Wybierz stronę

Zew medytacji… Czyli jak zacząć, praktykować i nie popełnić moich błędów? Basia Tworek

Zew medytacji… Czyli jak zacząć, praktykować i nie popełnić moich błędów? Basia Tworek

medytujący mnich buddyjskiŻyjemy w czasach, w których medytacja znalazła swoje miejsce w podręcznikach do psychologii. Zdarza się, że uczy się jej dzieci w szkołach podstawowych, dorosłych na treningach zarządzania czasem i rozwoju osobistego. Nawet w biurowcach i na lotniskach można trafić na cichą salę do modlitwy i medytacji. Wydaje się więc, że medytują wszyscy i wszędzie (a w każdym razie, że jest nas coraz więcej).

No dobrze: medytują, czyli właściwie co robią..? Siedzą w ciszy? W siadzie skrzyżnym? Z zamkniętymi oczami? Recytują coś pod nosem? Liczą oddechy?

Nawet jeśli nigdy intencjonalnie nie medytowaliśmy, to intuicyjnie wiemy, że medytacja to coś więcej, niż wyżej opisane działania.

Uważna obecność

O czym więc mówimy..? Wielu nauczycieli duchowych (o ile w ogóle dadzą namówić się na wyjaśnienie tego pojęcia), podkreślając ograniczoność słownych definicji, zwraca uwagę na to, że medytacja nie jest czynnością (siedzenia, recytowania, wyobrażania…). Jest stanem – pełnej uważności, pełnej obecności w bieżącej chwili.

Często zdarza się, że momenty, w których byliśmy w pełni w danej chwili: intensywnie doświadczaliśmy dźwięków, kolorów i zapachów, piękna Przyrody, świetnego koncertu, lub radości z obecności drugiej osoby, wspominamy po dziś dzień jako chwile, w których czuliśmy że żyjemy. Nawet wspomnienie tych chwil wydaje się wyjątkowo żywe i nasycone.

Jeśli jesteś w stanie przywołać taką chwilę, mam dla Ciebie dobrą wiadomość: co najmniej raz w Twoim dorosłym życiu zdarzyło Ci się być w stanie medytacji!

A wyobrażasz sobie taki stan na co dzień?

W społeczeństwie, w którym z każdej strony bombardują Cię informacje. Gdy – aby być na bieżąco – nie wystarczy raz dziennie przejrzeć gazety. Tyle się dzieje na świecie, w polityce, w modzie i w kulturze! Wypada mieć własne zdanie na każdy temat. I ciągle jest tyle do zrobienia, przeczytania, nauczenia się, załatwienia… Musimy planować, myśleć o przyszłości, a jednocześnie pamiętać o przeszłości i wyciągać wnioski z własnych działań. Telefon odzywa się co najmniej kilka razy dziennie. Płynnie przechodzimy z jednej czynności do drugiej: od zadania do zadania. Sprawnie żonglujemy rolami społecznymi, w które wcielamy się w ciągu dnia… Jesteśmy dostępni – dla bliskich, dla współpracowników. Jednocześnie pamiętamy, aby dbać o siebie, nie wypalić się i nie dostać zawału.

Medytacyjny workout

Być w pełni w chwili obecnej. Mieć świadomość tego, gdzie jest moja głowa, moje stopy. Utrzymywać skupiony, uważny umysł. Koncentrować się na robieniu tego, co jest do zrobienia. Przyglądać się sobie. Głębiej oddychać.

Trzeba przyznać, że w dzisiejszych czasach to dość karkołomne zadanie. Nie jest ono jednak niemożliwe: wymaga ono od nas zdyscyplinowania i… treningu. Przywoływanie się do stanu uważnej obecności możemy potraktować jak (pożyteczny) nawyk, który w pewnym stopniu jesteśmy w stanie wyćwiczyć.

Tutaj z pomocą przychodzą nam konkretne narzędzia – zarówno te klasyczne, związane z konkretnymi ścieżkami duchowymi (Buddyzm, Sufizm, Medytacja Chrześcijańska…), jak i te bardziej nowoczesne, skrojone na „miarę czasów”. Dobierając odpowiednie narzędzia, możemy trenować nasz umysł w dwóch umiejętnościach: koncentracji, oraz w utrzymywaniu poszerzonej uwagi.

W praktyce stanu skupienia umysłu pomagają nam ćwiczenia koncentracyjne, takie jak medytacja z mantrą, obserwacja oddechu, lub skupianie wzroku na jakimś przedmiocie, lub jego wizualizacja. Z kolei w ćwiczeniu stanu poszerzonej uwagi, może pomóc nam np. praktyka medytacji mindfulness, lub vipassana.

Przysłowiowe siedzenie w ciszy z zamkniętymi oczami jest więc narzędziem, które może pomóc nam we wprowadzeniu się w stan uważnej obecności, a nie medytacją samą w sobie.

Mało tego – dzięki systematycznym ćwiczeniom powinniśmy być w stanie z coraz większą łatwością utrzymywać medytacyjny stan umysłu na co dzień: w domu, w pracy, w szkole, na siłowni, na imprezie i na wywiadówce.

Po co się męczyć?

Jak w przypadku każdego przedsięwzięcia, na początku warto zadać sobie pytanie o cel naszych wysiłków. Po co mozolnie (nie oszukujmy się – na początku prawie każdemu jest ciężko…) ćwiczyć koncentrację i poszerzoną uwagę? Jakie wymierne korzyści może przynieść nam świadome bycie w chwili obecnej?

Z artykułów naukowych, opisujących wyniki badań poświęconych medytacji wynika, że osoby, które regularnie medytują, wydają się osiągać dzięki temu wiele profitów. Niektórzy badacze wykazują pozytywny wpływ medytacji na pogłębienie samowiedzy, inni koncentrują się na korzystnym oddziaływaniu praktyki na procesy poznawcze (np. zarządzanie uwagą), a jeszcze inni kładą nacisk na takie skutki medytacji, jak ograniczenie fizycznego bólu, lub przezwyciężanie konkretnych problemów emocjonalnych (np. praca z lękiem). Dzięki zainteresowaniu środowisk uniwersyteckich, otrzymujemy coraz więcej rzetelnych informacji na temat efektów medytacji (stanowiących w gruncie rzeczy potwierdzenie tego, co od wieków głoszą mistrzowie duchowi…). Świat Zachodni nie uporał się póki co z odpowiedzią na pytanie o to jak dokładnie działa medytacja.

Z całą pewnością praktyka uważnej obserwacji pomaga nam porzucić automatyzm w reagowaniu. Można powiedzieć że dzięki medytacji rozszerza się przestrzeń pomiędzy bodźcem, a reakcją. Zaczynamy dostrzegać kiedy działamy na ”automatycznym pilocie”, odkrywamy rządzące nami mechanizmy i przyzwyczajenia, a – w miarę upływu czasu – możemy wprowadzać pożądane zmiany w naszym sposobie funkcjonowania.

3 Błędy, czyli medytacyjne BHP

W trakcie swojej prawie 20-letniej przygody z medytacją, nie uniknęłam poważnych błędów. Prawdopodobnie popełniłam je w dużej mierze dlatego, że działałam na oślep: uczyłam się z książek, z kaset, podpatrywałam, eksperymentowałam, a wiele rzeczy rozumiałam na miarę swoich ograniczeń. Wielokrotnie brakowało mi szerszej perspektywy, wyjaśnienia, wskazania błędów przez Nauczyciela, lub chociaż bardziej doświadczoną w praktyce osobę. Może uda Ci się ich uniknąć, jeśli Ci o nich opowiem..?

Moim pierwszym poważnym błędem było pomylenie narzędzi z celem praktyki. Uczyłam się wtedy medytacji z książki, w której było napisane, żeby ćwiczyć koncentrację poprzez obserwację własnego oddechu. Siedziałam więc całymi dniami w pokoju i obserwowałam swój oddech. Przestałam spotykać się ze znajomymi, zarzuciłam dotychczasowe pasje, pieniędzy miałam jak na lekarstwo. Świat doczesny przestał mnie interesować. Zapomniałam, ze miałam praktykować medytację po to, żeby żyło mi się lepiej, tymczasem niemal przestałam żyć! Lekcja 1: Pamiętaj po co ćwiczysz uważność. Weryfikuj narzędzia, które stosujesz: sprawdź czy w codziennym życiu łatwiej osiągnąć Ci medytacyjny stan umysłu.

Mój kolejny błąd wiązał się z tym, że zapomniałam o prostej zależności: to, na czym się skupiasz rośnie. W miarę ćwiczenia koncentracji stajemy się coraz mniej rozproszeni. Uważne bycie w chwili obecnej sprawia, że nasze myśli i decyzje nabierają większej mocy sprawczej. Ponieważ na początku moja praktyka medytacyjna nie szła w parze z pracą nad sobą, skupiałam się głównie na tym czego się boję i czego nie chcę. Zgadnij jak wyglądało moje życie…?

Lekcja 2: nie bez powodu nauczyciele duchowi kładą nacisk na oczyszczanie umysłu (współcześnie nazywa się to psychoterapią…), praktykę wdzięczności, lub modlitwy. W miarę jak nabierasz mocy sprawczej, warto skupiać się na tym, czego chcesz i świadomie dedykować swoje działania i decyzje osiąganiu tego, czego chcesz, a nie próbom unikania tego, czego się boisz.

Trzeci błąd, o jakim Ci opowiem to poczucie winy. Dzięki praktyce medytacji coraz łatwiej przychodziło mi obserwowanie swojego automatyzmu. Stawałam się coraz bardziej świadoma swoich nawykowych reakcji na bodźce z otoczenia. Niestety najczęściej po fakcie. To wcale nie sprawiało, że czułam się lepiej. Przeciwnie – miałam do siebie ogromny żal i poczucie winy, że w porę nie zareagowałam właściwie. Nie dałam sobie czasu. Zamiast tego wpędziłam się w poczucie beznadziei.

Lekcja 3: Pamiętaj o wyrozumiałości dla siebie. Porzucanie automatyzmu i zmienianie nawyków to proces. Zamiast złościć się na siebie – doceń to, że w ogóle dostrzegasz to, czego niedawno nie widziałeś w swoich reakcjach i zachowaniach.

Do dzieła!

Medytacja nie jest żadną magiczną praktyką. Jest stanem uważnego bycia w chwili obecnej. Każdy z nas ma do niej dostęp. Jeśli chcesz zacząć ćwiczyć swój umysł w koncentracji i poszerzaniu uwagi, możesz zacząć tak, jak ja: szukać książek, inspiracji, działać na własną rękę i uczyć się na błędach. Możesz też zwrócić się do nauczyciela konkretnej metody, lub ścieżki medytacyjnej, który pomoże Ci w sformułowaniu celu praktyki, oraz w doborze właściwych narzędzi, a potem wesprze Cię w usamodzielnianiu się.

Nie zniechęcaj się. Pamiętaj, że najlepszą miarą naszych działań jest Skuteczność. Nie warto wierzyć na słowo, tylko aktywnie sprawdzać co działa i pomaga wprowadzić w Twoim w życiu konkretne, oczekiwane zmiany na lepsze. Ufaj sobie. W końcu o to w tym wszystkim chodzi…

Ćwiczenie koncentracji

Usiądź wygodnie, zamknij oczy, poczuj jak oddech płynie przez twój nos. Utrzymując całą swoją uwagę na obserwacji oddechu, przy wdechu mów sobie w myślach: „Teraz robię wdech”, a przy wydechu: „Teraz robię wydech”. To wszystko.

Jeśli zauważysz, że twoja uwaga kieruje się w inną stronę (na początku to normalne!), z powrotem zwróć ją na wdech i wydech.

Rób to ćwiczenie codziennie przez kilka minut.

Ćwiczenie poszerzonej uwagi

Nie przerywając tego, co robisz w danej chwili, przepłyń uwagą przez swoje ciało: poczuj stopy, sprawdź jak ułożona jest głowa, jak pracuje żuchwa, przyjrzyj się temu jak oddychasz, poczuj dotyk ubrania na swojej skórze. A teraz rozejrzyj się jakie kolory możesz wyłowić z otoczenia. Posłuchaj jakie dźwięki docierają do Twoich uszu.

(Na początku, żeby zrobić to ćwiczenie możesz potrzebować przerwać pracę i zatrzymać się na kilka sekund. To w porządku!)

Możesz powtarzać to ćwiczenie dowolną ilość razy w ciągu dnia. Im częściej, tym lepiej!

Tekst pierwotnie ukazał się w Magazynie Joga.

O autorze

4 komentarze

  1. Tomek

    Gratuluję Droga Barbaro!
    Wspanialy material.

    Odpowiedz
  2. Kasia

    Trafiłam na ten tekst przypadkiem, ale w bardzo dobrym momencie. Zaczynam swoją przygodę z ćwiczeniem uważności i dziś właśnie zarzucałam sobie, że co z tego, że zauważam moje nawykowe reakcje, skoro nie jestem w stanie ich zmienić. Dziękuję za inspirację i zachętę do dalszych eksperymentów.

    Odpowiedz
  3. Małgo

    Bardzo dziękuję.

    Odpowiedz
  4. Ania

    Ciekawy i inspirujący materiał!

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.