Jak karma joga, to tylko w aśramie. Patrycja Gawlińska
W programie zajęć wielu aśramów bądź kursów jogi pojawia się praktyka karma jogi, rozumianej jako praca na rzecz aśramu bez wynagrodzenia. Jaka jest idea takiej praktyki i jakie korzyści ma z tego student, bo korzyści wypływające z takiego układu dla aśramu wydają się być oczywiste. Czy praktykujący może stać się bogatszy o poczucie, że nie wszystko ma wymiar ekonomiczny, może czerpać radość z teoretycznie bezinteresownego dawania? Tu wynagrodzeniem może stać się satysfakcja, jeśli takowa pojawi się u studenta.
Właśnie: co z osobami, którym, tak jak mnie, rodzi się niechęć do karma jogi rozumianej jako praca non profit? Takim osobom działanie to nie przyniesie korzyści, a wywoła bunt lub frustrację. Czy w takim przypadku będzie to karma joga, a może tworzenie kolejnej wasany? Dla przykładu weźmy dwóch uczestników kursu, którego częścią codziennej praktyki jest godzina „karma jogi” na zmywaku. Jeden z uczestników akceptuje taką formę praktyki i po posiłku udaje się do kuchni pozmywać naczynia. Drugi również udaje się do kuchni, ale czuje obrzydzenie i niechęć na samą myśl o wyrzucaniu niedojedzonych resztek i myciu tłustych sztućców i talerzy po innych. Rozumiejąc karma jogę jako pracę na rzecz aśramu bądź bez wynagrodzenia, obydwaj praktykują karma jogę. Tyle że pierwszy pełen spokoju i akceptacji wykona swoje zadanie. Drugi również pozmywa, ale po tej praktyce nie będzie miał poczucia satysfakcji, rozwoju ani spokoju, a jedynie wzmocni się jego niechęć i niezadowolenie. Czy w takim razie drugi uczestnik uprawia karma jogę? Oczywiście, że nie! Brak w nim akceptacji sytuacji, w jakiej się znalazł, i chęci wykonania swojego obowiązku. Akceptacja tego zadania i brak oczekiwania na wynagrodzenie pozwoliłyby mu odpuścić niechęć i niezadowolenie z wykonywanej czynności oraz uwolniły od niechęci do takiej formy praktyki. Wykonuję daną czynność, bo jest moim zadaniem, nie oceniam, nie rozmyślam, nie walczę z tym – działam. „Nie wyzwoli się człowiek od skutków działania, pracy unikając, Ani samym wyrzeczeniem nie dostąpi wyzwolenia.” („Bhagawadgita” Ks. III/4)
Można przyjąć, że wystarczy zaakceptować fakt, iż praca na rzecz aśramu czy szkoły jogi to element kursu, i zobaczyć, że zmieniając podejście do oddawania owoców swojej pracy innym, też można na tym skorzystać. Taką przemianę można by uznać za sens karma jogi. Jednak tym sposobem karma jogę praktykowałoby się tylko pracując bez wynagrodzenia, czyli w ramach czynu społecznego, wolontariatu, pomagania innym, itp. Ale czy bezinteresownie? Samo oczekiwanie satysfakcji bądź poczucia bycia lepszym dzięki takiemu działaniu są formą wynagrodzenia i czyż nie zaprzeczają bezinteresowności takowego działania? A co z osobami, które nie mogą pozwolić sobie na pracę za darmo? Przy pojmowaniu karma jogi jako wolontariatu, sprzątanie na rzecz aśramu byłoby karma jogą, natomiast sprzątanie we własnym domu już nie.
W Bhagawatgicie Ardżunę, który nie chciał spełnić swojego obowiązku i stanąć do walki, Kriszna poucza: „Lecz zaprawdę o wiele niższa jest joga czynu od jogi świadomości, Zatem w świadomości szukaj ostoi, Ardżuno! O, godni litości są działający z chęci zysku. Kto odnalazł swą świadomość, ten porzuca na tym świecie dobro i zło, A więc w jodze siebie szukaj, wszak joga jest sztuką działania.” (Ks. II/48, 49, 50) Idea karma jogi nie znajduje się na zewnątrz, czyli w samym wykonywaniu pracy bez wynagrodzenia. Nawet największy, najwspanialszy guru nie zrobi ze swojego ucznia karma jogina, nakazując mu pracę na rzecz aśramu, jeśli nie będzie w nim rozumienia idei tej praktyki. Poczucie praktyki karma jogi musi narodzić się wewnątrz. Karma joga to nie tylko akceptacja pracy bez wynagrodzenia, to akceptacja wszystkiego, co pojawia się w życiu i wykonywanie swoich obowiązków. Ważny jest również brak przywiązania do owoców swojego działania. I właśnie tak należy rozumieć opisane w Bhagawatgicie poświęcenie i dedykowanie Krisznie każdego działania. „Każdy czyn nie będący ofiarą jest przyczyną niewoli na tym świecie, Przeto bezinteresownie i wolny od przywiązań, wypełnij swe powinności, synu Kunti.” (Ks. III/9)
Przenosząc ideę karma jogi z zewnątrz, czyli darmowej pracy dla aśramu, do wewnątrz, pozwalając jej wpłynąć na nastawienie do tego, co się pojawia w życiu, na zrozumienie konieczności działania, polegające na akceptacji i braku przywiązania, można stać się „karma joginem” nigdy nie będąc w aśramie. Karma joga może oznaczać ofiarowanie swojej pracy bez korzyści materialnych, ale nie jest to dla niej warunek konieczny! W każdej chwili i przez całe życie możesz praktykować karma jogę bez względu na to, czy będziesz pracować bez wynagrodzenia, czy też twoja praca będzie wiązała się z wysokim wynagrodzeniem. To od ciebie, od twojego nastawienia do swoich powinności, polegającym na akceptacji, braku przywiązania i utożsamiania się z efektami tego działania, będzie zależało, czy uczestnictwo w zajęciach karma jogi rzeczywiście stanie się praktyką karma jogi. Tym sposobem nie trzeba jechać do aśramu i płacić za możliwość pracy non profit. Wystarczy zmienić podejście do swoich obowiązków i zadań wynikających z sytuacji, w jakiej się każdy z nas znajduje. Bez względu na to, czy działanie będzie wynikało z obowiązku czy pasji, wykonuj je, bo to twoje zadanie, bez przywiązania do jego efektów i owoców, ofiarowując je Bogu, Krysznie, Stwórcy, Brahmanowi, absolutowi… Po prostu wypełniaj swe powinności. „Stały w jodze, przywiązanie odrzuciwszy, taki sam w powodzeniu i klęsce, działaj, Dhanandżajo. Stan tak zrównoważonej jaźni jest nazwany jogą. (…) Lecz ten, kto wszystkie zmysły w umyśle powściągnął, Bez pożądań narządami zmysłów włada i w ten sposób jogę czynów wykonuje, ten zostaje wyzwolony.” (Ks. III/7)
Dzięki Patrycja za ten artykuł. Zwraca on uwagę na bardzo ważny wątek w praktyce, który żartobliwie i złośliwie podsumował A.G. Mohan na jednym z warsztatów: “To co? Jak myję toaletę w aśramie to jest karma joga, a jak myję toaletę w domu to tylko karma?” 🙂
Warto pamiętać, że ścieżka karma jogi jest ścieżką “robienia tego, co jest do zrobienia” bez przywiązania do rezultatu czynu, a jedynie dlatego, że coś powinno zostać zrobione. Oczywiście warto pamiętać, że praca na rzecz ośrodka też może być ważnym elementem edukacji jogicznej/ medytacyjnej, choćby w aspekcie przezwyciężania własnych lęków lub awersji – tu słynny sposób przydzielania prac w ashramie przez Swamiego Vishnu-devanandę, jak powiedział mi jeden z jego uczniów Vishnu-devananda zawsze przydzielał komuś pracę, której uczeń najbardziej się bał.
Pewien praktyk powiedział mi kiedyś mniej więcej tak: “aby uwolnić się od ego trzeba najpierw wiedzieć, że się je ma”. To samo można powiedzieć odnośnie praktyki karma-jogi. Najpierw trzeba poznać swoje motywacje podczas działania aby wiedzieć, na czym są one oparte. Szybko okaże się, że większość jeśli nie wszystkie nasze motywacje, które dają impuls do działania są oparte na pragnieniu tych czy innych korzyści dla naszego ego. Czyli działamy mniej więcej w 99,9% będąc motywowani korzyściami dla ego z wykonywanego działania. Dopiero gdy uświadomimy to sobie podczas działania, to możemy stopniowo zmieniać nasze motywacje, aby stały się bardziej bezinteresowne oraz mniej skupione na osiągnięciu “owocu” z działania. Podam przykład – ktoś może myśleć, że pomagając innym praktykuje karma-jogę. Ale jeśli uświadomi sobie swoje rzeczywiste motywacje to może okazać się, że są oparte na korzyściach dla ego w postaci np. podziwu innych, podziwu dla samego siebie jako altruisty, dumy z pomagania itp. Dopiero po uświadomieniu i zamienieniu tych motywacji na mniej egoistyczne można będzie mówić o działaniu rzeczywiście bezinteresownym. Odnośnie mycia toalet to akurat myłem toalety w Aśramie w Indiach i rzeczywiście dzięki tej pracy można uświadomić sobie swoje awersje oraz oczyścić się z nich – polecam wszystkim. Pozdrawiam ciepło Al
Dziękuję za wartościowe komentarze 🙂
Chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że sama praca w aśramie nie uczyni z nikogo karma jogina, konieczna jest odpowiednia świadomość i wypływająca z niej motywacja.
Pozdrawiam
I ja dziękuję za wartościowy temat 🙂 – rzeczywiście praca, podczas której wykonujący ją człowiek jest pochłonięty swoimi sprawami, przeżywa nieustanne awersje do wykonywanej pracy, wciąż chciałby ją skończyć, by zająć się przyjemnościami i co najważniejsze – nie uświadamia sobie tych procesów- nie jest karma jogą.
Można jeszcze dodać, że właśnie dojście do tej “odpowiedniej” świadomości, o której Pani pisze, jest największym problemem dla większości praktyków duchowych. Jedną z metod jest uświadamianie sobie motywacji, które napędzają nasze działania. Te motywacje są oparte na oczekiwaniach korzyści (owoców) z działania (robię coś, bo czegoś chcę w zamian). Poprzez takie uświadamianie można stopniowo zmniejszyć wpływ egoistycznych motywacji. To z kolei ucisza umysł, ponieważ zmniejsza rozczarowania, których bazą są oczekiwania korzyści dla “ego”. “Uciszony” umysł mniej “przeszkadza” w dhyanie (kontemplacji).
Dodatkowo zmniejszenie egoistycznych motywacji sprzyja większej koncentracji na wykonywanej pracy. Właśnie bezinteresowne motywy lub najlepiej brak motywów powodują, że praca się nie “nudzi” i łatwiej się skupić na tym, co się robi. Można nawet zacząć odczuwać “medytacyjny” aromat podczas pracy. Praca na rzecz aśramy ma duży sens, ponieważ osoba nie wykonuje pracy dla siebie więc automatycznie jej egoistyczne motywy się zmniejszają, choć wtedy subtelniejszym motywem może być np. “pokazanie jakim to jest się dobrym i oddanym karma joginem”. Ale gdy i ten motyw “polegnie” w ogniu świadomości to już zaczyna być poważna praktyka:) Ps (znakomity film pokazujący działanie bez motywu pokazano w filmie Forrest Gump). Najlepszego Al
🙂
Dzięki za ciekawy artykuł oraz wasze komentarze na bliski mi temat. Chciałbym ze swojej strony dodać parę, wg mnie istotnych uwag.
Tak jak słusznie zauważyliście jedną z bardziej istotnych funkcji robienia rzeczy bezinteresownych (np. na rzecz aśramu) jest możliwość doświadczenia tego co się z nami wówczas dzieje, jak reagujemy na tego typu działania, a więc możliwości obserwacji mechanizmów jakie nami rządzą. Każda praktyka tego typu poszerza więc jakoby horyzont naszej obecności w świecie eliminując z obszaru naszych działań uprzednio zakryte tereny. Zatem dzięki praktyce i pracy nad sobą mamy możliwość otwarcia na rzeczywistość, opisywaną często jako bycie tu i teraz, które nie jest jednak tylko strumieniem świadomości (przynajmniej w moim rozumieniu). Otwarcie to jest pewnego rodzaju wrażliwością, która nie wykluczając mnie samego, potrafi podłączyć mnie pod coś większego, jakiś inny porządek. Wg mnie tylko dzięki temu otwarciu możemy mieć dostęp do „ścieżki robienia tego co jest do zrobienia”. Jeśli by tak nie było, jeśli każdy miałby bezwarunkowy dostęp do tej prawdy, to świat nie byłby pełen przemocy i gwałtu. Chcę przez to powiedzieć że ludzie często kierowani własnymi uwikłaniami nie mają dostępu do tego rodzaju porządku który jest wg mnie jest motywacją do działań ludzi oczyszczonych, otwartych, czy też mówiąc bardziej jogicznie ludzi oświeconych. Porządek ten jest dla ludzi oświeconych czymś intuicyjnym ponieważ opiera się jednej podstawowej zasadzie – miłości.
Pozdrawiam
Miłość 🙂 Dzięki Maćku 🙂