając uwagę na pewne rzadko omawiane problemy związane z byciem wegetarianinem i przedstawia niektóre dobre powody, aby zostać takim. Książka ta pozwoli Ci spojrzeć na buddyzm w inny sposób. Może także spowodować, że spojrzysz na swój następny posiłek w odmienny sposób.
Shravasti Dhammika prowadzi bloga Dhamma Musings, w którym przedstawia świat z buddyjskiej perspektywy.
Tłumaczył: Piotr Marcinów. Joga Gliwice | Joga Zabrze
Dziękuję Piotrze za artykuł 🙂
Od roku 1997 do 2007 nie jadłem mięsa , ale też nie pracowałem z umysłem.
Po roku 2007 gdzie dostałem niezłą nauczkę dla EGO , zacząłem jeść mięso w małych ilościach i pracuję nad swoim rozumieniem.
Zasady bez rozumienia nie załatwiają sprawy.
My ludzie ,jemy za dużo mięsa karmiąc EGO. Zjadanie mięsa w stanie nie przywiązania jest zagadką. Żyjąc w zimnym klimacie Tybetu , nie zawsze mamy wybór.
Jakość hodowli i styl zabijania ma wpływ na stres , który przeżywają zwierzęta i co za tym idzie na jakość mięsa. Tutaj jest wielkie pole do działania , a potem kto wie 🙂
@Leszek,
tu nie chodzi o jakość mięsa, ale o ahimsę – niekrzywdzenie zwierząt. Niezależnie czy jesz mięso przywiązany czy “w stanie nieprzywiązania” uczestniczysz w łańcuchu cierpienia zwierząt.
Cierpienie jest paliwem dla miłości i co z tym zrobisz ?
Cierpienie jest paliwem dla wielu rzeczy, najczęściej nienawiści, złości, zemsty, poddania się i depresji. Zbyt często jest też paliwem dla samego siebie.
I co z tym zrobisz?
Poza tym chyba nie chcesz powiedzieć, że cierpiące zwierzęta kochają bardziej?
Albo, że zadający cierpienie robią to z miłości?
Albo, że cierpienie jest dobrem?
Piotr , nie mam wklejonego zdjęcia , ale pamiętaj , że podczas pisania uśmiecham się . Moje wpisy pomagają mi w zrozumieniu , także nie chodzi o to , że Ty masz się zgadzać ze mną.
Jeżeli cierpienie karmimy cierpieniem kroczymy drogą demonów . Nie można nakarmić głodu głodem.
Jesteśmy przywiązani do istnienia , co już jest przyczyną cierpienia , ale samo istnienie jest wyrazem miłości.
Jest pewna ścieżka przyczyny i skutku , przywiązanie , pragnienia i kreacja jako odpowiedź dla zaspokojenia pragnień. Z tej perspektywy kreacja jest lekarstwem dla cierpienia i wyrazem miłości.
Cierpienie jest paliwem dla miłości i co z tym zrobisz ?
Może tak być , że w swoim życiu będziesz szedł drogą miłości i współczucia, taka praca 🙂
Ktoś inny pójdzie drogą demonów , w swojej ignorancji.
Jednak jedzenie , czy nie jedzenie mięsa nie jest najważniejsze , a właśnie ignorancja , lub jej brak.
Istnieje religia stara jak Buddyzm , która za najważniejszy cel uznaje nie zabicie żadnej istoty , co jest bardzo trudne i nie rozwiązuje problemu ignorancji. Zapomniałem nazwy , ale chodzi o Dżinizm czy coś takiego.
Uważam , że zaspokojenie głodu mięsem ,jest w niektórych przypadkach uzasadnione i taka możliwość jest wyrazem miłości , dla wygaszenia cierpienia.
Muszę kończyć , wal śmiało 🙂
W moim życiu miało miejsce przedziwne wydarzenie. Był taki moment , kiedy dokonałem jakiegoś tam przeskoku w świadomości i akurat wtedy zaczęły pojawiać się pierwsze komary , na wiosnę.
W mieszkaniu komar nie jest niczym przyjemnym , a jeżeli masz dziecko , być może będziesz musiał latać za komarem w środku nocy.
Kiedy pojawił się komar w moim mieszkaniu , trzepnąłem go.
Z cieżkim sercem zacząłem myśleć nad swoim postępowaniem i poszedłem spać.
Wiedziałem , że nie było w porządku zabijać komara i martwiłem się.
Na drugi dzień poszedłem do pracy , a pracuję przy biurku i patrzę , a tam w pokoju lata komar , obserwowałem jego lot.
Komar lata po pokoju , w świetle poranku i siada na biurku , przed moim nosem , pomiędzy moimi rękami.
Oczywiście nic nie zrobiłem , ale co komar chciał mi powiedzieć ?
JEDEN UMYSŁ
Leszku, mam nadzieję, że nie macie nic przeciw z Piotrem, żebym wtrącił się do tej dyskusji. Ale tak aż mnie korci, żeby wrzucić swoje dwa słowa.
1. Byłeś ostatnio na moich warsztatach we Wrocławiu. Nie pamiętam czy zostałeś na sesji pytań i odpowiedzi, ale z któregoś pytania uczestników powstał mój mini-wykład, którego główną tezą było CIERPIENIE NIE USZLACHETNIA!!!! Podawałem mnóstwo przykładów na to. Tak samo cierpienie nie jest paliwem dla miłości, może być (a) motywem do rozpoczęcia poszukiwań / praktyki, (b) najwyżej możliwością dla okazania cierpiącym współczucia (przez szczęśliwych lub mniej cierpiących).
2. To, że nasze życie jest związane z unicestwianiem pewnych niższych stworzeń dla naszego dobra(bakterie, insekty etc.) nie oznacza, że powinniśmy zrezygnować też z innych form zadawania cierpienia. To, że broniąc swojego dziecka uderzysz psa sąsiada, nie oznacza, że uprawnione jest krzywdzenie innych psów.
3. Ahimsa, i wynikające z niej niejedzenie mięsa, jest tylko narzędziem w praktyce. Pomijając już samą kwestię ograniczenia cierpienia zwierząt, niejedzenie mięsa służy nam do ograniczenia swojej agresji poprzez nastawienie na niekrzywdzenie innych stworzeń.
4. Na koniec mała deklaracja: nie jest ideologiem wegetariańskim, rozumiem różne powody jedzenia mięsa, moje spojrzenie na to jest bliskie spojrzeniu Inayata Khana, które publikowaliśmy tu na portalu: http://jogasutry.pl/index.php/2011/03/29/o-diecie-wegetarianskiej-z-perspektywy-praktyki-hazrat-inayat-khan/
(BTW – NIE jestem buddystą, więc to co mówię raczej dotyczy perspektywy praktyki medytacji, a nie buddyzmu jako takiego)
Maćku , pamiętam Twoje słowa i z takiej perspektywy masz rację.
Cierpienie nie uszlachetnia.
Można rozpatrywać różne interakcje wąsko i szeroko. Gdyby posłuchać Inayata Khana , można w dobrej sytuacji odnaleźć trochę złego , a w złej sytuacji trochę dobrego. Czy cierpiący tak zrobi , zależy tylko od niego.
Wybór polega właśnie na tym.
Jeżeli napisałem o mięsie ,jako lekarstwie dla wygaszenia cierpienia głodu , dokonuję takiego wyboru. Zazwyczaj rozpatrujemy sytuację zwierząt i kierując się współczuciem , nie podoba nam się ich cierpienie. Oznacza to , że dokonujemy takiego wyboru.
Jedzenie mięsa w obecnym Zachodnim stylu , szkodzi też samym ludziom . Naprawdę biedni są ci wszyscy ludzie objadający się mięsem bez potrzeby i wpędzający się w choroby ciała i umysłu.
Wybór pomiędzy ja i innego nie jest właściwym wyborem , a powinien zawsze przebiegać na linii cierpienie – miłość. Do takiego podejścia potrzebne jest współczucie Bodhisattwy i umiejętność rozróżniania nie przywiązanego jogina.
Moje wpisy są oparte na filozofowaniu i teraźniejszym rozumieniu . Nie jestem buddystą w sensie wyznania religijnego , ale jestem żywym człowiekiem , jak każdy z nas 🙂
Opierając się na artykułach i uczestnicząc w dyskusji dochodzę do ciekawych odkryć. Na przykład odkryłem , że joga Klasyczna dochodzi do celu poprzez umysł . Joga taka jak Sivanandy prowadzi poprzez serce , a Hatha joga prowadzi poprzez ciało. Całkiem banalne odkrycie , ale własne. Piotrek trochę pomagał 🙂
Cierpienie nie uszlachetnia , kiedy prowadzi do pomieszania.
Jeżeli zaczniemy analizować karmę i dojdziemy do wniosku , że istnieje dobra i zła karma , stworzymy pojęcia których będziemy niewolnikami.
W pracy z umysłem nie chodzi o ustawienie wszystkich na właściwym miejscu , ale na właściwym postrzeganiu , braku pomieszania.
Cierpienie nie uszlachetnia jeżeli nie widzimy celu cierpienia , jakim jest możliwość uwolnienia się od cierpienia i mówienie miłości tak.
1. Leszku, mylisz trochę indyjską filozofię stosowaną ze spekulatywną zachodnią filozofią. W jodze/ sankhji/ buddyzmie etc. filozofowaniem jest działanie, a nie dyskutowanie. Dyskutować można, jeśli wnosi to coś do praktyki. Moim zdaniem Twoje rozważania niewiele.
2. Umieściłem mój komentarz, ponieważ to co robisz można porównać do tego, że wchodzisz na sympozjum matematyków i proponujesz, żeby od dziś kwadrat nazywa okręgiem, a okręg kwadratem, a w ogóle to najlepiej robić to od dziś losowo na zmianę. Oczywiście można tak zrobić, tylko po co? Po to, żeby zaciemniać obraz i utrudniać praktykę?
W jodze czy innych systemach medytacyjnych każde działanie ma służyć praktyce. To, co Ty robisz – nie służy. Mówię to z perspektywy moich osobistych doświadczeń jako praktykującego medytację od 1994 r., ale też z mojej perspektywy jako nauczyciela, obserwującego jak uczniowie sami stwarzają sobie przeszkody.
Maćku , nie jest do końca tak , że moje propozycje są całkiem bez sensu.
Na przykład pamiętam jak pisałeś w jednym ze swoich artykułów , że nie jest ważne jak czujemy się teraz , ale gdzie prowadzi proces w którym uczestniczymy. Tak napisałem o cierpieniu.
Piszesz , że filozofowaniem jest działanie i z tym się zgadzam . Dyskusja o rzeczach które nie działają jest bez sensu. Jestem przekonany , że w takiej relacji cierpienia i miłości działa świat i dla mnie jest to pewne odkrycie. Odkrywanie jest praktyką. Natomiast jest to bezużyteczne do zastosowania dla ogółu osób , ponieważ każdy do swoich odkryć dochodzi sam.
Napisałeś , że w jodze każde działanie ma służyć praktyce , a czemu służy praktyka ?
To jedno z tych bezsensownych pytań. Praktyka służy do odkrywania tego co działa.
Dziękuję za cierpliwość 🙂
Maćku i Piotrze jeszcze raz dziękuję za możliwość wypowiedzi. Cała ta eskapada , którą wykonałem , pozwoliła mi odkryć , że poziom abstrakcji którym się posługuję , faktycznie niewiele wnosi.
Mogę napisać , że nie bałem się błędów.
Teraz zajmę się bardziej zrównoważoną praktyką 🙂 Mniej ekscytacji , a więcej faktów.
Pozdrawiam
Leszku, cieszymy się, że mogliśmy współuczestniczyć w tej podróży. Wszystkiego dobrego 🙂