Wybierz stronę

Joga – praktyczna filozofia w walce z depresją. Pratyahara

Joga – praktyczna filozofia w walce z depresją. Pratyahara

Świat, w którym żyjemy bez przerwy bombarduje nas bodźcami. Czasami miłymi, niekiedy przykrymi dla nas. Chłoniemy świat wszystkimi zmysłami. Odbieramy go swoimi uszami, oczami, smakiem, dotykiem, węchem. Czasami jednak mamy dość tego nawału bodźców, czasem niektóre nas drażnią. Marzymy wtedy o zamknięciu się w sobie, o udanie się w bezpieczną przestrzeń, która jest w nas.


Gdy mamy do czynienia z depresją, bodźce zewnętrzne mogą być wyjątkowo uciążliwe. Chorzy nierzadko źle reagują na natłok czynników zewnętrznych, świat materialny ich przytłacza. Chcą oni odizolować się od niego, uciec, a jednocześnie zatracają przy tym nierozerwalną więź między swoim „Ja”, ciałem i światem. Bez umiejętności ujarzmiania bodźców ciężko jest zachować spokój umysłu, a cóż dopiero wyleczyć się z depresji.

I z tym problemem można spróbować sobie poradzić za pomocą jogi. Oferuje nam ona potężne narzędzie – pratyaharę. Bardzo skrótowo można to pojęcie wytłumaczyć jako „wycofanie zmysłów”. Praktyka ta polega na tym, by nauczyć się nie podlegania wpływom zewnętrznym, które często mogą zachwiać wewnętrzną równowagą, przez co mogą być przeszkodą zarówno w podążaniu ścieżką jogi, jak i w prowadzeniu zrównoważonego życia.

Zwykle, gdy jesteśmy przekonani, że napierające na nas bodźce mają negatywny wpływ, próbujemy z nimi walczyć. Siadamy i staramy się od nich odizolować, próbujemy nie myśleć, tylko skupiać na swoim wnętrzu. Nasz umysł jest pełen myśli, więc odpychamy je na siłę. Stajemy się jeszcze bardziej nerwowi. Próbujemy więc innej metody. Obserwujemy czynnie swoje myśli, zaczynamy je już mechanicznie nazywać i przeżywamy wszystkie emocje, które się z nimi wiążą, a nie zawsze są to miłe emocje. Stajemy się jeszcze bardziej sfrustrowani, bo nie potrafimy zapanować nad swoim umysłem. Nic dziwnego, ta droga nie jest drogą pratyahary, panowanie nad umysłem nie jest dobrym określeniem tego szczebla i nie jest metodą, która pomoże w wychodzeniu z depresji. Pratyahara to nie całkowite odcięcie się od świata zewnętrznego. Nie można i nie powinno się nawet go porzucać. Należy doświadczać świat w pełni, ale nie powinniśmy poddawać się emocjom jakie niosą wrażenia. Żyjemy w tym świecie, jest on naszym domem, ale to co dzieje się poza nami, nie powinno nami rządzić i mieć wpływ na nasze samopoczucie.

Dobrą metodą na tym etapie jogi, pomagającą osiągnąć cel pratyahary, są ćwiczenia, które pozwalają uzyskać głęboką relaksację, poprzez uważne odczuwanie swojego ciała i bierne obserwowanie swojego umysłu. Joga nidra, czyli joga snu, jest doskonałym narzędziem ku temu. Sesja joga nidry polega na powolnym uświadamianiu sobie każdej części ciała i oddawanie się samemu poczuciu jej istnienia, bez oceniania i nazywania. W trakcie relaksacji ulegają głębokiemu odprężeniu mięśnie oraz sam praktykujący odcina się od stresogennych myśli. W tym stanie wchodzi w stan snu zwanego w jodze snem turija, podczas którego znika świadomość upływu czasu, miejsca, w którym się znajdujemy oraz poczucie własnego zafałszowanego różnymi narzucanymi przez innych bądź samych siebie obrazu własnego „Ja”.

Praktyka jogi nidry jest doskonała w profilaktyce depresji, ale w przypadku zapadnięcia już na tą chorobę, należy być bardzo ostrożnym. W trakcie sesji chory głęboko się relaksuje, a ponieważ leży on w pozycji śavasany, która jest pozycją otwartą i pozostawiającą człowieka sam na sam ze sobą mogą uaktywnić się lęki. Ponadto substancje, które bierze się w trakcie farmakologicznego leczenia nie zawsze są nam znane i nie możemy przewidzieć, jak leżąc w pozycji trupa, pod wpływem leków, które mocno wpływają na neuroprzekaźniki, zachowa się umysł w trakcie sesji.
Nie oznacza to, że należy porzucić sesje relaksacji i próby wycofania zmysłów. Należy obserwować siebie i zacząć od krótkich prób, można praktykować w innej, bezpiecznej pozycji, na przykład siedząc na krześle i uważnie odczytywać sygnały jakie daje ciało i umysł. Być może okaże się – co jest to bardzo możliwe – że relaksacja okaże narzędziem, które przyniesie ukojenie i ulgę w depresji.

Każdy z nas chyba marzył o tym, by być niewzruszonym, nie odczuwać, ale tak się na szczęście nie da. To, że czujemy, jesteśmy szczęśliwi, czy cierpimy jest konieczne. Emocje są częścią naszego życia i czynią je piękniejszym. Problem zaczyna się, gdy emocje zaczynają nami rządzić, a my poddajemy się nim i czynimy nasze życie koszmarem, nie raz doprowadzając się do poważnych chorób. Dlatego tak ważna jest praktyka pratyahary, nie tylko w przypadku depresji. By żyć ze spokojnym umysłem, a co za tym idzie być zdrowym, należy nauczyć się czuć.

O autorze

Monika Krawiec

Magister filozofii, absolwentka studiów podyplomowych „Joga w profilaktyce i terapii”. Zajmuje się szeroko pojętą filozofią jogi, tantry oraz świadomą pracą z ciałem. Interesuje się terapeutycznym zastosowaniem jogi w zaburzeniach psychicznych.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.